A dzisiaj odrobina polityki

Św. Jan Paweł Il przypominał obowiązek uczestniczenia katolików w życiu politycznym, o ile polityka oznacza roztropną troskę o dobro wspólne. „A bo Unia i tak się rozleci”– słyszymy często.

Owszem, rozleci się z pewnością, jeśli nie zmieni swojego antychrześcijańskiego nastawienia. Tak rozleciały się systemy ateistyczne, a to i te, które nie przestrzegały prawych nakazów religii, którą się legitymowały. I jeśli tłumaczymy, że nawet kompetentni Polacy TAM niczego nie zmienią, to jednak ważny jest głos, który może ośmielić innych, słabszych od nas, którzy w pojedynkę nie mają szans zaistnienia. Trzeba iść z Chrystusem, gdzie się tylko da.

Z wielkim przejęciem odprawiałem kiedyś mszę św. w gmachu Parlamentu Europejskiego, miejscu, które jest postrzegane jako siedziba Bestii apokaliptycznej, źródło wszelkiego zła. Centralny Komputer, liczba 666… I tam Chrystus mówi: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane”. A przedtem jeszcze – prorok Micheasz: „Wielkie jest Imię moje między narodami” i „Na każdym miejscu będą składać Imieniowi mojemu ofiarę czystą”.

Czy pracujemy nad umocnieniem naszej wiary tak, by nie było lęku, kiedy trzeba dawać świadectwo Chrystusowi na płaszczyźnie politycznej i społecznej, ale też w życiu codziennym, nieraz we własnej rodzinie?

Pełne zaangażowanie się w Chrystusa zaowocuje większą spoistością rodziny, a co za tym idzie – społeczeństwa i państwa. Wbrew czarnym chmurom ze Wschodu i Zachodu nie stoimy na przegranej pozycji. Jezus nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ale czeka też na nasze „tak” w każdej sytuacji i w każdej chwili. Po to został nam dany Duch męstwa, byśmy się nie wahali tego „tak” wypowiedzieć, nawet wtedy, gdyby trzeba było iść pod prąd…