MKTG SR - pasek na kartach artykułów

3:2 dla Kuliga

Redakcja
Pojedynek polskich gigantów rajdowych trwa. Tym razem panowie K. odbyli sesję w plenerze Gór Sowich. Na drogach wiodących wokół Świdnicy Janusz Kulig i Leszek Kuzaj, dwaj spośród dziewięćdziesięciu innych uczestników 28. Rajdu Elmot, po raz piąty w tym roku zmierzyli swoje siły, spychając wszystkich pozostałych rywali na drugi plan i przydzielając im rolę tła.

Trwa pojedynek najszybszych obecnie polskich kierowców rajdowych: Janusza Kuliga i Leszka Kuzaja

 Od razu powiedzmy, że stan pojedynku po świdnickiej eliminacji brzmi: 3:2 dla Janusza Kuliga. Stało się tak dzięki temu, że Kulig i Baran zwyciężyli w Rajdzie Elmot, choć sukces ten nie przyszedł im łatwo. Przed startem mówiło się, że pod maską samochodu Kuliga zamontowano bardzo mocny silnik firmy Cosworth. Później jednak dementowano te pogłoski. Tak czy inaczej, cosworth czy nie cosworth, motor focusa WRC wykazywał wspaniałą moc, pozwalając Kuligowi na kontrolowanie przebiegu sytuacji od samego początku gonitwy. Janusz zresztą zapowiadał atak od pierwszych kilometrów rajdu i słowa dotrzymał.
 Tymczasem Kuzaj już podczas trwania OS-u numer 3 przebił w swojej toyocie corolli WRC jedną z opon i było po obiedzie. 20 sekund w plecy przy tak wyrównanym poziomie, jaki prezentowali obaj krakowscy kierowcy, okazało się barierą nie do pokonania. Wprawdzie Kuzaj nie byłby sobą, gdyby nie podjął wyzwania, ale przy znakomitej dyspozycji rywala oraz minimalnej przewadze jego sprzętu odrobienie strat przekroczyło tym razem siły "Kuziego".
 Jak nigdy podczas trwania tegorocznego Elmotu przydał się elektroniczny pomiar czasu. Różnice dzielące obu rywali na mecie niektórych prób wyrażane były w ułamkach sekund. Na przykład odcinek specjalny z Zagórza Śląskiego do Jedliny Zdroju (9,5 km) Janusz Kulig pokonał o 0,7 sekundy szybciej niż Leszek Kuzaj, zaś OS z Dziećmorowic do Witoszowa (8,9 km) o 0,1 sekundy. Kuzaj pokonał Kuliga na OS-ie z Głuszycy do Wałbrzycha (9,8 km) różnicą 0,8 sekundy, zaś na ulicznej próbie w Świdnicy był szybszy od rywala o 0,5 sekundy.
 Trudno się dziwić, że tak dobrze usposobieni krakowianie całkowicie pogrążyli swoich rywali. Jeden z nich, który tylko teoretycznie mógł zakłócić przewidywany wcześniej scenariusz (mowa o Robercie Herbie), bowiem w praktyce nigdy dotąd tego nie uczynił, poległ już na pierwszym OS-ie ze zdefektowanym sprzęgłem w swoim seacie cordobie WRC. Inni nie mieli po prostu żadnych szans. Dość powiedzieć, że ambitny "jednonapędowiec", trzeci w klasyfikacji generalnej rajdu Tomasz Kuchar dotarł do mety w Świdnicy osiem minut po zwycięzcy, zaś jedyny zawodnik dysponujący czteronapędowym pojazdem grupy A, wrocławianin Cezary Fuchs, stracił do czołówki blisko
10 minut (na usprawiedliwienie Fuchsa dodać należy, że jego toyota celica GT-4 ulegała ciągłym awariom z defektem turbosprężarki włącznie).
 Stan pojedynku pomiędzy Kuzajem a Kuligiem po świdnickiej eliminacji brzmi 3:2 na korzyść tego drugiego. Ale sezon wciąż trwa. Teraz czekamy niecierpliwie na Rajd Kormorana, gdzie oprócz dalszego ciągu zmagań panów K. dojdzie także do konfrontacji liderów tabeli z idolem olsztyńskich tras Krzysztofem Hołowczycem.
 O tym, jak na trasie 28. Rajdu Elmot walczyli inni, opowiemy naszym Czytelnikom już w najbliższy poniedziałek.

MH

Fot. autor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski