Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

24-letni Fabian Drzyzga: Mój czas już nadszedł

Rozmawiała w Lublanie Karolina Korbecka
Rozmowa z Fabianem Drzyzgą, rozgrywającym reprezentacji Polski siatkarzy.

- Po trzech zwycięstwach w pierwszym turnieju o awans do mistrzostw Europy przed meczami w Lublanie jesteście w komfortowej sytuacji.

- Wiemy, że jesteśmy dużo lepszą drużyną od tych, które występują na tym turnieju kwalifikacyjnym. Mamy jednak świadomość, że każda chwila zawahania i dekoncentracji może się dla nas źle skończyć. Dlatego nasze zaangażowanie w spotkanie i duża koncentracja są bardzo ważne.

- We Wrocławiu potwierdziło się, że najgroźniejszym rywalem w tej stawce jest Słowenia, z którą zmierzycie się już w pierwszym meczu w Lublanie. Na swoim terenie ten przeciwnik będzie stanowił jeszcze większe zagrożenie?

- Nie wiemy, czy na to spotkanie przyjdzie dużo kibiców, ale na pewno każda drużyna czuje się lepiej grając przed własną publicznością. Jeśli jednak wyjdziemy z właściwym podejściem i zagramy dobre spotkanie, to nawet kibice nie pomogą Słoweńcom, bo mamy od nich lepszy zespół.

- Czy można się spodziewać, że na tym turnieju pokażecie się z jeszcze lepszej strony niż przed tygodniem, bo każdy dzień wspólnego treningu działa na waszą korzyść?

- Myślę, że tak, bo codziennie trenujemy ze sobą i pracujemy nad zgraniem poszczególnych elementów systemu naszej gry. Mam wrażenie, że z upływem czasu wygląda to lepiej. Takim kryzysowym dniem była środa, kiedy odbyliśmy podróż do Słowenii i trochę dziwnie wyglądaliśmy na treningu, ale w czwartek już wszystko było w porządku, więc powinno być dobrze.

- Ostatnio w nietypowych okolicznościach kontuzji doznał Michał Kubiak, który był bardzo ważnym ogniwem w drużynie Stephane’a Antigi.

- Musimy sobie radzić w tym składzie, w jakim jesteśmy. Tak naprawdę jakiejś wielkiej straty nie ma. Wiadomo, że szkoda Miśka Kubiaka, ale to, co mu się przytrafiło jest już historią i trzeba się skupić na tym, co przed nami.

- Trenujecie pod wodzą nowego sztabu trenerskiego już trzeci tydzień i macie za sobą pierwsze oficjalne mecze. Można już coś więcej powiedzieć na temat stylu prowadzenia zespołu przez Antigę i Philippe’a Blaina?

- Dajmy jeszcze czas, żeby podjąć się głębszej analizy. Przed nami przecież Liga Światowa i cały okres przygotowań do MŚ. Na razie jeszcze wszyscy się poznajemy, ale na pewno mamy duży szacunek do naszych trenerów i słuchamy ich uwag.

Na treningach robimy fajne rzeczy. Wiadomo, że na etapie na jakim jesteśmy, nie możemy za dużo trenować. Stephane z Philippe’em fajnie to wszystko prowadzą biorąc poprawkę na nasze zmęczenie po sezonie ligowym.

- Mimo, że przed zgrupowaniem trener Antiga zapowiadał, że w początkowej fazie, na potrzeby kwalifikacji do ME, będzie raczej stawiał na duety klubowe, to jednak Pan był podstawowym rozgrywającym na turnieju we Wrocławiu.

- Myślę, że nasza współpraca z Mariuszem Wlazłym na treningach wyglądała na tyle dobrze, że trener tak postanowił. Ja się oczywiście cieszę z tego i robię swoje. Każdy z nas chce grać. Na razie najważniejsze dla nas są kwalifikacje do ME i staramy się rzucić wszystkie siły, jakie jeszcze mamy po sezonie ligowym, który skończył się niedawno.

- Zaufanie ze strony trenera, zwłaszcza na tak kluczowej pozycji jak rozegranie, ma chyba niebagatelne znaczenie?

- Zaufanie to jest podstawa i to nie tylko na mojej pozycji. Kiedy trener wierzy we mnie, to ja czuję się dużo pewniej na boisku. Oczywiście każdy może zostać zmieniony w danej chwili, ale potem wieczorami spotykamy się, czy to indywidualnie z trenerami, czy z całym sztabem, po to, żeby omówić co było dobrze, co źle, a co jeszcze można poprawić.

Ja czuję duży kredyt zaufania. Nawet jeśli schodzę z boiska w trakcie meczu, to wiem, że to jest tylko i wyłącznie w dobrej wierze dla mnie samego, jak i dla całej drużyny.

- Będzie Pan jednym z nielicznych zawodników, którzy po turnieju w Lublanie nie będą mieli przerwy w grze, tylko od razu polecą na mecze Ligi Światowej do Brazylii i Włoch. To, że w drugiej części sezonu ligowego grał Pan nieco mniej i częściej pełnił rolę zmiennika, pozwoliło Panu zachować więcej sił na sezon kadrowy?

- Wiadomo, że każdego z nas coś pobolewa, ale w sporcie zawodowym to jest normalne. Ja się bardzo cieszę, że będę mógł zagrać w Lidze Światowej. Najbardziej męczące będą zapewne podróże, ale dla mnie najważniejsze jest to, że będę miał szansę gry. To, czy będę bardziej zmęczony czy mniej, nie ma znaczenia. Oczywiście nie powiem, że chociaż dwutygodniowy urlop, to nie jest fajna sprawa, ale na odpoczynek będę miał czas po zakończeniu kariery.

- Czy to może być przełomowy sezon dla Fabiana Drzyzgi, jeśli chodzi o grę w reprezentacji?

- To się okaże. Na razie muszę się skupić na tym, żeby dobrze grać i swoją postawą zasłużyć na grę w podstawowym składzie, a nie przez kontuzje kolegów, czy inne sprawy. Sam sobie chcę to wywalczyć i mentalnie jestem gotowy do takiej roli. Mam już dwadzieścia cztery lata i nie jestem aż takim młodym zawodnikiem, żeby ciągle mówić, że mój czas dopiero przyjdzie. Jeśli nie teraz, to ja kiedy? Już wystarczająco długo nasiedziałem się w kwadracie dla rezerwowych, czy na trybunach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski