Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

600 zł kosztowało petenta odwołanie rozprawy w sprawie rozwodowej w krakowskim sądzie

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Jan Łacka przed krakowskim sądem
Jan Łacka przed krakowskim sądem Artur Drożdżak
Zarabiający za granicą na chleb budowlaniec spod Suchej Beskidzkiej Jan Łacka wydał 600 zł na bilet by przyjechać z Belgii na swój proces rozwodowy, ale na miejscu okazało się, że krakowski sąd odwołał rozprawę. - Jestem wkurzony, bo poniosłem niepotrzebne koszty i dalej nie wiem, dlaczego proces odwołano. Sąd nie raczył mi udzielić tej informacji - opowiada mężczyzna.

FLESZ - W jaki sposób wybierzemy prezydenta?

od 16 lat

Proces o rozwód toczy się już od 3 lat, mężczyzna mieszka koło Suchej Beskidzkiej, ale dorabia w Belgii. W lutym br. dostał powiadomienie o rozprawie 25 czerwca z adnotacją, że będzie przesłuchiwany w charakterze strony i ma mieć ze sobą zaświadczenie o zarobkach za ostatniej 6 miesięcy z dodatkami z rozbiciem na miesiące i składki.

Na początku czerwca upewniał się telefonicznie w sekretariacie Wydziału XI Cywilno-Rodzinnego, że proces się odbędzie, bo musiał zamówić i wykupić bilet za 600 zł na busa z Belgii do Polski. Już u siebie w domu po przyjeździe do kraju odebrał 24 czerwca informację o odwołaniu rozprawy. Był w dniu 25 czerwca w krakowskim sądzie, ale jedynie po to, by porozmawiać o całej sytuacji z prezes Sądu Okręgowego w Krakowie o zaistniałej sytuacji. Nie został wpuszczony do budynku z uwagi na przepisy obowiązujące w dobie epidemii koronawirusa.

Beata Górszczyk, rzecznik krakowskiego sądu pytana o sprawę Jana Łacka podaje, że faktycznie sąd 17 czerwca wydał zarządzenie o odwołaniu rozprawy. Doszło do tego z uwagi na brak dowodu doręczenia wezwania na rozprawę dla pozwanej zamieszkującej za granicą oraz z uwagi na ustanowienie pełnomocnika dla pozwanej w dniu 23 czerwca.

- Niezwłocznie też 17 czerwca wysłano zawiadomienie o odwołaniu procesu dla powoda Jana Łacka i odebrał je 24 czerwca - podaje rzecznik. Mężczyzna zwraca jednak uwagę na dwie sprawy.

- Skoro sąd podjął decyzję 17 czerwca o odwołaniu procesu to po co 23 czerwca powołał pełnomocnika dla mojej żony. Jeśli już, to chyba kolejność powinna być odwrotna. Poza tym Łacka pyta, co sąd robił w sprawie przez cztery miesiące od lutego br. i dlaczego dostał nagle przyspieszenia w podejmowaniu decyzji tuż przed terminem procesu. To, jego zdaniem, sprawia wrażenie chaotycznego i mało zorganizowanego działania sądu.

- Dlaczego sądowi zajęło aż cztery miesiące powiadomienie mojej żony o procesie i w końcu to i tak się nie udało- zastanawia się. Może powinno się to zrobić w lutym , marcu, a nie dopiero w czerwcu -podkreśla. Ubolewa, że z powodu niekompetencji sądu poniósł koszty niepotrzebnej podróży do kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 600 zł kosztowało petenta odwołanie rozprawy w sprawie rozwodowej w krakowskim sądzie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski