Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

9 sierpnia 1944 bitwa na przyczółku

Paweł Stachnik
Pod wsią Studzianki nad Wisłą rozpoczyna się bitwa. Walczą w niej czołgi 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte

1sierpnia 1944 r. oddziały sowieckiego 1. Frontu Ukraińskiego przeprawiły się na zachodni brzeg Wisły w okolicach Warki (70 km na południe od stolicy) i utworzyły tam przyczółek. Niemcy początkowo nie docenili jego znaczenia i pozwolili Sowietom rozciągnąć zajęty obszar do szerokości 18 km i głębokości 15 km. Do likwidacji wyłomu przystąpili dopiero 5 sierpnia.

Zlikwidować ten przyczółek!

Pod Studzianki ściągnięto pododdziały Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring” (140 czołgów i 90 samochodów pancernych), 19. Dywizji Pancernej (90 czołgów i 40 dział pancernych) i 45. Dywizji Grenadierów (w sumie ponad 30 tys. żołnierzy), a następnie rzucono je do ataku na broniące przyczółka oddziały sowieckiej 8. Armii Gwardyjskiej.

Walki były ciężkie, bo Niemcy zorientowali się, jakie zagrożenie stanowi uchwycenie przez Sowietów terenu po ich stronie Wisły. Niemieckie jednostki pancerne zaciekle atakowały krasnoarmiejców, chcąc przełamać ich linie obronne, odciąć i zlikwidować przyczółek.

Wobec dużych strat i wielkiego natężenia walk sowieckie dowództwo skierowało na pomoc gwardzistom 1. Brygadę Pancerną im. Bohaterów Westerplatte z 1. Armii Wojska Polskiego. Brygada liczyła wtedy ok. 2,2 tys. żołnierzy i 86 czołgów (w tym 71 szt. T-34). 9 sierpnia pierwsze jej czołgi przeprawiły się na promie na przyczółek i od razu z marszu rozpoczęły kontratak na ciągle nacierających Niemców.

Na przyczółku doszło do zaciętych starć czołgów, dział samobieżnych i piechoty. Niemcy nieustannie przypuszczali ataki chcąc unicestwić obrońców. Odpór dawały im czołgi polskiej Brygady wspierane przez sowiecką piechotę. Polskie T-34 broniły terenu i kontratakowały. Wieś Studzianki kilka razy przechodziła z rąk do rąk.

Wszystkie niemieckie uderzenia zostały odparte, a przyczółek utrzymano. W styczniu 1945 r. wyjdzie z niego jedno z uderzeń wielkiej sowieckiej ofensywy w kierunku Berlina.

W walkach na przyczółku polska Brygada straciła od 259 do 275 zabitych, rannych i zaginionych (zabitych - ponad 60) oraz 28 czołgów, z czego 15-18 bezpowrotnie (historycy różnią się w szacunkach).

Jednostka spisała się w walce bardzo dobrze. Rzucona z marszu do walki częściami (kompaniami), po raz pierwszy brała udział w takim starciu i w ogóle w bojowej akcji. Mimo to dowódcy i żołnierze stanęli na wysokości zadania i spisali się mężnie, choć były pewne braki w wyszkoleniu i stosowaniu regulaminów walki.

Podobno po bitwie dowództwo Brygady chciało w związku z tym wyciągnąć konsekwencje, ale zrezygnowało wobec pochwały, jakiej udzieliła polskiej jednostce strona sowiecka.


Powstaje legenda

Po wojnie bitwie pod Studziankami nadano wielkie propagandowe znaczenie. Główna w tym zasługa płk. Janusza Przymanowskiego, oficera 1. Armii WP, a potem pisarza i publicysty. Spod jego pióra w 1966 r. wyszła obszerna książka zatytułowana „Studzianki”. Pułkownik opisał w niej w stylu dobrego reportażu historycznego bitwę, a zwłaszcza udział w niej polskiej Brygady.

Książka przypominała stylem popularne nieco później prace Corneliusa Ryana. Opierała się na sowieckich, polskich i niemieckich dokumentach i opracowaniach, a także rozmowach z uczestnikami bitwy. Zdobyła sporą popularność, a wraz z nią sama bitwa.

Już wcześniej Przymanowski opisał Studzianki w swojej powieści „Czterej pancerni i pies” z 1964 r. Prawdziwa ich sława zaczęła się jednak wraz z niezwykle popularnym serialem z 1966 r. pod tym samym tytułem, do którego pułkownik napisał scenariusz. Akcja trzech odcinków rozgrywa się właśnie podczas tej ważnej dla Brygady bitwy.

To w nich właśnie Janek zastrzelił snajpera z Dywizji „Hermann Göring”, Gustlik został poparzony zupą z przestrzelonego termosu, a załoga po walkach pod Studziankami została odznaczona Krzyżami Walecznych.

Właściciel bitwy

W środowisku literatów żartowano, że Przymanowski jest „jedynym w Polsce, a może i świecie dysponentem własnej bitwy”. „Istniały bowiem pomówienia, jakoby Studzianki zostały przez Przymanowskiego bez reszty wymyślone. Faktem jest, że zrobił z tej potyczki na Przyczółku Magnuszewskim batalię nie ustępującą w niczym Stalingradowi” - pisał prześmiewczo Piotr Kuncewicz.

W 1969 r. nazwę wsi Studzianki zmieniono na Studzianki Pancerne, a znany rysownik (i przyjaciel Przymanowskiego) Szymon Kobyliński zaprojektował jej herb w postaci czołgu T-34 ze skrzydłami husarskimi.

We wsi wybudowano wieżę widokową, z której można było oglądać panoramę pola bitwy, postawiono też pomnik z czołgiem T-34 na cokole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski