Rozumiem doskonale, dlaczego Akademia Muzyczna walczy o swój kampus. Bo czas zmitrężony na dyskusje, które okazały się jałowe i wcale do rozstrzygnięcia nie zbliżyły, liczyć można w setkach godzin. A ciasnota uczelni, w której już nie tylko na korytarzach, ale nawet w toaletach ćwiczą studenci, coraz bardziej doskwiera.
I mimo że niektórzy zaprzeczają, to jednak jestem przekonany, iż ogłoszenie własnego konkursu przez akademię sprawi, że zarówno Urząd Marszałkowski, jak i władze miasta, sprężą się i dopną choćby sprawę uzyskania działek, na których ma powstać przyszła filharmonia oraz sale koncertowe dla Sinfonietty Cracovii i Capelli Cracoviensis. Bo na razie po latach zabiegów nawet tego nie udało się przecież załatwić.
Z drugiej jednak strony istnieje obawa, że zamiast spójnego, harmonijnego zespołu urbanistyczno-architektonicznego stworzony zostanie chaos przestrzenny. Bo zapis w regulaminie konkursu, uwzględniający całość terenu, nie jest żadną gwarancją. Niestety... Choć tu akurat jakimś argumentem pozostaje fakt, że jedno z wzorcowych dla Krakowa rozwiązań - Cité de la Musique w Paryżu - powstawało w kilku etapach i projektowane było przez różnych architektów. Dziś poza filharmonią jest tam choćby Muzeum Muzyki. Wystarcza wyobraźnia projektanta i wola współpracy.
I to chyba najpoważniejszy zarzut wobec obu stron: tej woli niestety widać niewiele. Jakby obie strony zapomniały, że w tym miejscu będą na siebie skazane i zmuszone do współpracy. Na 12 hektarach trudno będzie udawać, że się kogoś po prostu nie widzi. A podobno muzyka łagodzi obyczaje...
Zobacz także: Droga do Centrum Muzyki: lepiej razem czy osobno?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?