Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A sędziami będziem my

Włodzimierz Jurasz
Marcin Wolski
Marcin Wolski
Czytnik. Związek Sowiecki (a i dzisiejsza Rosja również) miał (ma) tendencje do dominowania nad światem w każdej dziedzinie. Stąd wziął się stary kawał: W Związku Sowieckim wszystko jest największe. Nawet krasnoludki. Tak właśnie widzi Rosję i Związek Sowiecki Marcin Wolski w swej najnowszej powieści „Dzień zapłaty” – opatrzonej tytułem zaczerpniętym ze starej robociarskiej pieśni „Czerwony sztandar”: „Nadejdzie jednak dzień zapłaty, sędziami wówczas będziem my”.

„Mówi się także, iż w podziemiach pod zamkiem spoczywa korpus największej w historii bomby atomowej, którą zbudowano na rozkaz Nikity Chruszczowa, tyle że nie istniał wówczas nośnik (bombowiec czy rakieta), który mógłby przenieść ją na teren wroga” – pisze Wolski. Tych ambicji nie pozbyła się także współczesna Rosja.

A – co najciekawsze – świat Zachodu zdaje się je akceptować. Ponoć mówi się nawet – pisze Wolski – o „dopuszczeniu delegata Rosji z prawem weta do narad na szczycie przywódców Unii Europejskiej”. Z drugiej strony – w świecie stworzonym przez Wolskiego na Zachodzie działa antyputinowska emigracja, która wyznaczyła nawet wysoką nagrodę za głowę Władimira Władimirowicza.

Na tym nie kończy się jednak – fascynujące, przyznajmy – szaleństwo wyobraźni pisarza. Osią powieści jest bowiem próba porwania prezydenta Rosji podczas pobytu w Polsce, przygotowywana przez wspomnianych emigrantów, współpracujących – jakże by inaczej – z Polakami. Z tego szaleństwa imaginacji zdaje sobie sprawę i sam autor, wkładając w usta jednego ze spiskowców takie oto zdanie: „Nie wiem, czy rzecz miałaby szanse zaakceptowania, gdyby została zgłoszona jako film akcji”. Mimo wszystko i autor, i czytelnik czytający o owym akcie kidnapingu świetnie się bawią.

„Dzień zapłaty” to nie tylko udatna powieść sensacyjna, ale i historia z gatunku political fiction. Prezydent Lech Kaczyński nie zginął w katastrofie TU-154M, jako że parę chwil wcześniej, wskutek pewnych okoliczności (nie chcę psuć Czytelnikom lektury), na Siewiernym rozbił się inny samolot i trzeba było odlecieć na lotnisko zapasowe. Co i tak nie uchroniło prezydenta przed śmiercią w wypadku samochodowym.

W Polsce trwa więc walka o władzę, pojawiają się autentyczne postacie sceny politycznej, jak to zwykle u Wolskiego ostatnio bywa, szyfrowane pod przejrzystymi pseudonimami, i aluzje do autentycznych wydarzeń, na przykład zamachu na Sejm, jaki Brunon K., naukowiec z Krakowa (nazywany tu agrobomberem), miał rzekomo przygotowywać z pomocą agentów ABW.

Powieść Wolskiego, wedle wszelkich reguł gatunku, kończy się dla głównych bohaterów szczęśliwie. Wolski dowodzi jednak, że ani porwanie prezydenta Putina, ani nawet obalenie jego władzy nie jest w realnym świecie możliwe. Dlaczego? A to już przeczytajcie Państwo sami.

I oceńcie. Bo sędziami przecież będziem my.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski