Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

11 złotych za pracę na etacie. 12 złotych ma być na zleceniu

Włodzimierz Knap
W ostatnich latach płaca minimalna rosła w Polsce bardzo szybko
W ostatnich latach płaca minimalna rosła w Polsce bardzo szybko fot. Grzegorz Mehring
Płaca minimalna. W Polsce wynosi równowartość 411 euro. W Bułgarii 184, ale w Luksemburgu ponad 1900 euro.

1850 zł brutto, czyli 1355 zł na rękę, wynosi teraz płaca minimalna dla pracownika zatrudnionego na etat. Jak policzyliśmy, stanowi to równowartość niemal 11 zł na godzinę przy 168- godzinnym miesiącu pracy.

Rząd chce, by o 1 złoty więcej, czyli 12 za godzinę (8,7 zł na rękę), mogła od połowy tego roku otrzymać osoba pracująca na zleceniu lub umowie o dzieło. W sumie - przy 8-godzinnym dniu pracy - da jej to 2016 zł brutto, czyli 1471 zł do kieszeni.

Ewidencję czasu pracy na zleceniach i umowach mieliby obowiązek prowadzić pracodawcy. Gdyby tego nie robili, groziłaby im kara do 30 tys. zł. Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy mieliby kontrolować, czy pracodawca faktycznie płaci minimalną stawkę godzinową. Przysługiwałaby ona każdemu w pełnej wysokości, a nie jak dzisiaj, gdy w pierwszym roku pracy właściciel firmy może płacić 80 proc. równowartości płacy minimalnej.

- Kto będzie chciał zatrudnić pracownika, który nic nie potrafi, a jeszcze będzie trzeba mu zapłacić całe wynagrodzenie - mówi Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.

Krytycznie o projekcie wypowiada się również Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - To pomysł oderwany od rzeczywistości. Zapłata zależy od rodzaju wykonywanej pracy.

W jej ocenie narzucenie pracodawcom minimalnej stawki godzinowej może doprowadzić do likwidacji wielu niewielkich firm. Ale autorzy projektu odbijają piłeczkę. Podkreślają, że chodzi im o ukrócenie patologii, jaką jest zatrudnianie np. sprzątających, stróżów czy ochroniarzy za 5-6 zł za godzinę.

Rządowy projekt z takimi rozwiązaniami trafił do tzw. uzgodnień społecznych, czyli zaopiniować go mają największe organizacje pracodawców i związkowców. Większość rozwiązań miałaby wejść w życie od lipca. Resort pracy argumentuje, że celem ma być zachęcenie pracodawców do zatrudniania na podstawie umów o pracę.

Jan Guz, szef OPZZ, domaga się płacy minimalnej w wysokości 15 zł na godzinę. - Osoby zatrudnione na zlecenia i umowy ponoszą szereg dodatkowych kosztów, np. sami muszą płacić za obowiązkowe badania lekarskie, kupować odzież ochronną czy nawet narzędzia - podkreśla Guz.

„Solidarność” zaś, podobnie jak OPZZ, chce, by płaca minimalna stanowiła równowartość połowy średniej płacy. Obecnie sięga 45,4 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

To dużo na tle naszych sąsiadów Czechów, którzy dostają płacę minimalną równowartą 33 proc. średniej płacy, oraz Słowaków (35 proc.). Na drugim biegunie są Słoweńcy (tam płaca minimalna stanowi 53 proc. średniej krajowej) i Luksemburczycy (51 proc.). Gdyby władza chciała zrealizować postulat związkowców, to dziś płaca brutto wynosiłaby ok. 2050 zł.

W większości krajów istnieje płaca minimalna. W UE na 28 jest w 22. Dysproporcje są ogromne.

W przeliczeniu na euro nasza płaca minimalna wynosi dziś 411. Ale i tak w Bułgarii wynosiła w 2015 r. zaledwie 184 euro, niewiele wyższa jest w Rumunii, a w znajdującej się poza UE Albanii tylko 150 euro. W Luksemburgu natomiast, który jest pod tym względem unijnym rekordzistą, 1923 euro. Za nim są Niemcy, których stawka minimalna 8,5 euro za godzinę przekłada się na blisko 1500 euro. Porównywalnie wysoka jest w Belgii, Francji, Holandii. W USA jest zróżnicowana, ale średnio wynosi równowartość ok. 1100 euro, nieco mniej niż w Wielkiej Brytanii i Irlandii. W Szwajcarii to ok. 4 tys. franków (17 tys. zł).

Pracodawcy od lat podkreślają, że płaca minimalna rośnie w Polsce zbyt szybko. Pogalopowała za rządów PO-PSL. W 2007 r. wynosiła 936 zł. W ciągu dziewięciu lat skoczyła do 1850 zł, niemal o 100 proc. - Ale istota rzeczy polega na tym, że nie ma zróżnicowania płacy w poszczególnych województwach, a przecież zarobki w nich są mocno różne - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Jeszcze dalej idzie Business Centre Club. Przedsiębiorcy z BCC przekonują, by była ona ustalana osobno dla każdego powiatu i wynosiła ok. 40 proc. średniego wynagrodzenia w danym powiecie.

Sens istnienia płacy minimalnej przez większość ekonomistów jest akceptowany. Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, przyznaje, że rozumie argumenty pracodawców, dla których każdy wzrost płacy minimalnej oznacza rosnące koszty prowadzenia działalności. - Ale wynagrodzenie minimalne powinno być - mówi. - Na takim poziomie, by motywować pracowników do podjęcia pracy.

Jej istnienie prof. Mączyńska uzasadnia też tak: - Zapobiega darwinizmowi społecznemu. Człowiek, który nie ma płacy na poziomie minimum egzystencji, ponosi tego koszty. Ponosi je również jego rodzina, w formie np. niedostatecznej edukacji, niewłaściwego dbania o zdrowie, różnego rodzaju dewiacji, za które w końcu przyjdzie nam zapłacić.

Z wyliczeń firmy Sedlak&Sedlak wynika, że w 2015 r. 4-5 proc. Polaków pracowało za pensję minimalną. Z jednej strony chodzi aż o 800 tys. osób, z drugiej - w 2012 r. płacę minimalną pobierało ok. 1,4 mln osób.

Wszystko wskazuje na to, że projekt rządu stanie się prawem. W czasie kampanii i PiS, i PO zapowiadały wprowadzenie stawki minimalnej 12 zł.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski