Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2300 km w 8 godzin

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Prawie 2300 km - od wczoraj Chińczycy mają najdłuższą na świecie linię ekspresowego pociągu. Trasę z Pekinu do Cantonu, wielkiej metropolii na południu kraju (to odległość zbliżona do dystansu z Krakowa do Barcelony) będzie można teraz pokonać w osiem godzin. Nie wszyscy są jednak zadowoleni.

CHINY. Rentowność najdłuższej na świecie linii ekspresowej budzi wątpliwości

Inwestycja, jak wszystko w Chinach w ostatnich latach, jest imponująca. Pociąg (super)ekspresowy pojedzie średnio 300 km na godzinę, osiągając w ekstremalnych przypadkach prędkość nawet o 50 km/h większą. Data oficjalnej prezentacji też nie została wybrana przypadkowo, bo 26 grudnia, przed 119 laty, urodził się Mao Zedong, charyzmatyczny przywódca chiński. Dlatego inaugurację gaotie transmitowała na żywo publiczna telewizja.

Rosnącej potędze Państwa Środka, które chce uczynić z kolei jeden z podstawowych elementów dalszego rozwoju (tylko w ostatnich miesiącach zainwestowano 8,5 mld euro w szeroko rozumianą infrastrukturę transportową), takie propagandowe sukcesy są najwyraźniej potrzebne, choć eksperci mają wiele wątpliwości, czy uruchomienie najdłuższej linii chińskiego TGV jest ekonomicznie opłacalne. Nawet jeśli znakomicie wpisuje się w ostatnią ekspansję szybkich linii kolejowych. Jeszcze 5 lat temu taka infrastruktura w Chinach dopiero raczkowała, by pod koniec 2010 r. liczyć już 8000 km. Plany zakładają podwojenie tej liczby.

Pierwsza wątpliwość to konkurencja z liniami lotniczymi. Dzisiaj z Pekinu do Cantonu można przelecieć za 3,5 godziny za zbliżoną cenę, niewiele ponad 100 euro. Najpewniej więc większym zainteresowaniem będą cieszyły się stacje pośrednie (w sumie aż 35). Nie zmienia to jednak faktu, że dla wielu Chińczyków szukających pracy na południu podróż i tak będzie droga. Pytany przez dziennik "China Daily" jeden z robotników migrujących po kraju przyznaje wprost, że cena biletu w geotie jest dla niego trzy razy wyższa niż w tradycyjnym pociągu i pochłonęłaby znaczną część wynagrodzenia.

Największe wątpliwości mają jednak ekonomiści. - Rentowność takich pociągów będzie bardzo trudna do osiągnięcia, ponieważ ceny biletów zostały ustalone na względnie niskim poziomie w stosunku do poniesionych nakładów - przyznaje Frédéric Campagnac ze spółki Clevy China z Pekinu, zajmującej się doradztwem w branży transportowej.

Jeszcze dalej idzie Zhao Jian, profesor na uniwersytecie transportowym w stolicy Chin, jeden z największych krytyków nowej linii kolejowej. - Wystarczyłyby pociągi jadące z prędkością 180-200 km/h. Przyniosłyby więcej zysku i dwa razy mniej inwestycji - mówi. Wpompowywanie ogromnych miliardów w rozwój chińskiej kolei przyrównuje nawet do przyjmowania sterydów, które działają na organizm za szybko i w sposób zbyt gwałtowny. Do tego dochodzi jeszcze wielkie zadłużenie Ministerstwa Kolei szacowane na ponad 350 mld euro.

W kraju, w którym wszystko ma być przecież największe, nikt z władz się tym nie przejmuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski