A Smuda nie narzeka, nie marudzi...

 Na wczorajszych treningach piłkarzy Wisły nie było: Macieja Szczęsnego, Olgierda Moskalewicza, Ryszarda Czerwca, Tomasza Kulawika, Łukasza Nawotczyńskiego. Kibice nie doczekali się nowych twarzy. Testowany w Szwajcarii bramkarz Jacek Przybylski rozstał się w czwartek z ekipą na lotnisku Okęcie. Nie podpisano ostatecznie kontraktu z Zakarim Lambo z Nigru. Zarząd SSA ustalił natomiast z Ryszardem Czerwcem i Tomaszem Kulawikiem warunki ich dalszej gry w Wiśle.
 Maciej Szczęsny, który już na początku zgrupowania w szwajcarskim Worben musiał się poddać w niemieckim Freiburgu zabiegowi usunięcia łąkotki, przebywa w rodzinnej Warszawie. Na badaniach w stolicy został Olgierd Moskalewicz. Na rezonans magnetyczny skierowali lekarze narzekającego na bóle mięśnia czwórgłowego Ryszarda Czerwca. Drobnego urazu nabawił się Tomasz Kulawik, kontuzjowany jest także Łukasz Nawotczyński.
 Wczorajsze zajęcia prowadzili: Kazimierz Kmiecik i Ryszard Szul. Trener Franciszek Smuda rozmawiał m.in. z działaczami.
 - Jest Pan zadowolony z przygotowań w Szwajcarii i meczów kontrolnych? - zapytaliśmy szkoleniowca "Białej Gwiazdy".
 - Może sparingów było trochę za mało. Ale nie narzekajmy. Przed nami jeszcze spotkanie o Superpuchar z Polonią Warszawa, dobra okazja sprawdzenia formy przed sezonem pierwszoligowym. To, co mieliśmy w tym krótkim okresie przepracować, to przepracowaliśmy. Rano zawsze dawka treningowa była bardzo duża. W sparingach piłkarze - podzieleni na dwie drużyny - nie mogli liczyć na zmianę.
 - Drużyna wróciła do ustawienia z czterema obrońcami.
 - Gdy poprzednio prowadziłem Wisłę, przynosiło nam to sukcesy. Zresztą zawodnicy już mnie lepiej znają. Łatwo się dogadaliśmy. Byli za tym, żebym znów został trenerem.
 - Skład się nie powiększył, a przyjdzie przecież uczestniczyć nie tylko w rozgrywkach w kraju, ale także w europejskich pucharach.
 - Trzeba pracować z takimi zawodnikami, jakich się ma. Ja nie marudzę.
 - Najpoważniejszy jest chyba problem z drugim bramkarzem.
 - Damy sobie jakoś radę. Kogoś sprowadzimy. Może będzie to Przybylski.
 - Jak go Pan ocenia?
 - Mało go widziałem. Ale nawet nie ma co oceniać, bo chodzi przecież tylko o dwa miesiące. Trochę doświadczenia chłopak ma, bo bronił w pierwszej lidze. Jako drugi bramkarz może być.
 Maciej Żurawski należy do tych piłkarzy, których nie było w drużynie Wisły, prowadzonej poprzednio przez Franciszka Smudę.
 - Z trenerem zdążyłem wtedy jedynie porozmawiać - przyznał napastnik. - Dopiero teraz współpracujemy. Jak na razie, odbieram to wszystko pozytywnie. Czuję, że jestem w dobrej dyspozycji. Byle było przełożenie na ligę. W sparingach miałem sporo sytuacji, nie wszystkie wykorzystałem, ale najważniejsze, że okazje są. Mam nadzieję, że w lidze nie będę ich marnował.
 - Z jakim nastawieniem przystąpicie do niedzielnego meczu o Superpuchar z Polonią Warszawa?
 - Takiego trofeum Wisła jeszcze nie zdobyła, chcemy więc wygrać. Na pewno każdy z nas podejdzie do występu bardzo poważnie. Wydaje mi się, że jesteśmy dobrze przygotowani.
 W Starachowicach nie zagra Ryszard Czerwiec, z powodu żółtych kartek musi pauzować Arkadiusz Głowacki. Kłopoty z kolanem ma Krzysztof Bukalski i wybiera się na specjalistyczne badania do Warszawy. 22-osobowa kadra ulega, niestety, systematycznemu zmniejszaniu.
 Żadnych rewelacji kadrowych nie należy się już spodziewać. Wiceprezes zarządu Zdzisław Kapka podkreśla, że mówił o tym na konferencji prasowej z Franciszkiem Smudą i miał odmienne zdanie od Adama Nawałki, który domagał się ściągnięcia nowych piłkarzy.
 Jak skuteczne były przygotowania zespołu do sezonu, przekonamy się w niedzielę. Spotkanie o Superpuchar rozpocznie się w Starachowicach o godzinie 15, transmisję zapowiada Wizja Sport.
JERZY SASORSKI