MKTG SR - pasek na kartach artykułów

2605 szpiegów w sześć lat

Włodzimierz Knap
Lenin przemawia, oparty o trybunę Lew Trocki, plac Teatralny w Moskwie, 5 maja 1920 r.
Lenin przemawia, oparty o trybunę Lew Trocki, plac Teatralny w Moskwie, 5 maja 1920 r. Grigori Petrowitsch Goldstein
21 października 1918 * Lenin i Trocki powołują do życia wywiad wojskowy * Od samego początku był on w bardzo istotnym zakresie skierowany na walkę z Polską * Jego funkcjonariusze nie przebierali w środkach

Polskie służby specjalne doprowadziły kilka dni temu do zatrzymania dwóch mężczyzn, którzy są podejrzewani o współpracę z rosyjskim wywiadem wojskowym. Wokół tych zatrzymań rozpętała się medialna burza.

W II Rzeczypospolitej łapanie szpiegów sowieckich było bez większej przesady chlebem powszednim. Tylko w latach 1929-1935 pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Moskwy zatrzymano 2605 osób i zlikwidowano 1303 działań szpiegowskich!

Oczywiście, że inne były wtedy metody pracy służb, inne są dzisiaj. Szpiedzy też w sporej części byli różni niż dzisiaj.

W międzywojniu jednak Rosja autentycznie bała się Polski. Remedium ze strony Kremla było sięgnięcie po służby specjalne na masową skalę. Przeciw II RP działały tysiące sowieckich szpiegów. Większość z nich to byli agenci po zwykle kilkumiesięcznych kursach, lecz nie brakowało najsprawniejszych, najlepiej wyszkolonych. Takich Kreml ściągał do Polski z Niemiec, Anglii, Francji, a nawet USA. Sowieccy funkcjonariusze posuwali się do zabójstw polskich agentów.

Dla Moskwy Polska była jednym z absolutnie kluczowych graczy. Wywiad wojskowy działający przeciw II RP na swoją działalność dysponował wielkimi sumami, nieporównywalnie większymi niż miał Oddział II Sztabu Generalnego. Nie może to jednak dziwić, bo celem Lenina, Trockiego, a potem Stalina było jedno: doprowadzenie do likwidacji Polski.

Jednak polskie służby podejmowały skuteczną grę z sowieckimi. Nie były gorsze.

Sowieckie służby kontra II Rzeczpospolita
Polska w okresie międzywojennym była uważana przez rządzących Rosją bolszewików za jedno z najważniejszych i najgroźniejszych państw. Traktowali ją jak wroga. I zaciekle zwalczali. Do tego celu służyły przede wszystkim służby specjalne. Te, niezwykle intensywnie, krwawo, uciekając się do morderstw, działały na terenie II RP. Równie bezlitośnie zachowywały się wobec funkcjonariuszy i agentów polskiego wywiadu.

Zabić Piłsudskiego
Na terytorium Polski działały dwie instytucje wywiadu sowieckiego: wywiad wojskowy i tzw. cywilny. Funkcjonował także Tajny Wydział Operacyjny, organizujący wywiad płytki, którego celem było rozpoznanie ruchów wojsk polskich na obszarze przygranicznym. Sowieccy agenci przeprowadzili przeciwko Polsce w międzywojniu liczne akcje dywersyjne, inicjowali strajki, zamieszki uliczne, a także zamachy. Kierowali nimi dwaj oficerowie, polscy komuniści: Henryk Bagiński i Antoni Wieczorkiewicz.

Zamierzali m.in. zabić Józefa Piłsudskiego. Plan ich zakładał, że przebrana za studentów endeckich bojówka komunistyczna napadnie nocą na słabo strzeżoną willę marszałka w Sulejówku i zgładzi go. Tym sposobem chcieli doprowadzić do wojny domowej w Polsce, a przynajmniej długotrwałych zamieszek. Zamach udało się polskiemu kontrwywiadowi udaremnić. Nie zapobiegł on natomiast eksplozji (13 października 1923 r.) bomby w składzie amunicji w Cytadeli Warszawskiej.

Zginęło wtedy kilkanaście osób, w tym kilku polskich żołnierzy. W wyniku śledztwa okazało się, że środki wybuchowe były gromadzone na terenie poselstwa sowieckiego w Warszawie. Tylko między kwietniem 1921 a grudniem 1924 r. dokonano 259 napadów bandyckich z ZSRR na terytorium Polski. Przez cały okres międzywojnia częste były próby porwań na stronę sowiecką funkcjonariuszy wywiadu polskiego oraz żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza.

Rutynowe działania
Wywiad sowiecki zbierał szczegółowe wiadomości o osobach służących w Wojsku Polskim, urzędnikach państwowych i samorządowych. Jeśli z posiadanych informacji wynikało, że ktoś żyje ponad stan i ma długi, starano się wykorzystać tę sytuację. Sowieci angażowali do pracy wywiadowczej prostytutki. Dane o stanie liczbowym placówek KOP zdobywano, werbując nawet praczki. Z liczby wypranych spodni mogli wnioskować, jak liczna jest obsada strażnicy. Podobnie sytuacja wyglądała z piekarniami. Wywiad sowiecki starał się uzyskiwać od dostawców KOP kwity żywnościowe i zamówieniowe.
Szkolenie
Szkolenie agentów sowieckiego wywiadu trwało zwykle od miesiąca do dziesięciu. W części teoretycznej przekazywano im ogólne informacje o państwie polskim, szkolono w zakresie wykorzystywania materiałów wybuchowych, posługiwania się mapą, kompasem, sporządzania szkiców topograficznych. Część praktyczną odbywali w ZSRR. Nieznających polskiego uczono, wykorzystując w tym celu m.in. powieść Brunona Jasieńskiego "Palę Paryż", gazety, np. "Kurier Warszawski" czy "Polskę Zbrojną".

Po odbyciu szkolenia agenci otrzymywali na terytorium Polski zadania. Zaczynali zwykle od fotografowania budynków koszar, mostów, zbierali bilety kolejowe, autobusowe, kinowe, które przekazywali do ZSRR. Na rzecz sowieckiego wywiadu pracowało wielu członków partii i organizacji komunistycznych. W Związku Sowieckim oficerowie wywiadu szkolili polskich komunistów. Wśród wykładowców znajdowali się też polscy komuniści, m.in. Karol Świerczewski.

Warto jednak pamiętać, że w międzywojniu polski wywiad i kontrwywiad był co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla ich sowieckich odpowiedników. Służby jednego i drugiego państwa rywalizując, prowadziły wobec siebie misterne gry. Na swoim koncie miały spektakularne sukcesy, lecz też haniebne wpadki i operacyjne klęski.

O grze prowadzonej przez wywiad II RP z chirurgiczną precyzją dowodzić może fakt, że kilka lat temu Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji opublikowała tom dokumentów pt. "Sekrety polskiej dyplomacji w latach 1935-1945". Miały one dowodzić, że pod koniec lat 30. Polska zawarła tajny pakt z Hitlerem. Według dr. Władysława Bułhaka, historyka z IPN, który przestudiował moskiewską publikację, część tych materiałów to dezinformacje spreparowane przez wywiad II RP.

Rozpowszechniał je w Paryżu, by zmusić Francję do ściślejszego sojuszu z Polską i rozluźnienia więzi z ZSRR. - Postraszeni "groźnym Beckiem" i rzekomym sojuszem z Berlinem, skąpi zazwyczaj Francuzi udzielili wówczas Polsce poważnej pożyczki na rozbudowę sił zbrojnych - twierdzi dr Władysław Bułhak. Dr Marek Kornat z Instytutu Historii PAN zwraca jednak uwagę, że w latach 30. priorytetem polskiej polityki zagranicznej było utwierdzanie Moskwy, iż Polska nie ma wobec niej wrogich zamiarów.

Dr Bułhak ripostuje, przypominając, że adresatem operacji polskiego wywiadu był Paryż. Przypomina, że nasz wywiad prowadził podobne działania wobec Niemiec po dojściu Hitlera do władzy. Rozpowszechniał wtedy pogłoski o planach wojny prewencyjnej przeciw Niemcom. Owocem tych działań był polsko-niemiecki pakt o nieagresji z 1934 r.

Setki szpiegów rocznie
Dziś głośno jest o aresztowaniu dwóch rosyjskich szpiegów. W okresie międzywojennym polski kontrwywiad rocznie zatrzymywał nierzadko ponad 300 agentów sowieckich. W 1924 r. aresztowano 389 osób pod zarzutem działalności szpiegowskiej na rzecz ZSRR. Oczywiście, że inne były wtedy metody pracy służb specjalnych, inne są dzisiaj. Szpiedzy też w sporej części byli różni niż dzisiaj. Wielu z ujmowanych przez kontrwywiad II RP lub wywiad KOP rekrutowało się z marnie wykształconych obywateli polskich narodowości ukraińskiej, białoruskiej lub litewskiej.

Szpiegowali nierzadko z nędzy, zwabieni sowiecką propagandą i lichą zapłatą. Sam wywiad KOP-u łapał na wschodniej granicy ponad 200 szpiegów rocznie. Ale co to byli za szpiedzy? Najczęściej ujętymi byli chłopi, analfabeci lub półanalfabeci. Ich zadaniem było np. liczenie gaci w pralni wojskowej, aby zorientować się, ilu żołnierzy liczy dana jednostka albo doniesienie, czy na stacji kolejowej jest pompa wodna. Za tego rodzaju szpiegostwo dostawali surowe wyroki. Normą było 5-8 lat.

Jednocześnie prawdą jest też, że, co podkreśla dr Bułhak, przedwojenny polski wywiad, legendarna "Dwójka" (Oddział II Sztabu Głównego WP, ogólnopaństwowa służba wywiadu i kontrwywiadu), uchodził za najlepszy na świecie. Prof. Andrzej Pepłoński, historyk od trzydziestu lat badający służby specjalne II RP i Polskiego Państwa Podziemnego, mówi: - Przed wojną państwa zachodnie prosiły nas o dane dotyczące Związku Sowieckiego. Nas, ponieważ polski wywiad świetnie znał realia sowieckie. Byliśmy równorzędnym partnerem dla innych służb i dysponowaliśmy najszerszą wiedzą o ZSRR.
Gen. Henryk Jasik, ostatni szef PRL-owskiego wywiadu, a potem szef wywiadu UOP, przyznał, że SB, a potem służby III RP wzorowały się na przedwojennej "Dwójce". Można w tym miejscu powołać się na raport sporządzony w początkowym okresie II wojny światowej przez płk. Sadowskiego, a zrobiony na zlecenie gen. Władysława Sikorskiego. Sadowski zbierał relację od oficerów wywiadu. Na podstawie kilkuset relacji napisał raport, w którym wystawił polskim służbom dobrą ocenę, choć w zamyśle Sikorskiego miała wypaść słabo.

Nie można jednak zapominać, że polskim przedwojennym służbom nie udało się złapać ani jednego żadnego naprawdę ważnego sowieckiego agenta. Prof. Mariusz Wołos, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, wątpi, czy w przededniu II wojny światowej mieliśmy choćby jednego agenta wysoko ulokowanego w strukturach władzy sowieckiej. Przyznaje jednak, że na ten temat ciągle wiemy bardzo mało, ponieważ archiwa sowieckie nadal są pilnie strzeżone.

Kontrwywiad II RP był natomiast, w jego ocenie, dość skuteczny, także w zwalczaniu sowieckiej agentury.

W latach 20. zlikwidowano wiele sowieckich siatek szpiegowskich, niekoniecznie tylko zorganizowanych przez miejscowych komunistów, ale także przez profesjonalistów przysłanych z ZSRS. W 1931 r. wydalono z Warszawy zastępcę attache wojskowego Wasilija Bogowoja, przyłapanego na przejmowaniu dokumentów od mjr. Piotra Demkowskiego, którego potem rozstrzelano.

Porażką natomiast była bardzo słaba, jak to się dzisiaj mówi, ochrona kontrwywiadowcza placówek dyplomatycznych i konsularnych Rzeczypospolitej. W latach 30. Moskwa miała wysoko ulokowanego agenta, który działał na styku wojska i dyplomacji. Sporządzane na podstawie jego raportów sprawozdania trafiały na biurko Stalina. Do dzisiaj nie wiemy, kim był ów agent. Sowieci określają go jako "poważne polskie źródło", zresztą z treści tych dokumentów wynika, że to był wysokiej rangi polski oficer, prawdopodobnie pracujący w dyplomacji, bo miał swobodny dostęp zarówno do generalicji, jak i do samego ministra Józefa Becka. Jego raporty pozwalały Stalinowi na choćby częściowy wgląd w tok myślenia naszych polityków.

Niestety, Sowietom udało się też zwerbować wysoko uplasowanych oficerów polskich służb. Mocno Wojsku Polskiemu dał się we znaki gen. Michał Żymierski. Nazywał się on naprawdę Artur Łyżwiński. Od 1925 r. był zastępcą szefa Administracji Armii ds. Uzbrojenia. Ale już w roku następnym poszedł na sześć lat do więzienia za nadużycia popełnione w wojsku, został też zdegradowany do szeregowca. Po wyjściu podjął współpracę z wywiadem sowieckim. Żymierski przekazał Sowietom wiele informacji na temat ludzi i stanu uzbrojenia armii II RP. Poza Żymierskim działalność na rzecz wywiadu sowieckiego udowodniono co najmniej 12 oficerom WP.

Warto jednak pamiętać, że służbę w "Dwójce" pełniło około 300 oficerów wywiadu. Kontrwywiad był znacząco mniej liczny. Dla porównania, w PRL-owskim wywiadzie i kontrwywiadzie oraz w służbach III RP pracowało lub pracuje po kilka tysięcy ludzi.
Przykładem 180-stopniowej zmiany poglądów w krótkim czasie jest Lenin i jego najbliższe otoczenie. Jeszcze w czasie I wojny światowej nie widzieli oni potrzeby powołania organów bezpieczeństwa i służb wywiadowczych, ponieważ głosili rychłe nadejście rewolucji światowej. Po obaleniu caratu Lenin natychmiast wystąpił z inicjatywą powołania policji politycznej.

Najpierw powstała WCZEKA (tylko w latach 1917-1921 czekiści przeprowadzili prawie 600 tys. egzekucji), przemianowywana następnie m.in. na GPU, NKWD, KGB, a dziś jest to FSB. Niemal błyskawicznie stała się ona jedną z najważniejszych służb w Rosji rządzonej przez bolszewików.

Jedną, bo 21 października 1918 r. powstał sowiecki wywiad wojskowy. Jego pomysłodawcą był Lew Trocki, wtedy ludowy komisarz obrony. Inicjatywę Trockiego dekretem wsparł Lenin.

Do 1937 r. wywiad wojskowy ZSRR rozwijał się dynamicznie. Ale przyszła tzw. wielka czystka. Objęła ona również wywiad wojskowy. Ponad połowę jego pracowników, w tym pięciu naczelników, zostało rozstrzelanych w latach 1937-1938. Całe kierownictwo zostało zmienione.

W NKWD rozstrzelano prawie 4 tys. oficerów, a 23 tys. trafiło do łagrów. Ofiarami często padali oficerowie wywiadu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski