Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat w podziemiu

Paweł Gzyl
Arek Marczyński
Arek Marczyński FOT. ARCHIWUM ANTENY KRZYKU
Muzyka. Wytwórnia Antena Krzyku celebruje swój jubileusz w krakowskim klubie Piękny Pies.

Wszystko zaczęło się w mrocznych czasach stanu wojennego we Wrocławiu. Jednym ze sposobów wyrażania niezadowolenia wobec ówczesnej rzeczywistości była muzyka punk. Słuchał jej Arek Marczyński, wtedy jeszcze uczeń liceum.

– Docierały do nas z Zachodu fanziny, czyli magazyny tworzone przez amatorów. Spodobała mi się idea ich wydawania. „Skoro oni mogą, to dlaczego nie ja?” – pomyślałem – wspomina.

Tak narodził się pierwszy fanzin Arka – „Specjalnie”, który ewoluował potem w „Bez alternatywy?” i wreszcie w „Antenę Krzyku”. Chłopak zbierał teksty i kolaże od kolegów, sklejał je ręcznie, a potem drukował na maszynie. Kiedy podziemna „Solidarność” wydawała książki polityczne, on koncentrował się na alternatywnej kul­turze.

– Pierwszy egzemplarz „Anteny Krzyku” powstał u franciszkanów. Następne rodziły się w drukarni wykorzystywanej przez lokalny „Tygodnik Solidarność”. Korzystaliśmy też z kopiarek w zakładach pracy. Wszyscy sobie pomagaliśmy, bo mieliśmy wspólnego wroga – podkreśla Arek.

Wraz z fan­zinem narodziło się wydawnictwo muzyczne pod tą samą nazwą. Ponieważ nie było wtedy możliwości legalnego wydawania nagrań zbuntowanych zespołów, trzeba było to robić w podziemiu, publikując samodzielnie nagrywane kasety.

– We wrocławskim radiu studenckim odbywały się tajne koncerty. Na jednym z nich zagrał zespół Miki Mousoleum, który ze swoimi tekstami nie miał najmniejszych szans na oficjalne wydawnictwo. Nagrałem ten występ, zrobiłem ręcznie okładkę i rozdałem wśród znajomych – wspomina Arek.

Największym problemem był brak czystych nośników. Dlatego Arek robił rajdy po księgarniach i wykupywał kasety z bajkami dla dzieci i lekcjami języka rosyjskiego, by po skasowaniu nagrywać produkcje swej manufaktury. Tak rodził się w polskim podziemiu „trzeci obieg”.

– Po przełomie w 1989 roku chciałem działać dalej, ale już legalnie, według zasad rynkowych. Moi koledzy byli jednak temu przeciwni, chcąc nadal działać w podziemiu. Łatwo im było tak mówić, bo pozostawali na garnuszku rodziców. Tymczasem ja chciałem utrzymać się z tego – opowiada.

Początki były trudne – bo kiedy Arek chciał wydawać legalnie zachodnie płyty, przegrywał z piratami, którzy sprzedawali te same tytuły bez bawienia się w zakup licencji. Dlatego na pewien czas odpuścił – i zajął się handlem AGD. Przyjaciele ze słynnego zespołu NoMeansNo z Kanady przekonali go jednak, by wrócił do fonografii.

– W drugiej połowie lat 90. polski rynek muzyczny był odbiciem zachodniego. Nie miał tylko takiej siły przebicia. Udało mi się jednak pokazać najciekawsze zjawiska naszej sceny alternatywnej tamtych czasów. Dostałem nawet od dwóch koncernów propozycję sprzedania Anteny Krzyku. Zawsze było mi jednak bliżej do punkowego etosu niż czystego biznesu, więc je odrzuciłem – podkreśla.

Wszystko szło dobrze i Arek zabrał najlepsze polskie zespoły na prestiżowy festiwal CMJ do Nowego Jorku. Pech chciał, że wylecieli w podróż 11 września 2001 roku. Po atakach na WTC ich samolot został zawrócony do Frankfurtu – okazja do promocji przepadła, a Arek stracił spore pieniądze.

– Sytuacja poprawiła się, kiedy razem z dwoma kolegami, Sławkiem i Markiem, założyliśmy firmę Rockers. Zajęła się produkcją i dystrybucją płyt alternatywnych z Europy. Z czasem wróciliśmy też do wydawania albumów. Antena Krzyku znowu odżyła, głównie dzięki sukcesom Lao Che – tłumaczy.

Dziś wytwórnia ma w katalogu wiele muzycznych perełek rodzimej alternatywy – choćby płyty zespołów 19 Wiosen, Supergirl & Romantic Boys i Psycho­cukier. W przeciwieństwie do innych firm, Antena Krzyku nie boi się inwestować w debiutantów. Stąd ciekawe albumy Daniela Speleniaka, Hidden World czy Peru. Część z tych artystów zagra w najbliższy piątek i sobotę (godz. 19) podczas dwudniowej celebracji jubileuszu wytwórni w krakowskim klubie Piękny Pies.

– Rolą niezależnych wytwórni jest dokumentowanie stanu sceny muzycznej w danym kraju. Każdy łowi to, co jego zdaniem jest ciekawe. A jeśli ustawi się poprzeczkę na odpowiednim poziomie, nie ma rozczarowań. Choć nowego mercedesa co roku nie kupię – śmieje się Arek.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski