Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

220 tysięcy ofiar, ale nikt nie ma ochoty, żeby skończyć tę wojnę [WIDEO]

Remigiusz Półtorak
Syria. Po czterech latach John Kerry mówi otwarcie, że trzeba negocjować z Al-Assadem

Ludzie przechodzą i nie wierzą. Jedni zatrzymują się w zadumie, inni łapią za głowy, bo nie potrafią zrozumieć, jak mogło dojść do takiego barbarzyństwa.

J. Kerry: Musimy negocjować z Asadem, aby zakończyć wojnę w Syrii (napisy)

Źródło: US CBS

W nowojorskiej siedzibie ONZ otwarto właśnie wystawę, przypominającą, że to już cztery lata, jak syryjski reżim zabija własnych obywateli.

Zdjęcia są przerażające. Widać na nich torturowane ciała, także kobiet i dzieci; widać setki Syryjczyków, którzy odważyli się przeciwstawić władzy i zostali za to zmasakrowani. Dosłownie. Znamienna tabliczka, ku przestrodze, informuje, że obrazy są "drastyczne", ale i tak nie oddaje grozy, która stała się udziałem ofiar. A to tylko niewielka część z 55 tysięcy fotografii, które "Cesar" - pod takim pseudonimem schował się ich autor - zrobił jako członek reżimowej policji, zanim w 2013 roku uciekł z Syrii na Zachód.

Najnowsze dane Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka nie zostawiają złudzeń: w wojnie zginęło niemal 220 tys. osób, w tym ponad 66 tys. cywilów.

Zresztą, po czterech latach od rozpoczęcia rebelii przeciwko syryjskim władzom gorzkich konstatacji jest co najmniej kilka. Ta najbardziej rzucająca się w oczy - że w najnowszej historii Bliskiego Wschodu takiej masakry jeszcze nie było. I to przy współudziale - czynnym lub biernym - nie tylko Syryjczyków. Bo i państwa regionu, i Zachód, i Rosja ponoszą odpowiedzialność za to, co się tam stało.

To Assad zaczął tę wojnę, odrzucając negocjacje z pokojowo, przynajmniej na początku, demonstrującymi obywatelami. Potem, po jednej i po drugiej stronie spirala zaczęła się nakręcać. Zarówno reżim, jak i opozycja drastycznie rozprawiali się z wrogami, chętnie korzystając ze wsparcia sojuszników. Assad mógł liczyć na Rosję i Iran, rozdrobniona opozycja czekała na pomoc Zachodu, choć sama nie dawała gwarancji, że potrafi się dobrze zorganizować.

Dramat dzisiejszej sytuacji polega na tym, że Stany Zjednoczone - które nieśmiało wspierały umiarkowaną opozycję, ale jednocześnie nie zdecydowały się na ukaranie Assada, gdy wykorzystywał broń chemiczną - teraz mówią otwarcie, że trzeba negocjować z syryjskim dyktatorem. Wczoraj powtórzył to szef dyplomacji John Kerry w telewizji CBS, wcześniej dyrektor CIA John Brennan mówił, że USA nie chcą rozkładu syryjskiego rządu, bo otworzyłoby to drogę do władzy ekstremistom.

Taki jest bowiem kolejny efekt tej wojny - pojawienie się Państwa Islamskiego, którego szybka ekspansja w Syrii i Iraku stała się nagle bardzo niebezpieczna dla wszystkich. Co więcej, teraz to już nie jest jedna wojna, ale co najmniej kilka podrzędnych konfliktów, a każdy z nich ma wciąż trudne do przewidzenia konsekwencje.

Opozycja walczy z Assadem, ale obydwie siły mają wspólnego wroga - Państwo Islamskie; przeciwko dżihadystom wystąpili też Kurdowie, szczególnie na północy kraju, i inni islamscy ekstremiści z Al-Nusry, którzy wywodzą się z konkurencyjnej Al-Kaidy; żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację, przy granicy libańskiej w konflikt zaangażował się Hezbollah.
Oznacza to tylko, że najczarniejszy scenariusz niekończącej się wojny wszystkich ze wszystkimi właśnie jest realizowany. Bez pomysłu ani chęci, jak przerwać tę śmiertelną spiralę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski