Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 Asów Małopolski. Maria Sajdak odpoczywa od sportu i uczy się być panią domu [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Maria Sajdak
Maria Sajdak Wojciech Matusik
Rozmowa z MARIĄ SAJDAK, wioślarką AZS AWF Kraków, wicemistrzynią olimpijską z Tokio (w czwórce podwójnej), zwyciężczynią plebiscytu „10 Asów Małopolski”.

W plebiscycie naszych redakcji na „10 Asów Małopolski” po raz kolejny znalazła się w gronie uhonorowanych. Tym razem jest pani Asem numer 1. Spodziewała się pani takiego wyróżnienia?
Trochę miałam nadzieję, że wygram, bo mniej więcej się orientuję, jakie wyniki osiągali inni zawodnicy z Małopolski. Nikt nie miał takiego medalu z igrzysk olimpijskich. Można więc powiedzieć, że spodziewałam się tego zwycięstwa. To bowiem jeden z nielicznych plebiscytów, w których naprawdę docenianie są wyniki osiągane przez nas, a nie jest to konkurs popularności, w którym znacznie mają głosy kibiców. Tu wybiera kapituła, ludzie, którzy znają się na sporcie. Cieszę się, że znów mnie doceniono, mam już kilka statuetek Asów.

Dla sportowca takie dodatkowe wyróżnienie jest chyba czymś pożądanym.
Bardzo się cieszę, to miłe być tak docenionym. Tym bardziej, że dokonały tego osoby z małopolskiego towarzystwa, można powiedzieć, że tacy nasi wierni kibice. W innych plebiscytach wioślarzom ciężko się przebić. Sam bardzo dobry wynik nie wystarczy, trzeba też zaistnieć medialnie, niekoniecznie sportowo, aby zostać zauważonym. Taki mamy sport w Polsce.

Gala plebiscytu 10 Asów Małopolski 2021 w auli AWF Kraków, której głównymi laureatami zostali Maria Sajdak (As Małopolski numer 1), Marek Dragosz (Trener Roku), Jakub Pietrusa (Odkrycie Roku) i Jan Balachowski (As Honorowy)

Plebiscyt. Wicemistrzyni olimpijska Maria Sajdak na czele 10...

Ma pani za sobą bardzo udany rok. Ten 2022 może nie być już taki, bo zrezygnowała pani z treningów w kadrze narodowej.
Nadal jestem przy wioślarstwie, mam indywidualny cykl szkolenia, odpoczywam od wyjazdów, zgrupowań. Jestem w kontakcie z trenerem kadry, rozmawiam z koleżankami z osady. One teraz ciężko pracują, będą trzymać za nie kciuki.

A pani spędza czas w domu. To chyba pierwszy taki styczeń od wielu lat.
Chyba nigdy nie miałam tyle czasu wolnego o tej porze roku. Mogę robić inne rzeczy. Zaczęłam jeździć na desce snowboardowej. Kiedyś, 10 lat temu, jeździłam na nartach. Chcę się nauczyć czegoś nowego. To trudne, miałam dużo upadków, ale traktuję to jako wyzwanie. To ciekawa aktywność zimowa, można spędzić czas ze znajomymi.

Co sprawiło, że tak znacząco zmieniła pani swoje życie, rezygnując ze zgrupowań reprezentacji Polski?
Uznałam, że muszę zmienić priorytety w swoim życiu na bardziej rodzinne. To rodzina jest dla mnie najważniejsza, chcę jej poświęcać więcej czasu, wyjazdy na zgrupowania temu nie sprzyjają. Jeśli na obecnych zasadach uda się pozostać przy kadrze, startować w zawodach, to będę zadowolona. Nie rezygnuję przecież całkowicie z wioślarstwa, to nadal moja pasja.

Ewentualna walka o miejsce w reprezentacyjnej osadzie jak by wyglądała? Trener zostawił jakąś furtkę dla pani?
Wiadomo, że teraz trener buduje nową osadę, z osób, które ma w kadrze. Nie martwię się o czwórkę beze mnie, bo są tam dobre zawodniczki. Trener mówi też, że cały czas jest dla mnie miejsce, gdybym chciała wrócić. Zdaje sobie jednak sprawę, że będzie o to trudno, skupiam się na rodzinie. Będę chciała wystartować w mistrzostwach Polski, to ważna impreza, trzeba w niej wziąć udział. Jeszcze nie wiem, czy na jedynce, czy na dwójce.

Nie obawia się pani, że wkrótce może zacząć tęsknić za takim reżimem wyczynowego sportu? Przecież tak wyglądało ostatnie kilkanaście lat.
Na pewno nie będzie mi brakować takiego reżimu (śmiech). To już nie jest to, co chciałabym robić. Brakowało mi czasu na życie rodzinne, teraz mam go dużo. Uczę się być panią domu. Zajmuję się sprzątaniem, gotowaniem - można powiedzieć, że normalnym życiem. Nie tylko mąż się z tego cieszy. Nadrabiam też zaległości towarzyskie chyba z całego życia. Przecież w kadrze narodowej byłam od 2008 roku, w seniorskiej od 2014 roku. Poza domem, Krakowem przebywałam przez większą część roku.

W środowisku wioślarskim w Krakowie rozpoczęła pani także nowy etap - została trenerką w sekcji AGH.
Moja trenerka Iwona Wójcik-Pietruszka mówiła, że trzeba jej pomóc przy sekcji. Dla mnie to coś nowego, wyzwanie, żeby spróbować swoich sił po tej drugiej stronie. Bardzo mi się podoba taka praca, zwłaszcza że na AGH są bardzo fajni, zaangażowani i inteligentni ludzie. Z trenerką też mi się fajnie współpracuje. W tygodniu są 3-4 treningi, dzielimy się zajęciami.

A do tego olimpijskiego wyścigu w Tokio, w którym z koleżankami popłynęliście w czwórce po srebro, wraca pani myślami? To chyba był najważniejszy występ w karierze.
Wracam do niego za każdym razem, gdy pokazuje komuś medal. Takich spotkań z młodzieżą w szkołach miałam sporo. To faktycznie był najważniejszy wyścig w moim życiu. I najlepszy - bo dla nas był zwycięski, mimo że go nie wygrałyśmy, zajęłyśmy drugie miejsce.

Taka rola ambasadorki sportu i wioślarstwa, spotkania z młodzieżą, pani odpowiada?
Tak. Najbardziej lubię właśnie to dzielenie się tym z innymi. Mogę dać coś z siebie, niekoniecznie materialnego - jakąś inspirację, natchnąć kogoś do uprawiania sportu, niekoniecznie wyczynowego, ale do aktywnego trybu życia, który jest ważny dla zdrowia.

Rozmawiał Artur Bogacki

___________________

PATRON PLEBISCYTU

PARTNER

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski