500+ to kwestia wyboru. Naszego wyboru

Powszechnie wypłacane pieniądze na dzieci stały się dogmatem polskiej polityki. Z troski o swój wynik wyborczy jedni politycy wysławiają te wypłaty w obecnym kształcie, a inni nie ośmielają się ich kwestionować. Pokazały to ponownie partyjne konwentykle minionego weekendu.

Teraz stosunkowo niewielka grupa rodziców próbuje spiąć swój miesięczny budżet po podwyżce cen wspomnianych opatrunków. W podobnej sytuacji są rodzice tysięcy innych cierpiących na różne potworne choróbska dzieciaków. Wszyscy dostaną od 1 lipca po 500 zł na każde takie dziecko. To będzie dla nich znaczna pomoc, ale nie rozwiązanie materialnej strony ich problemu.

W tym samym czasie w milionach polskich domów trwa dyskusja jak wykorzystać dodatkowe 500 złotych. Wielu rodzinom to ulży w trudnej sytuacji, pomoże spełnić dziecięce potrzeby i marzenia. Jednak przynajmniej w setkach tysięcy domów te pieniądze nie zostaną nawet zauważone, bo stanowią tak skromny ułamek dochodów rodziców. Ale będą co miesiąc wpływać na konta, mnożyć się w setki milionów, potem dziesiątki miliardów rocznie.

Równocześnie co chwila wybuchały będą podobne „pożary”, jak ten aktualny z opatrunkami. Rząd będzie się wił, że nie ma pieniędzy, nie na wszystko starczy itp.

Nie starczy, bo my wyborcy zdecydowaliśmy, że wszyscy mają dostać po równo, a nie potrzebujący i bezradni więcej. Nie odwracajmy więc oczu, kiedy na ekranie znowu pojawi się cierpiący dzieciak wyglądający pomocy. O tym, jak mu pomagamy zdecydowaliśmy przy urnie. I wkrótce zrobimy to ponownie.