MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziś urodziny „Dziennika Polskiego”. Czymże by był Kraków…

Wojciech Mucha
Wojciech Mucha
Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
Archiwum Małopolska Biblioteka Cyfrowa
Mija 77 lat od momentu ukazania się pierwszego numeru „Dziennika Polskiego”. Przez te wszystkie lata, lepsze i gorsze dla prasy nie brakowało w naszej redakcji ludzi, którzy dziennikarstwo postrzegali przez pryzmat misji. Dziś jako redakcja myślimy o nich szczególnie ciepło, podobnie jak o tysiącach (a może i milionach) Czytelników, którzy byli i są z „Dziennikiem” przez te wszystkie lata.

Początki były trudne, kilka dni po zwiastującym koniec wojny wkroczeniu do Krakowa Armii Czerwonej. W mieście wciąż trwał chaos. To wtedy, 25 stycznia w budynku przy ulicy Wielopole Witold Balicki oraz Witold Zechenter i Jacek Fruhling wraz z częścią przedwojennego zespołu „Ikaca” uruchomili pierwszy po okresie niemieckiej okupacji dziennik w Krakowie. Był to „Dziennik Krakowski”, który po ośmiu numerach, 4 lutego 1945 r. już na zawsze został „Dziennikiem Polskim”: - Wybraliśmy tę nazwę nieprzypadkowo (…) Kraków jest w tej chwili jedynym pełnokrwistym miastem polskim (…) Kraków ma dziś możliwości – ba! Ma obowiązek stania się duchową stolicą Polski, (…) dlatego gazeta którą Kraków będzie wydawał, musi mieć zasięg ogólnopolski - czytamy w pierwszym numerze „DP”. Podkreślano wówczas także, że gazeta „nie jest organem żadnej partii” i że stawia sobie za cel „ukazanie czytelnikowi niezakłamanej rzeczywistości”.

O tym, że bywało z tym różnie wie każdy, kto choćby pobieżnie zna historię Polski w latach 1945-1989. Możliwości na to nie było zbyt dużych. Mimo to „Dziennik” przez całe dekady wyrębywał sobie taką przestrzeń wolności, na jaką można było sobie aktualnie pozwolić. Działo się tak zarówno wówczas, gdy tuż po wojnie redaktorem naczelnym był Jerzy Putrament, literat i jeden z głównych propagandzistów komunistycznej Polski, ale i wtedy gdy na łamach „Dziennika” pojawiały się odważne polemiki i reportaże nie idące po linii władzy.

Historia „Dziennika” jest tak skomplikowana, jak historia powojennej Polski, także po 1989 r. Targany przekształceniami własnościowymi, oddawany z rąk do rąk „Dziennik” nigdy jednak do końca nie stracił „krakoskiego” charakteru. Zawsze blisko krakowian, krakowianek i ich spraw. Biało-czerwona winieta jest jedną z najsilniejszych marek, także dziś, w momencie gdy prasa papierowa jest coraz częściej fanaberią, przyzwyczajeniem

czy wręcz wyznacznikiem „inteligenckości” i gdy z oczywistych względów nasi Czytelnicy „w internecie” to już nie garstka entuzjastów nowych technologii, a dominująca rzesza.

„Dziennik” zmieniał się przez lata i wciąż się zmienia. Od ubiegłego roku, po zmianach właścicielskich postawiliśmy sobie za większe wyeksponowanie jego najlepszych tradycji – pogłębionego dziennikarstwa, jakościowych treści i bycia jak najbliżej wszystkich Mieszkańców Krakowa i ich spraw. Chcemy mówić więcej o kulturze, literaturze i cywilizacji, patrzeć na Polskę i świat stąd, z Krakowa, tropić afery i patrzeć na ręce władzy – tej centralnej, ale i lokalnej. Pookazywać pełny obraz zdarzeń i nadążać za technologicznymi zmianami. I nieważne, czy czytają Państwo swój ulubiony „Dziennik” na smartfonie, komputerze, czy wciąż jeszcze w papierowej wersji (z której nie mamy zamiaru rezygnować) miejcie pewność, że lata temu deklarowali nasi Koledzy, tak i my pragniemy być „rzetelną kroniką współczesności swego miasta”.

A skoro już jesteśmy przy historii, to przypomnijmy „Piosenkę Jubileuszową”, jaką na X urodziny „Dziennika” napisał Ludwik Jerzy Kern. Choć dziś czasy zdecydowanie inne, nie straciła na aktualności:

Cóż to by był za Kraków
Bez Sukiennic, bez ptaków,
Bez spacerów w wieczory majowe
bez hejnału starego,
bez „Dziennika Polskiego”
Taki Kraków nie byłby Krakowem
I o to w tej piosence chodzi
i serce bije piosence stuk - stuk
Tutaj się „Dziennik Polski” urodził,
bo gdzież się indziej urodzić mógł.
Dobrze z Krakowem jest „Dziennikowi”,
nigdzie nie będzie mu tak jak tu
Dobrze z „Dziennikiem” jest Krakowowi
Gdy spotykają się dzień po dniu.
Co dzień rano od nowa
Nad dachami Krakowa
Słońce cienie rozstawia po kątach
Wtedy Kraków się budzi
I oczami swych ludzi
w „Dziennik Polski” jak w lustro zagląda…
I o to właśnie w piosence tej chodzi… itd.
.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski