2 procent na wojsko

Ludzie zajmujący się kulturą od kilku lat walczą o to, by właśnie na kulturę przeznaczać rocznie 1 proc. PKB. Dzisiaj po zawierusze rosyjsko - ukraińskiej ich głosy jakoś przycichły. Moim zdaniem niesłusznie. Faktem jest, że w ostatnich miesiącach zrozumieliśmy, że wolność i niepodległość nie jest nam dana na zawsze i nieodwołalnie, ale powiedzmy sobie szczerze, nawet jeżeli będziemy wydawali na armię nie 2, a 5 proc. PKB, to nasza sytuacja niespecjalnie się zmieni.

Jeżeli jeden z naszych sąsiadów zechciałby nas zaatakować, to słabo uzbrojeni (tak jak dziś) będziemy się w stanie bronić 2 dni, a uzbrojeni po zęby 4 dni.

Rosja, a nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu, agresor, którego dziś się obawiamy, wydaje na zbrojenia około 10 proc. PKB. Rosja ma armię i olbrzymią, i w miarę nowoczesną. Nawet jeżeli staniemy na głowie, zaciśniemy pasa i zbudujemy 30 fregat niewykrywalnych przez radary oraz kupimy jeszcze 100 samolotów F-16, to z armią naszych wschodnich sąsiadów nie mamy szans.

Tak więc może nie napinajmy się tak bardzo, nie prężmy muskułów. Nasze bezpieczeństwo zależy nie od nakładów na wojsko, ale od NATO, a mówiąc bardziej konkretnie od USA. Barack Obama powiedział w Warszawie, że Polska nie zostanie zostawiona sama sobie. Jeżeli jest to pusta obietnica, to mamy taki sam kłopot jak Polska, której w 1941 r. coś obiecał Franklin Delano Roosevelt. Ale nie mamy na to wpływu. Może zatem wysupłać ten 1 proc. na kulturę?