Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

643 lata symbiozy

Redakcja
Bardzo wątłe świadectwa historyczne nie pozwalają nam w pełni zrozumieć, czym dla miasta - wówczas już stolicy Polski pełną gębą - był raczkujący w 1364 r. uniwersytet. Obok przywileju królewskiego powstał w tamtym czasie również dokument wystawiony przez miasto, który wskazuje na dużą wagę, jaką władze lokalne przywiązywały do założenia w Krakowie uczelni. Ówcześni rajcowie doceniali pożytki płynące dla miasta z kształcenia ludzi biegłych w różnych umiejętnościach.

Uniwersytet przyniósł Krakowowi awans cywilizacyjny

Kraków bez uniwersytetu? Trudno to sobie wyobrazić! A przecież kiedy 750 lat temu książę Bolesław dokonał lokacji Krakowa na prawie niemieckim, szkoły tego typu pod Wawelem jeszcze nie było. Musiało upłynąć z górą całe stulecie - dokładnie 107 lat - zanim Kazimierz Wielki zafundował miastu Studium Generalne, jak nazwano początkowo pierwszy polski uniwersytet.

We mgle tajemnicy

Działalność uniwersytetu kazimierzowskiego owiewa jednak mgła tajemnicy. Nic nie wiemy o tym, by miał on własną siedzibę, nie mamy informacji o jego funkcjonowaniu, a po śmierci założyciela (w 1370 r.), czyli po zaledwie paru latach istnienia, prawdopodobnie przestał funkcjonować.

Szczodrzy mieszczanie

Sytuacja uległa zmianie 36 lat później, gdy Władysław Jagiełło, dokonując aktu odnowienia uczelni, podarował społeczności akademickiej budynek w bezpośrednim sąsiedztwie Rynku. Odtąd uniwersytet na trwałe wpisał się w krakowski pejzaż. O tym, że krakowianie szybko docenili znaczenie szkoły świadczą najlepiej ich szczodre darowizny.
Na szczególne wspomnienie zasługuje niejaki Jan Stobner. Ten krakowski mieszczanin w pierwszych latach istnienia odnowionej Akademii Krakowskiej ufundował katedrę matematyki i astronomii. Otworzyło to drogę do rozkwitu tych dziedzin wiedzy w Krakowie. Najbardziej skorzystał na tym student Mikołaj Kopernik. Podobnych przykładów ofiarności krakowian było o wiele więcej. Nawet władcy z dynastii Jagiellonów, o bogatych feudałach już nie wspominając, znacznie skromniej troszczyli się o Akademię Krakowską.

Przyciąganie umysłów

Zgodnie z intencjami wyrażonymi w dokumencie fundacyjnym Kazimierza Wielkiego uniwersytet dostarczał państwu wykwalifikowanych kadr. Absolwenci Almae Matris znajdowali zatrudnienie przy dworze królewskim i w urzędach miejskich. Ale dla Krakowa większe znaczenie miał fakt, że uniwersytet był kołem zamachowym awansu cywilizacyjnego miasta. Jako niekwestionowane centrum życia umysłowego kraju przyciągało ono do siebie wybitne jednostki. A ponieważ krakowskie Studium Generalne powstało w czasach dla uniwersytetów ciągle jeszcze pionierskich, Kraków siłą rzeczy szybko zaczął być magnesem dla uczonych z różnych stron Europy.
Owa zdolność do przyciągania wybitnych umysłów sprawiała też, że po wiedzę przybywała do Krakowa młodzież wybitnie uzdolniona. Dzięki temu z miastem swe losy wiązały nieraz postacie wyjątkowe. W tym dwaj najbardziej dziś znani w świecie Polacy: wspomniany już torunianin Kopernik i wadowiczanin Karol Wojtyła.

W nurcie życia miasta

Społeczność akademicka Krakowa była zawsze częścią królewskiego grodu i uczestniczyła w jego życiu. Brała udział w ceremoniach koronacyjnych i żałobnych, w uroczystych powitaniach odwiedzających Kraków monarchów i nuncjuszy papieskich. Uniwersytet przeżywał wraz z miastem jego smutki i radości. Na równi z mieszkańcami ponosił konsekwencje kataklizmów dotykających miasto. Jak w 1543 r., gdy wielka zaraza zgładziła połowę mieszkańców, a jedną z ofiar epidemii stał się Piotr Wedelicjusz z Obornik, były rektor uczelni.
Akademia Krakowska stawała do walki, gdy trzeba było bronić miasta przed wrogami. Szczególne dowody patriotyzmu i odwagi profesorowie i studenci dali podczas najazdu szwedzkiego w 1655 r. Żakom udało się nawet zdobyć wtedy dwie armaty nieprzyjaciela ustawione na Stradomiu.
Dla ścisłości dodać należy, że żacy zapisywali się też w historii miasta mniej chwalebnie. Nierzadko wzniecali tumulty, które skalą agresji dorównywały dzisiejszym wybrykom ulicznym pseudokibiców. Do historii przeszedł bunt studentów w 1549 r., którzy czując się oszukani przez sąd po tym, jak zginął ich pobity kolega, opuścili Kraków. Nie wszyscy jednak wyszli z miasta, a część "uchodźców" niebawem wróciła i uczelnia mogła nadal działać.

Czas pączkowania

Przełom XVI i XVII w. przyniósł Krakowowi utratę funkcji stołecznej. Uniwersytet nie popłynął jednak wraz z dworem królewskim Wisłą do Warszawy. Kraków pozostał głównym ośrodkiem akademickim kraju, co miało odegrać niebagatelną rolę w dobie zaborów. To właśnie dzięki środowisku naukowemu UJ można było powołać w Krakowie do życia Akademię Umiejętności skupiającą Polaków z trzech zaborów. Z uniwersytetu wyszło też wielu polityków okresu autonomii galicyjskiej, którzy we Lwowie i Wiedniu pilnowali m.in. krakowskich interesów. Józef Dietl, profesor medycyny na UJ, zapisał się w dziejach miasta jako jeden z jego najwybitniejszych prezydentów.
W wieku XX z Uniwersytetu Jagiellońskiego pączkowały kolejne krakowskie szkoły wyższe. Opierając się na jego pracownikach i wychowankach, tworzono w mieście towarzystwa naukowe, instytuty badawcze, muzea, oficyny wydawnicze i inne instytucje kultury. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że to właśnie dzięki długotrwałemu oddziaływaniu UJ miasto zaskarbiło sobie miano kulturalnej stolicy Polski.

Symbioza przypieczętowana

Z biegiem wieków sam UJ stał się potężnym filarem tożsamości Krakowa. Obok Wawelu, Rynku, Kościoła Mariackiego i Sukiennic zaczął pełnić rolę jednej z wizytówek miasta. Obiekty uniwersyteckie - w szczególności muzeum w murach Collegium Maius, reprezentacyjny gmach Collegium Novum, Biblioteka Jagiellońska, Ogród Botaniczny czy Obserwatorium Astronomiczne na forcie Skała - trwale wpisały się w krakowski pejzaż, stając się jego charakterystycznymi elementami.
Osiem lat temu, w związku z 600-leciem odnowienia Akademii Krakowskiej, Rada Miasta Krakowa przyznała uniwersytetowi Złoty Medal "Cracoviae Merenti". Za kilka tygodni, 12 maja, Uniwersytet Jagielloński zrewanżuje się miastu na 750-lecie lokacji medalem "Merentibus". Te dwa gesty symbolicznie pieczętują ścisłą symbiozę miasta i szkoły. Bo przecież UJ bez Krakowa też trudno byłoby sobie wyobrazić.
LESŁAW PETERS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski