Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500 złotych i klimat społeczny

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Na wybiegu przepiękne modelki o różnych kolorach skóry prezentują zachwycające suknie i bogato zdobione diademy unowocześnione „nausznikami”. Jak to w haute couture bywa, każdy detal jest dziełem sztuki z idealną formą, bogactwem haftów i wyrafinowaną kolorystyką.

Młodym pięknościom towarzyszą stare kobiety, nie wyretuszowane, nie zrobione na wampy, tylko zwyczajne starsze kobiety, tyle że znakomicie, zgodnie ze swoim wiekiem, ubrane.

Modelki trzymają na rękach niemowlaki, zresztą własne dzieci. Dolce&Gabbana konsekwentnie lansują modę na rodzinę. Zresztą nie tylko oni. We Włoszech i Francji dzieci są w modzie. Chwalą się nimi aktorki, pisarki, kobiety biznesu oraz władzy.

Czemu o tym piszę? Bo mój tekst sprzed paru tygodni wywołał duży odzew.

Pisałam o projekcie 500 + , czyli o dodatku rodzinnym, będącym zresztą kalką francuskich allocations familiales. Te pieniądze nie zostaną zmarnowane, jeśli planowana ustawa nie namota z procedurami. Ogarnia mnie zgroza, gdy słyszę, że beneficjenci powinni udowodnić, że wydali 500 zł na dziecko. A jeśli rodzice zapłacili za ogrzewanie, to wydali pieniądze na dziecko, czy na siebie? A niedzielny, lepszy obiad i ciasto z cukierni, to właściwie czy niewłaściwie wydane pieniądze? Ilu trzeba zatrudnić urzędników, żeby takie absurdalne dylematy rozwiązywali? Biurokracja jest kosztowną hydrą. Marnuje energię i zabija zdrowy rozsądek.

W moim przekonaniu na dodatku 500 + skorzystać mają przeciętne, zwyczajne rodziny. Przypadki wzbogaconych o 500 zł milionerów będą statystycznie nieistotne. Dodatek pomoże rodzinom ubogim, ale nie powinien być zasiłkiem socjalnym. Inny jest jego cel.

Słyszałam polityka, który twierdził, że dodatki rodzinne w Niemczech i Francji nic nie dały. Oczywiście, że dały. Natomiast we Francji system okazał się bardzo skuteczny, a w Niemczech znacznie mniej. Dlaczego? Jest wiele możliwych odpowiedzi. Francja posiada długą tradycję instytucjonalnej polityki rodzinnej, a w Niemczech to nowość.

Jak zwykle w polityce, rozwiązania instytucjonalne są pochodną kultury i tradycji. We Francji i we Włoszech dziecko jest oczkiem w głowie wspólnoty; kiedyś rodziny czy klanu, a teraz również państwa i samorządów. Natomiast model niemiecki ciążył w stronę pełnej prywatności. Długo rolę kobiety wyznaczała zasada Kinder, Küche, Kirche (Dziecko, Kuchnia, Kościół) zanim Hitler zrobił z tego swój slogan. Takie schematy mają długie życie i wymuszają na następnych pokoleniach radykalne opowiedzenie się za lub... przeciw. Dzisiaj Niemki są przeciw i zapewne trend utrzyma się jeszcze przez dekadę.

Bo w polityce rodzinnej impuls ekonomiczny jest konieczny, lecz nie wystarczający. Chodzi również o klimat społeczny. O dowartościowanie życia harmonijnego. O wybór priorytetów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski