A mrozu nie było...

W tych dniach odebraliśmy kilka telefonów od Czytelników, skarżących się na złą jakość zniczy nagrobkowych.

   
   - Już drugi raz dałam się naciągnąć na zakup dużych zniczy, które - teoretycznie - miały się palić co najmniej 4 doby, a gasły już pierwszego czy drugiego dnia, choć pozostało w nich jeszcze dużo stearyny, czy jak się ta substancja nazywa - mówi Zuzanna J. - Gdy kupiłam takie znicze w zeszłym roku na Boże Narodzenie i zgasły znacznie szybciej niż powinny - poszłam do sklepu z reklamacją. Wtedy sprzedawca tłumaczył mi, że wszystko przez mróz, który powoduje, że dużo stearyny zastyga na szklanych ściankach zniczy i wskutek tego w środku tworzy się dołek i znicz wypala się szybko aż do dna. Ponieważ tym razem byłam na cmentarzu posprzątać w sobotę, a chciałam, by znicze paliły się aż do poniedziałku, kiedy wybierałam się ponownie na cmentarz - znowu zdecydowałam się na podobne duże, także przewidziane na kilka dni palenia. Bo przecież tym razem mrozu nie było. A gdy przyszłam w poniedziałek rano, okazało się, że znicze pogasły i to chyba znacznie wcześniej, bo były już całkiem zimne, a stearyna w nich zastygnięta - _narzeka nasza Czytelniczka.
   Tomasz N. z kolei zwracał uwagę na to, że w niektórych zniczach są wprawdzie długie knoty, które łatwiej jest zapalić, lecz gdy dopalą się już one do powierzchni wosku - gasną. - _Co roku jakość części zniczy okazuje się skandaliczna. Uważam, że zawsze na parę tygodni przed dniem Wszystkich Świętych powinny być przeprowadzane dokładne kontrole u wszystkich producentów zniczy, a także w części sklepów. Wyniki tych kontroli należałoby publikować w mediach - z podaniem nazw producentów bubli i nawet zdjęciami ich wyrobów. Bo przecież na większości zniczy nie ma żadnej metki producenta, a człowiek chciałby wiedzieć - których zniczy unikać - stwierdza nasz rozmówca.
(JAR)