Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 spośród 1000, czyli czego o grafice jeszcze nie wiecie

Łukasz Gazur
Dwie główne nagrody dostała Deborah Cornell
Dwie główne nagrody dostała Deborah Cornell Andrzej Banaś
Sztuka. Międzynarodowe Triennale Grafiki 2015 trwa. Bywa bardzo interesująco, a z morza prac można wyłuskać perełki. Najciekawiej bywa, gdy artyści przekraczają granicę gatunków

Istniejąca od prawie 40 lat impreza była u swego początku jedną z najważniejszych międzynarodowych imprez graficznych za żelazną kurtyną. Miała być rodzajem okna na świat. Brali w niej udział wybitni twórcy, jak Joseph Beuys, Hans Hartung, Henry Moore, Zao Wouki, Robert Rauchenberg. Z krakowskim biennale, a potem triennale równać się mogło tylko słynne biennale w Lublanie. Z czasem sława krakowskiej imprezy przygasła. Plotkowano nawet o śmierci takich gatunkowych konkursów i przeglądów.

Tegoroczna edycja wzbudziła spore dyskusje. W kuluarach plotkowano o „braku nazwisk obowiązkowych” lub o wielkich przegranych „mistrzów współczesności”. Niektórzy artyści wprost nie kryli swojego rozżalenia. Jak to wpłynęło na program tegorocznego przedsięwzięcia?

Za...
Pierwszy wniosek, który nasuwa się przy oglądaniu kolejnych wystaw to stwierdzenie, że tradycja musi się zmieniać. A grafika jako medium doskonale pozwala to obserwować. Dziś granice między dziedzinami są płynne. Grafiką są akwaforty i sucha igła, ale także serigrafia (czyli sitodruk) lub animacje komputerowe. Albo coś pomiędzy. Dobrze pokazuje to zwyciężczyni tegorocznego triennale - Deborah Cornell (USA).

Po raz pierwszy w historii imprezy jednej osobie przyznano dwa najważniejsze wyróżnienia - Grand Prix, jak i Grand Prix d’Honneur. Jej „Reflecting place” to instalacja. Poza technikami graficznymi wykorzystuje projekcje. Dzięki temu obraz, zamknięty w niewielkim pomieszczeniu na samym środku wystawy głównej w Bunkrze Sztuki (pl. Szczepański 3a), od wejścia zwraca uwagę widza. To praca opowiadająca o miejscach. Zmieniające się linie na ścianach to wypiętrzenia gór, zmiany ukształtowania terenów. Uniwersalne łączy się z osobistym.

Na samej wystawie głównej najciekawsze okazują się prace, które dynamicznie reagują na rzeczywistość, przetwarzają osobiste historie lub zwyczajne zdarzenia, często podnosząc je do rangi uniwersalnej metafory. Ci twórcy od biegłości technicznej wolą mierzyć się z ważnymi tematami, dynamicznie reagować na rzeczywistość. Ich prace są jak memy, czyli zabawne internetowe fotomontaże, często z dystansem podchodzące do „gorących” i aktualnych tematów. To też grafika (przepraszam wszystkich fanów tradycji!).

Na wyróżnienie w tej kategorii zasługuje z pewnością Witold Zięba (Nagroda im. prof. Witolda Skulicza). Dowcipne, acz przerażające postaci kobiece w maskach przeciwgazowych i fartuchach ochronnych, którym towarzyszą - również zabezpieczone odpowiednio - pieski. Mocne, ciekawe, aktualne. Lęk, który wywołują społeczne niepokoje w różnych częściach świata miesza się tu z aktualnymi postulatami życia w duchu eko.

W podobnym tonie utrzymana jest praca „Krucyfiks” Jacka Machowskiego - rodzaj krzyża do poskładania dla samego siebie, albo „Widmowe urządzenia” Edwarda Batemana (USA). Do tego Magda Stawarska (Nagroda Hamelin Polska) ze swoim „Kraków-Wenecja w 12 godz.”. To zapis drogi - tak konkretnej, jak symbolicznej. W końcu to Wenecja, biennale, centrum świata sztuki. To chyba najciekawsze prace... 100 artystów wybranych spośród 1000. Co więcej, w tym roku czuć przestrzeń, prac jest mniej. To zysk dla zwiedzających i dzieł. Poza tym niektóre - jak rozlewająca się grafika Dominika Cierpiała - dostały własną ścianę. I dobrze im to zrobiło.

...a nawet przeciw
Ale nie wszystkie wystawy zachwycają w równym stopniu, niestety. Rozczarowaniem okazuje się wystawa laureatki zeszłej edycji MTG - Joanny Janowskiej-Augustyn. Jej „Tabula rasa”, prezentowana w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie (Rynek Główny 25) jest po prostu nudna. Niewiele się dzieje zarówno pod względem formalnym, jak i tematycznym.

Co więcej, naiwne wydaje się wpisywanie w te prace filozofii Lewinasa, „znikających twarzy” oraz wielkich słów, jak „śmierć” czy „odchodzenie”. „Artyści czasem swobodnie poczynają sobie z filozofią” - powiedziała na konferencji prasowej artystka. „Nie da się ukryć” - przyszło mi do głowy przy oglądaniu tej wystawy.

Obecność obowiązkowa
Jedna z najważniejszych wystaw pokazywana jest w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. To „Romans z grafiką”, czyli pokaz prac Josefa Albersa, Jo- sepha Beuysa, Roya Lichten-steina, Roberto Matty, Antoniego Tapiesa, Annette Messager, Louise Bourgeois, Felixa Gonzalesa-Torresa.

Największe nazwiska i znakomita aranżacja. Czernie i szarości to świetna rama dla tych grafik.

Jeśli coś może zawodzić w pierwszym kontakcie z tą wystawą to fakt, że niektóre z prac to po prostu plakaty. Ale oczywiście od razu należy dodać, że plakat jak mało które dzieło pokazuje, czym dziś jest grafika. Medium szybkim, reagującym, demokratycznym. A przy okazji wystawa pokazuje, jak z grafiką romansowali wielcy artyści, często osiągając znakomite efekty, jak serigrafia Victora Vasarely’ego „Erydon”. Uzyskuje ona op-artowski, trójwymiarowy efekt. Takich ciekawostek znajdziecie tu sporo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski