Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Krakowie czyha groza

Redakcja
Kyrcz junior wyznaje: - W tramwaju czuję, że jakiś czubek może mnie dźgnąć Fot. Łukasz Grzymalski
Kyrcz junior wyznaje: - W tramwaju czuję, że jakiś czubek może mnie dźgnąć Fot. Łukasz Grzymalski
Piszesz o mrocznych zdarzeniach w krakowskich ruderach, knajpach, blokach. Padają nazwy ulic, dzielnic, lokali. W opowiadaniu "Zabłocie" przypomniałeś sprawę ludzkiej skóry w Wiśle, krakowską zagadkę kryminalną. Nie boisz się, że ta literatura będzie zrozumiała tylko pod Wawelem?

Kyrcz junior wyznaje: - W tramwaju czuję, że jakiś czubek może mnie dźgnąć Fot. Łukasz Grzymalski

Autor literatury grozy KAZIMIERZ KYRCZ junior mówi o tym, jakim horrorem jest życie w mieście.

- Może trochę. Jednak doświadczenia z opowiadaniem "Głowa do kochania", które napisałem wspólnie z Łukaszem Śmiglem, rozwiały te obawy. Historia okazała się na tyle uniwersalna, że Amerykanin Van Kassabian nakręcił na podstawie naszej "Głowy" krótkometrażowy horror "Head to Love". Z tego co wiem, odbiór w USA był bardzo dobry.

- Czy o mieście można powiedzieć, że jest ono bohaterem literatury grozy?

- Miasto przypomina organizm. Ma swoje arterie, którymi są ciągi komunikacyjne. Ma swoje centra energetyczne. W organizmie przewód pokarmowy odpowiada za dostarczenie energii. W mieście jego odpowiednikiem są elektrownie. Są też miejskie oczy. To kamery monitoringu, które coraz częściej montuje się dla zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa. Miasto ma też swój układ wydalniczy, czyli sieć kanałów. My w tym organizmie możemy pełnić rolę pasożyta, parać się bandziorką czy przekrętami. Wtedy wysysamy soki z tych, którzy pracują na rzecz dobrego funkcjonowania miasta. Możemy też być zdrową krwią miejskiego organizmu. Jednak w obu tych rolach jesteśmy wobec miasta mali. Kraków ma w sobie jeszcze coś, czego nie czułem np. w Wiedniu. Tu jest więcej ciśnienia. W tramwaju czuję, że w każdej chwili jakiś czubek może mnie czymś dźgnąć. W oko. Może w serce. Być może to wiąże się z wilczym charakterem polskiego kapitalizmu, w ramach którego rzucamy się sobie do gardeł. U nas nie opłaca się być fajnym.

- Czy ogrom miasta jest czymś złym i zagrażającym?

- W mieście złe jest to, że ono nas przytłacza. No i jeszcze to, że jest niezrozumiałe. Rządzi się swoimi prawami, które nie są jasne dla przeciętnego Kowalskiego. Przez to miasto budzi poczucie zagrożenia, bo boimy się zjawisk niezrozumiałych. W Krakowie, Warszawie, Łodzi odczujemy to w umiarkowanym stopniu. W Szanghaju czy w Mexico City kontrast między człowiekiem a miejskim molochem musi być znacznie większy. Tam jednostka staje się niczym, mikrobem.

- Stworzyłeś wielu bohaterów, którzy w Krakowie czy innym nie tak wielkim mieście żyją życiem mikrobów. Zaludniłeś książki osobami tak nieznacznymi, że nawet szaleństwo czy cud nie są w stanie wyrwać ich z niszy między pokojem w bloku a marketem Biedronka. Obłęd, zbrodnia, magia z ich udziałem pozostają przaśne i pozbawione rozmachu.

- Staram się tworzyć historie kameralne, opowieści z udziałem kilku zaledwie bohaterów. To mają być opisy zdarzeń, które mogą przydarzyć się każdemu. Groza nie polega w nich na tym, że jakiś wariat ma kogoś załatwić siekierą. Wystarczającą zdolność przerażania mają choroba, starość, jakaś nieoczekiwana fiksacja psychiczna, wypadek samochodowy. Te zdarzenia mogą nasze szczęście obrócić wniwecz. Nie ma na to żadnej rady. Ani talizman, ani zdrowy tryb życia nie dadzą gwarancji uniknięcia złego losu. Pech może spotkać i mieszkańca bloku komunalnego, i właściciela setek metrów kwadratowych w lofcie. Dobra praca, wysoki status społeczny mogą dać tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Gdy przyjdzie ciężka choroba, to zamożny i biedny umrą tak samo. Bogaty tylko wyda przed końcem więcej pieniędzy, dzięki czemu może kupi kilka dodatkowych uśmiechów od swojego otoczenia.
- Dostrzegam zmianę. Jeszcze niedawno literatura Kyrcza juniora przekazywała, że lepiej w życiu do czegoś dojść. Zło z tych wczesnych opowiadań atakowało głównie leni, meneli, wykolejoną młodzież i innych wyrzutków. Jakby mieli ponieść dodatkową karę za to, że przegrywają w wyścigu do kasy i kariery.

- Zmieniła się perspektywa, z której patrzę na życie. Jestem teraz głową rodziny. Żona. Jedno dziecko w szkole, drugie w drodze. Buduję dom w Skotnikach... Nie jest lekko. Trochę więc z musu staram się dostrzegać pozytywne aspekty otaczającego mnie świata. Jednak bardzo trudno mi wyjaśnić mojemu nastoletniemu synowi, że np. edukacja to pewna droga do korzyści i sukcesu. Przecież wielu niewyedukowanych ludzi ma imponujące osiągnięcia. W "Zabłociu", jednym z moich lepszych opowiadań, pokazuję brak reguł. To, co jednemu daje szczęście, drugiemu je odbiera. Jedna i ta sama rzecz może być gwoździem programu albo gwoździem do trumny.

- W niektórych horrorach wszystko kręci się wokół zjawisk nadprzyrodzonych. Tak jest w wypadku powieści "Koszmar na miarę", którą napisałeś wspólnie z Robertem Cichowlasem. Bardziej krakowskie "Siedlisko" też powstało we współpracy z Cichowlasem, ale tam nadnaturalności jest mniej. Na ile demony są niezbędne w literaturze grozy?

- Można odbiorcy pokazać nieszczęścia z tego świata, które potrafią nas świetnie wkurzyć i zdołować. Z demonami jest inaczej. Choć wystraszą, dają też czytelnikowi pozytywną energię. Gdy ktoś czyta o przeżyciach sprzedawcy Bartka z "Koszmaru na miarę", dowiaduje się, że jego własna egzystencja wcale nie jest piekłem. Czytelnik możne zasuwać od godz. 6 do 22 w korporacji, ale przynajmniej nie ścigają go potwory ze słowiańskich wierzeń. Kiedy czytelnik uświadamia sobie to, następuje oczyszczenie.

- Czy można spodziewać się, że do księgarń trafi jakiś nowy tom z nazwiskiem Kyrcz?

- Z nazwiskami Kyrcz junior, Cichowlas i z tytułem "Efemeryda". Rzecz będzie traktowała o pilocie. Katastrofy lotnicze to coś, co naprawdę mnie przeraża. I to od dawna. Nigdy w życiu nie wsiadłem do samolotu. Na samą myśl cierpnie mi skóra.

Rozmawiał: Łukasz Grzymalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski