MKTG SR - pasek na kartach artykułów

19 IX 1964 r., Kraków, Technikum Energetyczne, ul. Loretańska

Redakcja
Karolowi lekcje tego dnia ciągnęły się niemiłosiernie, a on sam nie mógł się skupić ani na chwilę.

Marta Szreder: LOLO (odc. 17)

Myślami był już na długiej przerwie i wciąż tylko odliczał dzielące go od niej minuty, kręcąc się niespokojnie na krześle. W końcu rozległ się upragniony dzwonek i Karol, wraz z Andrzejem, wmieszali się w krążący po szkolnych korytarzach tłum.

Umówili się wcześniej, że Andrzej wyjdzie na dziedziniec jako pierwszy i poczeka na Karola przed wejściem do warsztatów. Tak też się stało i teraz Karol krążył niecierpliwie po głównym holu, co chwilę nerwowo sprawdzając, czy nóż nadal znajduje się w kieszeni jego marynarki.

W pewnym momencie zauważył, że jeden z nauczycieli zatrzymał się przy schodach i przygląda mu się podejrzliwe. Obawiając się, że starszy pan pokrzyżuje jego plany, podszedł do tablicy informacyjnej i z udawanym zainteresowaniem, siląc się na swobodę, zaczął czytać ogłoszenia. Po chwili nauczyciel odszedł w swoją stronę i Karol, już bez przeszkód, dołączył do czekającego w umówionym miejscu Andrzeja, po czym obaj, nie zauważeni przez nikogo, zeszli do piwnic. Tymczasem sekretne zgromadzenie zdążyło się już dawno rozpocząć.

Skład chłopaków był podobny jak wtedy, kiedy Andrzej przyprowadził tam Karola po raz pierwszy. Jurek, jak zawsze, stał na posterunku przy okienku, czuwając, czy przypadkiem nie zbliża się ktoś niepowołany. Chłopak ze stoperem, którego imienia Karol nigdy nie poznał, także czekał na swoim stanowisku, gotowy, by liczyć czas, a Janusz właśnie po raz kolejny rozpoczynał swój popis, dopingowany przez pozostałych z niesłabnącym entuzjazmem.

Karol obserwował go z daleka, podziwiając sprawność, z jaką operował swoim sprężynowcem o czerwonej, zdobionej masą perłową rękojeści. Zastanawiał się, czy Janusz tym razem zawaha się w którymś momencie, ale ten znów okazał się bezbłędny i uzyskał najlepszy wynik.

- Kto następny?! Kto się odważy pokonać mistrza? - zaczął nawoływać chłopak ze stoperem.

- Ja! - powiedział głośno Karol, jednak pośród narastającego zgiełku śmiechów i żartów nikt go nie usłyszał.

Powtórzył to raz jeszcze, ale tym razem udało mu się przyciągnąć jedynie pytające spojrzenie Andrzeja. Dopiero kiedy podszedł bliżej i zawołał po raz trzeci, chłopak ze stoperem odwrócił się w jego stronę.

- Ty? - zapytał z miną, jakby widział go po raz pierwszy w życiu.

- A przyniosłeś ze sobą nóż?

- Jasne, że tak - odparł Karol.

- To dalej, najpierw pokaż jaki - powiedział chłopak.

Karol wyjął pokrowiec z kieszeni i otworzył. Widok pięknie odnowionego sztyletu, z zakrzywioną, rogową rękojeścią, przyciągnął w końcu uwagę pozostałych, którzy uciszyli się nieco i zaczęli spoglądać z zaciekawieniem w stronę Karola.

Chłopak ze stoperem wziął do ręki nóż i chcąc mu się lepiej przyjrzeć, uniósł go ku górze. Długie ostrze błysnęło w wątłym świetle, wpadającym przez piwniczne okienko.

- Fiu fiu, niezła sztuka! - skomentował, a reszta chłopaków zamilkła już zupełnie i zaczęła ponownie gromadzić się wokół stołu.
- No proszę, pokaż lepiej jak nim machasz! - rzucił zaczepnie Janusz, ustępując miejsca na zydelku.

Karol tylko na to czekał. Usiadł i rozłożył lewą dłoń na blacie, a chłopcy otoczyli go zwartym kręgiem i utkwili w nim poważne, skupione spojrzenia. W pomieszczeniu zrobiło się cicho. Stoper poszedł w ruch. Karol delikatnie chwycił za rękojeść i poczuł, jakby nóż był przedłużeniem jego prawej ręki, a ostrze nie mogło zrobić mu krzywdy. Zaczął uderzać, najpierw powoli, z czasem przyspieszając. Wszyscy patrzyli na niego z rosnącym uznaniem, a on zatracał się coraz bardziej w tym, co robił. Rytmiczny i hipnotyzujący dźwięk wbijającej się w drewno stali sprawił, że Karol w tej chwili stał się głuchy i ślepy na wszystko inne.

Nie wiedział o tym, że Jurek wyjrzał właśnie przez okienko i zobaczył parę zgrabnych nóg, przemierzających pewnym krokiem dziedziniec, mimo wysokich obcasów i wąskiej spódnicy. Nie usłyszał też przeciągłego gwizdnięcia, którym Jurek ostrzegł kompanów przed zbliżającym się niebezpieczeństwem i dał im sygnał do ucieczki.

Nie był świadom tego, że właśnie teraz, kiedy uderza nożem szybciej i trafniej niż kiedykolwiek wcześniej, nikt już na niego nie patrzy. Nie słyszał również coraz wyraźniejszego odgłosu damskich obcasów stukających o kamienne schody. Nie zauważył nawet tego, że drzwi otworzyły się i stanęła w nich panna Szewczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski