Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2 X 1964 r., Kraków

Redakcja
Karol szedł spokojnie przed siebie, zerkając od czasu do czasu na profil uwieszonej u jego ramienia Kaliny. Poczuł, że tym razem to ona dopasowała swój krok do jego tempa i uśmiechnął się pod nosem.

Marta Szreder: LOLO (odc. 42)

Skręcali właśnie w ulicę Garncarską, kiedy dzwon nad kościołem Najświętszego Serca Pana Jezusa zaczął wybijać godzinę siódmą.

Dziewczyna aż wzdrygnęła się nerwowo, słysząc jego pierwsze głośnie uderzenie, które rozległo się niespodziewanie na pustej i cichej do tej pory ulicy.

- Boisz się? - zapytał Karol.

- Nie, to z zimna - odpowiedziała, ale przysunęła się jeszcze bliżej, wtulając się ufnie, a Karol objął ją ramieniem, jakby była jego dziewczyną.

Mimo wczesnej jeszcze pory, poza pałętającym się gdzieś przed nimi bezpańskim psem, na ulicach nie było żywego ducha i jedynie palące się niemal we wszystkich oknach światła świadczyły o tym, że miasto nie jest kompletnie wymarłe. Wieczorne powietrze pachniało rozkładającymi się liśćmi, które pokryły grubą warstwą chodniki, a których nikt jeszcze nie posprzątał. Jak na jesień, było jednak wciąż ciepło i wiał przyjemny wiatr.

Dzwon zamilkł, a oni minąwszy już kościół szli dalej, kierując się w głąb ulicy. Po kilku minutach Karol kątem oka zauważył, że dziewczyna nieznacznie odwróciła głowę w jego stronę. Wyczuwał, że chciała coś powiedzieć, ale postanowił poczekać, aż sama się odezwie.

- Dlaczego się nie przeżegnałeś? - nie wytrzymała w końcu.

- Słucham? - zapytał zaskoczony.

- Minęliśmy właśnie kościół - powiedziała tonem, jakby to wszystko wyjaśniało.

- I co z tego?

- Nic, tylko jak jechaliśmy wtedy tramwajem na strzelnicę, to żegnałeś się przy każdym kościele, pamiętasz? Mówiłeś, że zawsze tak robisz - wytłumaczyła, wzruszając przy tym ramionami, a Karol poczuł dziwnie nieprzyjemne ukłucie, myśląc, że dziewczyna ma rację.

Ze zdziwieniem stwierdził, że jakoś sam tego nie zauważył. Nie wiedział jak jej to wytłumaczyć i resztę drogi pokonali w niezręcznym, pełnym dziwnego napięcia milczeniu.

W końcu skręcili w wąską uliczkę, przy której mieszkała. Rzeczywiście, zgodnie z tym co mówiła wcześniej, musiała nastąpić jakaś awaria, bo cała ulica była pogrążona w mroku, jedynie lampa zawieszona nad wejściem do jej kamienicy rzucała słabe żółtawe światło.

Kalina oderwała się od jego boku i stanęła na stopniu prowadzącym do bramy. Karol przypomniał sobie dzień, kiedy stał w tym samym miejscu po raz pierwszy i pomyślał o tym, jak wiele od tamtego czasu się wydarzyło, chociaż było to przecież zaledwie kilka tygodni temu.

- Odprowadzę cię pod drzwi - zaproponował, pamiętając też o tym, że aby dotrzeć do jej mieszkania trzeba przejść jeszcze przez ciemne i ponure podwórko.

- Nie trzeba. Nie chcę, żeby kobieta, u której wynajmuję pokój, widziała mnie z chłopakiem. Tu wszyscy tylko plotkują całymi dniami - odpowiedziała.

- Jak wolisz - Karol wzruszył ramionami, siląc się na obojętny ton.

Kalina pchnęła lekko bramę, ale nie weszła do środka. Oparła się o framugę i przyglądała mu się z uwagą, a jej oczy błyszczały w ciepłym świetle żarówki.
- Zmieniłeś się - powiedziała niespodziewanie.

- Wcale nie. Wydaje ci się tylko - odpowiedział pospiesznie Karol.

- Właśnie, że tak. Jesteś jakiś inny. Nie chodzi tylko o te kościoły ani o te nowe ubrania - upierała się.

Zeskoczyła lekko ze stopnia i zrobiła krok w jego stronę, jakby chciała bliżej mu się przyjrzeć. Stali teraz twarzą w twarz, i Karol wyczuwał bijące od dziewczyny ciepło, od którego kręciło mu się w głowie. Zastanawiał się, co by się stało, gdyby teraz ją pocałował, a ona, jakby czytając w jego myślach, zamknęła oczy i przysunęła usta do jego ust. Cały aż zadrżał w oczekiwaniu na ten pierwszy pocałunek, kiedy nagle coś wybiło go z tego przyjemnego stanu.

- Co tu się dzieje? - usłyszał za sobą donośny, męski głos.

Odwrócił się i zobaczył dwóch milicjantów, którzy wyłonili się z mroku ulicy.

- Nic takiego, panie władzo - powiedziała Kalina, odsuwając się gwałtownie od Karola.

Najwyraźniej również nie zauważyła zbliżającego się patrolu, bo wyglądała na speszoną.

- Dokumenty proszę - powiedział poważnie jeden z funkcjonariuszy, niewiele starszy od Karola, wysoki i solidnie zbudowany mężczyzna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski