Ciekawe, czy Lao Che oczekują tylko 888 widzów na koncercie? Fot. Rockers Publishing
Sobota, 9 maja, godz. 20, scena przed klubem Żaczek
W rok po kompaktowej premierze "Gospel", ukazuje się winylowa wersja albumu. Skąd ten pomysł?
- Wpadł na to nasz wydawca - Arek Marczyński z Rockers Publishing. Panuje przecież renesans płyty winylowej. Każdy zespół chce mieć taką w swym dorobku. I nam się udało - na album składają się dwa krążki wytłoczone w białym winylu.
Dlaczego płyta ukazuje się w liczbie 888 egzemplarzy?
- Tak jak 666 to symbol Szatana, tak 888 to symbol Chrystusa. Ten system numeryczny przewija się przez teksty z "Gospel", poświęcone relacjom człowieka z Bogiem. Dlatego uznaliśmy, że fajnie będzie wykorzystać go również przy okazji winylowej reedycji albumu.
Obawiam się, że nie doceniacie swojej popularności. Co zrobicie, kiedy fani zażądają wytłoczenia kolejnej ilości egzemplarzy?
- No cóż, żeby zachować tę symbolikę, będziemy musieli wydać następne 888 płyt. (śmiech)
Czy winylowa edycja "Gospel" różni się również zawartością muzyczną od kompaktowego poprzednika?
- Tak. W zeszłym roku, po nagraniu całego materiału, mieliśmy pewien niedosyt. Zaczęliśmy z pietyzmem, dbając o wszystkie detale, a potem tak pochłonęła nas praca w studiu, że nie zdążyliśmy wprowadzić w życie wszystkich naszych pomysłów. W efekcie kilka spraw, głównie związanych z miksem, nam umknęło. Kiedy zapadła decyzja o wydaniu winylowej wersji "Gospel", postanowiliśmy poprawić te niedopatrzenia. Zrobiliśmy więc małe poprawki - dograliśmy sekcję dętą, podmieniliśmy wokal w nagraniu "Siedmiu nie zawsze wspaniałych" oraz zrobiliśmy nowy miks i mastering. W rezultacie otrzymaliśmy cieplejsze, bardziej naturalne brzmienie.
Co zagracie w Krakowie?
- Program jest stały od prawie roku: przegląd utworów z wszystkich naszych trzech płyt ze szczególnym naciskiem na "Gospel".
Nie macie jeszcze nic nowego?
- Dopiero zaczynamy myśleć o kolejnej płycie. Wcześniej nie było czasu - praktycznie ciągle byliśmy w trasie. Ale już odbyły się pierwsze spotkania. Niebawem kolejne próby. Właściwie to więcej na nich rozmów niż grania. (śmiech) Chcemy wypracować nowe brzmienie - mniej gitar, więcej klawiszy i samplera, taka punkowa, analogowa elektronika. Zrobiliśmy jeden utwór, który nie do końca nas usatysfakcjonował i teraz nad nim dyskutujemy. O tekstach na razie w ogóle nie myślę. Na pewno nie chciałbym, abyśmy znowu zrobili kolejny koncepcyjny album.
A co z Twoją solową płytą z szantami?
- Robię ją, robię. (śmiech) Ale nie przychodzi mi to łatwo. W zespole pracuje się lepiej, bo kumple dodają energii. A te szanty chcę zrobić całkowicie samodzielnie. Siedzę więc w studiu i ucząc się realizacji dźwięku, powoli wszystko nagrywam. To będzie zupełnie inna muzyka, niż Lao Che. Mam nadzieję, że uda mi się wydać tę płytę w tym roku.
ROZMAWIAŁ PAWEŁ GZYL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?