MKTG SR - pasek na kartach artykułów

19 IX 1964 r., Kraków, mieszkanie przy ul. Meiselsa

Ciąg dalszy jutro
Tej nocy Karola nie dręczyły już żadne koszmary. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu spał spokojnie i śnił o zwycięstwie. Był to sen tak przyjemny, że aż nie chciał się obudzić i by odwlec ten nieuchronnie zbliżający się moment, naciągnął na głowę kołdrę i zacisnął mocniej powieki. Chciał jak najdłużej zatrzymać przed oczami, powoli już umykające obrazy, wypierane stopniowo przez odgłosy domowego poranka.

Marta Szreder: LOLO (odc. 16)

We śnie opuszczone, szkolne warsztaty wydawały się o wiele większe niż w rzeczywistości, zaś na samym ich środku znajdowało się coś na kształt ringu bokserskiego, wokół którego tłoczyli się ludzie.

On sam stał w tym tłumie, rozglądając się dookoła i czując, że to właśnie na niego wszyscy czekają. Po chwili wspiął się na ring i stanął w białym świetle reflektora, a ludzie zamilkli.

Karol popatrzył na zgromadzonych i dostrzegł wśród nich nie tylko wszystkich swoich szkolnych kolegów, ale też matkę i ojca, później trenera, a nawet Malinowskiego. Była tam również i Kalina, widział ją wyraźnie, ubraną w czerwoną sukienkę w groszki, z bukietem białych kwiatów w dłoniach.

Sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjął swój sztylet, wywołując tym gromkie brawa. Kiedy już ucichły, rozłożył lewą rękę na stole, który nagle wyrósł przed nim jak zaczarowany i rozpoczął przedstawienie. Sztylet, kierowany jego prawą dłonią, śmigał z zawrotną prędkością i precyzją pomiędzy palcami lewej, a wszyscy wiwatowali na jego cześć, coraz głośniej i głośniej...

- Wstawaj, spóźnisz się do szkoły! - powiedziała matka, wchodząc bezceremonialnie do pokoju i sen prysł bezpowrotnie.

Podeszła do okna i otworzyła je, wpuszczając rażące światło poranka, a Karol zasłonił oczy.

Po porannej toalecie, rześki i wesoły, poszedł do kuchni na śniadanie. Przy stole siedziała Julka, marudząc nad kubkiem niedopitego mleka, które zdążyło już wystygnąć i pokryć się grubym kożuchem. Dziewczynka ucieszyła się na widok brata, a on wziął ją na ręce i zaczął obracać się wokół własnej osi, coraz szybciej i szybciej, powodując, że mała zaśmiewała się do łez.

Jak w każdy wtorek odprowadził siostrę do szkoły, po czym ruszył na przystanek. Dobry nastrój nadal go nie opuszczał, zwłaszcza że już z daleka dostrzegł czekającego na tramwaj Andrzeja. Pomachał do przyjaciela, ale ten nie zauważył go, zapatrzony na obwieszony plakatami słup stojący w pobliżu przystanku. Dopiero kiedy Karol podszedł bliżej, chłopak odwrócił się i z uśmiechem wyciągnął dłoń na powitanie.

- Czołem! Na co tak patrzysz? - zapytał Karol.

- Będzie dobry film - odpowiedział Andrzej, wskazując ruchem głowy jeden z plakatów.

Musiał zostać powieszony niedawno, pewnie nawet tego samego ranka, bo aż błyszczał świeżością. Tło było całe czarne, a na nim widniała ogromna, biała dłoń, wystawiona wewnętrzną stroną, jakby w geście protestu. Karol przeczytał czerwony napis znajdujący się w prawym, górnym rogu.

- "Prawo i pięść". Mocny tytuł - skomentował.

- Prawda? Brzmi dobrze. Już niedługo zaczynają grać - powiedział Andrzej.

- I co, chcesz zobaczyć?

- A kto nie chce? Wszystkie chłopaki tylko o tym mówią!

- No to może pójdziemy?

- No jasne! Ale pewnie, jak zawsze będą tłumy na początku i trudno bilet - stwierdził Andrzej.
- E tam, coś się wymyśli! Pamiętasz jak było ostatnio? - zapytał Karol z optymizmem.

- Też były tłumy, a w ostatniej chwili trafiły się bilety, nie dość że za półdarmo, to jeszcze w pierwszym rzędzie! - powiedział, a Andrzej uśmiechnął się na to wspomnienie.

- No, co racja, to racja! Z tobą to nigdy nic nie wiadomo, szczęściarzu - zaśmiał się.

Nadjechał tramwaj i obaj chłopcy wsiedli do ostatniego wagonu, przerywając rozmowę.

Karol, jeszcze przed wyjściem z domu, przełożył swój nowy nóż do skórzanego pokrowca, który brodaty handlarz dorzucił mu, za kilka dodatkowych złotych, do zakupu. Teraz czuł jego przyjemny ciężar w lewej, wewnętrznej kieszeni płaszcza.

Przez całą drogę zastanawiał się, czy pokazać Andrzejowi ten nowy nabytek, czy też poczekać z tym do długiej przerwy, kiedy pójdą do starych warsztatów. Wprawdzie z każdą chwilą coraz bardziej kusiło go, żeby pochwalić się już teraz, ale jednak powstrzymał się. Czuł, że jeśli podzieli się z kimś tą tajemnicą, nie będzie ona już aż tak przyjemna jak teraz.

(Ciąg dalszy jutro)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski