Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 lat minęło jak jeden dzień

Jolanta Ciosek
Andrzej Kopiczyński - czterdziestolatek 40 lat później
Andrzej Kopiczyński - czterdziestolatek 40 lat później JANUSZ WÓJTOWICZ
Andrzej Kopiczyński: Zawód wybrałem zupełnie świadomie, być może i w genach odziedziczyłem jakiś talent

Nienaganny garnitur, smukła sylwetka. Klasę i zgoła niedzisiejszą kulturę ma w gestach, spojrzeniu, sposobie mówienia.

Zawdzięczamy mu jednego z telewizyjnych superbohaterów ostatniego półwiecza - inżyniera Karwowskiego z serialu "Czterdziestolatek". Z Anną Seniuk - Madzią Karwowską stworzyli niepowtarzalną i niezapomnianą parę bohaterów. W 1993 roku powrócił do roli Karwowskiego w zrealizowanej po latach kontynuacji serialu "40-latek. 20 lat później", ponownie w reżyserii Gruzy.

Ale serial nie cieszył się już tak dużym powodzeniem jak pierwowzór. Co do jednego wszyscy są zgodni: Andrzej Kopiczyński to człowiek pełen wdzięku, a przy tym niezwykle taktowny, skromny i zawsze tryskający humorem. Miałam okazję przekonać się o tym osobiście, spotykając się kilkakrotnie z aktorem w warszawskiej kawiarni.

Przyznają Państwo, że trudno w to uwierzyć, iż ten wieczny czterdziestolatek skończył właśnie drugie tyle - lat osiemdziesiąt. Ma osobisty kodeks gentelmana: nie cierpi chamstwa, wulgaryzmów, jest tolerancyjny dla ludzi, dla różnych wyznań. I to zapewne, obok talentu i wdzięku, przysparza mu rzeszę wielbicieli.

Jak sam przyznaje, mimo że jest introwertykiem, jednocześnie jest bardzo emocjonalny, co udaje mu się głęboko skrywać.
****
"Wspaniały aktor, wrażliwy, szczery, szlachetny w odruchach, cudowny człowiek" - tak mówi o nim Jerzy Gruza. - Zapomniał dodać: leniwy, uległy, mało przebojowy, czekający na to, co los przyniesie. A taka postawa w dzisiejszych czasach nie popłaca - komentuje opinię o sobie Andrzej Kopiczyński.

Mało romantyczny wydaje się powód wyboru przez aktora tego właśnie zawodu. Tak o tym mówił w jednym z wywiadów: - Poszedłem do technikum energetycznego. Działało w pobliżu opery. I codziennie, przechodząc koło opery, w drodze do szkoły, stawałem przed szybą kawiarenki, w której siedzieli aktorzy, śpiewacy. To był inny świat: byli świetnie ubrani, uśmiechali się, popijali wódeczkę, kawkę. Powiedziałem wtedy sobie: "Ja też tak chcę!".

"Próżniaczy" żywot aktora - to powód bardziej z przymrużeniem oka. Ten serio to rodzinne tradycje. - Zawód wybrałem zupełnie świadomie, ale prawdą jest, że mój ojciec długo trzymał w tajemnicy przed całą rodziną fakt, że prowadzi teatr amatorski, w którym był aktorem, reżyserem i scenografem. Kiedyś podglądnąłem go na scenie i muszę przyznać, że był naprawdę dobry. Być może w genach odziedziczyłem jakiś talent.
****
A być może niewiele brakowało, by Andrzej Kopiczyński nie został aktorem, bo w młodości marzył o leśnictwie. - Życie w leśniczówce było tym "co tygrysy lubią najbardziej" - określał te marzenia.

Co powodowało ten pęd do lasu? Być może zdrowe, augustowskie powietrze, którego nawdychał się w dzieciństwie.

- Przez wiele lat mieszkaliśmy z rodziną w Augustowie. Cudowne lasy, czyste jeziora sprawiały, że do dziś jestem fanatykiem przyrody. Od tej pory datuje się też moja wędkarska pasja - wspomina aktor. - Żeglarstwem zaraziłem mojego serdecznego przyjaciela i kolegę z teatru Jerzego Turka, z którym przed laty zbudowaliśmy łódkę i wyruszyliśmy na fantastyczny rejs po Narwi i Bugu.

Każdej wiosny planowaliśmy nasze wyprawy, ale wciąż trudno nam było skoordynować terminy. Mam jednak żaglówkę, którą przystosowałem do wędkowania, więc łowienie ryb było moim najlepszym relaksem. Największym wędkarskim sukcesem był złowiony przed laty szczupak - sześć i pół kilograma żywej wagi.

Aktor znany jest ze swych lęków przed lataniem samolotami. To wręcz obsesyjny strach, który kazał mu nawet rezygnować ze wspólnych wakacji z żoną, Moniką Dzienisiewicz, jeśli tylko podróż wymagała przelotu. - A jeśli już zdarzy mi się lot, to niech pani nawet nie pyta, co wtedy przeżywam - zwierzył mi się aktor.
****
Pani Monika uważa, że jej mąż jest samym ciepłem i łagodnością. - Jest uroczym skromnym i pozbawionym jakiegokolwiek snobizmu człowiekiem. Jest w nim trochę ojca, trochę przyjaciela, trochę kochanka i trochę męża. Pan Andrzej uważa, że jego żona to wyjątkowo silna osobowość, wielka inteligencja i uroda.

Kiedy rozmawialiśmy przed laty aktor nie ukrywał słabości do kobiet. - Zawsze byłem, jestem i mam nadzieję, że będę nimi zafascynowany. Często powtarzam, że jest to inna, wyjątkowa, odmiana ludzi - mówił.
****
Ze szkoły teatralnej wyrzucany był trzy razy, a mimo to wspomina te czasy z uśmiechem i radością.

- Nasze życie studenckie było bardzo biedne. Często przymieraliśmy głodem, zwłaszcza przez dwa pierwsze lata, kiedy nie miałem stypendium. Jeździliśmy więc często na wieś, pod Łódź, na jabłka, które potem piekliśmy i zaspokajaliśmy nimi głód. Staraliśmy się też wejść w dobre relacje z kucharkami. W końcu dostałem stypendium artystyczne, z którego pomagałem też kolegom.
Jak bardzo byliśmy niedożywieni, świadczy fakt, że pewnego dnia na tańcach kilku kolegów zemdlało z głodu. Wśród moich najbardziej znanych kolegów w szkole był Roman Polański. Od tamtej pory mam wielki sentyment do Łodzi, do ulic Gdańskiej, Targowej, Piotrkowskiej.

Zadebiutował w 1957 r. w filmie "Prawdziwy koniec wielkiej wojny" w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Występował w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, a także w bydgoskim Teatrze Współczesnym, Teatrze Bałtyckim w Koszalinie i w warszawskich teatrach: Rozmaitości, Narodowym i Teatrze Na Woli. Od 1986 r. związany był z warszawskim Teatrem Kwadrat. Podczas swojej kariery teatralnej wystąpił m.in. jako Steve w "Tramwaju zwanym pożądaniem", Romeo w "Romeo i Julii" i Berengera w "Nosorożcu". Występy teatralne przeplatał z pojawianiem się na "wielkim ekranie", m.in. w "Koperniku", komedii "Święta wojna" czy filmie wojennym "Zasieki".

W latach 90. miłośnicy talentu Kopiczyńskiego mogli go oglądać w serialu "Czułość i kłamstwa", gdzie kreował postać ojca jednej z bohaterek, natomiast w 2005 r. często gościł na planie sitcomu "Lokatorzy". Pojawił się też gościnnie w takich serialach jak: "Niania", "Świat według Kiepskich" i "Plebania". W kinie zagościł m.in. w "Bitwie warszawskiej".
****
Swoje 80. urodziny Andrzej Kopiczyński świętował w Teatrze Syrena, w kameralnym gronie. Oprócz najbliższych - żony i syna, byli przyjaciele i znajomi. Odbierał życzenia m.in. od Laury Łącz, Barbary Wachowicz, Jana Kobuszewskiego i Romana Kłosowskiego, czyli "czterdziestolatkowego" Maliniaka. Były pąsowe róże i życzenia stu lat zdrowia, które bardzo jest aktorowi potrzebne.

- Zorganizowałam ten jubileusz mężowi zupełnie prywatnie, dla najbliższego grona, bo nie kwapiła się do tego dyrekcja Teatru Kwadrat, z którym mąż był związany ponad 20 lat - powiedziała nam żona Jubilata. Tym bardziej więc miło donieść, że w Warszawie właśnie powstało rondo Czterdziestolatka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski