Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A więc wojna: Polki pójdą na emerytury w wieku 53 lat, Polacy w wieku 58? - nowe fakty. Duda i Kosiniak-Kamysz walczą o dojrzałych wyborców

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Andrzej Duda i Władysław Kosiniak-Kamysz. Kto (lepiej) rozegra w kampanii nośny i gorący temat emerytur stażowych?
Andrzej Duda i Władysław Kosiniak-Kamysz. Kto (lepiej) rozegra w kampanii nośny i gorący temat emerytur stażowych? Fot. Piotr Smolinski
Kto da emerytury stażowe Polkom po 35 latach pracy i Polakom po 40? – to jedno z najgorętszych pytań ostatnich tygodni, zwłaszcza wśród pracujących po pięćdziesiątce, a jest ich nad Wisłą… kilka milionów. Ta grupa może zdecydować o wyniku wyborów (zwłaszcza że w większości chodzi głosować), więc temat emerytur stażowych może odegrać kluczową rolę w rozpoczętej właśnie kampanii prezydenckiej. Już w drugim jej dniu wybuchła wokół emerytur stażowych wojna między zwolennikami prezydenta Andrzeja Dudy oraz stronnikami lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.

WIDEO: Barometr Bartusia

Dudę otwarcie popierają liderzy i działacze „Solidarności”, która ma własny projekt wprowadzenia wcześniejszych świadczeń dla osób ze stażem 35/40 lat i w 2015 roku zawarła w tej sprawie z obecnym prezydentem, wciąż obowiązujące, porozumienie wyborcze.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polki pójdą na emerytury w wieku 53 lat, a Polacy 58? Kto zapracuje na świadczenia i opiekę zdrowotną?

Z kolei Kosiniak-Kamysz przyciągnął do siebie liderów konkurencyjnego związku – OPZZ, który próbuje przeforsować emerytury stażowe od 10 lat. Wspólnie ze związkowcami ludowcy przygotowali „projekt ustawy, która ma na celu stworzenie pracownikom o bardzo długim stażu możliwości przejścia na emeryturę przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego” - i 23 stycznia skierowali go do Sejmu.

Kosiniak-Kamysz: Emerytury stażowe pozwolą docenić tych, którzy ciężko pracują

Projekt Kosiniaka-Kamysza i OPZZ zakłada możliwość uzyskania emerytury po 35 latach opłaconych składek dla kobiet i po 40 latach dla mężczyzn przy minimalnym wieku odpowiednio 55 i 60 lat.

– Jest to docenienie tych, którzy odprowadzają składki i ciężko pracują, żeby mieli prawo wyboru. Istotą tego projektu jest prawo wyboru przez pracownika, czy jest w stanie dalej pracować, czy chce skorzystać z prawa do emerytury – podkreśla lider PSL.

Projektu prezydenta RP i „Solidarności” formalnie w Sejmie nie ma, ale rzecznik „S” Marek Lewandowski przypomina, że po wygraniu poprzedniej kampanii, w 2015 r., Andrzej Duda, zgodnie z umową programową ze związkowcami, skierował do parlamentu propozycję przywrócenia dawnego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) z jednoczesnym wprowadzeniem emerytur stażowych w wariancie 35/40.

- Stażówki trafiły jednak na opór części działaczy zjednoczonej prawicy, zwłaszcza członków Porozumienia wicepremiera Jarosława Gowina i minister Jadwigi Emilewicz, i ostatecznie, po obróbce w Sejmie, wypadły z projektu – przypomina Marek Lewandowski. Wyjaśnia, że „Solidarność” miała wówczas dwie opcje: poprzeć taki okrojony projekt, albo go odrzucić.

- Postanowiliśmy go poprzeć, uznawszy, że obniżenie wieku do 60 i 65 lat jest najważniejsze, a do emerytur stażowych wrócimy, gdy zaistnieją sprzyjające okoliczności – tłumaczy rzecznik „S”.

Dodaje z naciskiem, że „prezydent Andrzej Duda nigdy nie przestał popierać pomysłu wprowadzenia stażówek”. Problemem są jedynie owe „okoliczności”. Wedle działaczy „S”, po ostatnich wyborach parlamentarnych w klubie PiS wzmocnieniu ulegli ci, którzy w 2015 r. sprzeciwiali się wprowadzeniu możliwości przechodzenia na emerytury po 35/40 latach pracy. To oznacza, że projekt uchwalenia stażowek może mieć w obecnym Sejmie nikłe szanse powodzenia.

Duda przebije Kosiniaka-Kamysza? Rozważane stażówki bez limitu wieku

Mimo skąpej liczby potencjalnych zwolenników w parlamencie, wedle wiedzy związkowców czerpanej z rozmów z ludźmi prezydenta, Andrzej Duda wróci w obecnej kampanii do tematu i zaproponuje wariant emerytur stażowych wypracowany wspólnie z „S”.

Być może nawet przebije on konkurencyjną propozycję Kosiniaka-Kamysza i OPZZ: nie będzie w nim zapisanego wymogu osiągnięcia minimalnego wieku (55 przez kobiety i 60 lat przez mężczyzn). Oznaczałoby to, że prawo do przejścia na emerytury przysługiwałoby kobietom 53-letnim (a nawet młodszym, jeśli zaczęły karierę zawodową przez ukończeniem 18 lat) i mężczyznom 58-letnim (i młodszym, j.w.). Kobietom do stażu pracy wliczałoby się urlopy macierzyńskie.

- Podkreślam z cała mocą, że to będzie prawo, a nie obowiązek. Nie wyobrażam sobie, że jak komuś ZUS wyliczy, że jego świadczenie będzie śmiesznie niskie, to on będzie chciał z tego świadczenia skorzystać. Natomiast musimy dać szansę tym, którzy odpowiednio długo pracowali, na odpoczynek. Wielu Polaków i wiele Polek po pięćdziesiątce ma duży staż i jest zwyczajnie wyniszczonych pracą. Jak przejdą zbyt późno na emerytury, to zamiast cieszyć się życiem, całe stare lata przechorują – mówi Marek Lewandowski.

Identyczne argumenty przestawiają Władysław Kosiniak-Kamysz i wspierający go szef OPZZ Andrzej Radzikowski.

No to wojna: emerytury stażowe budzą nadzieje i wielkie emocje

Piotr Ostrowski, wiceprzewodniczący OPZZ, przypomina, że związek ten walczy o emerytury stażowe nieprzerwanie od 2010 roku. - Nasz projekt obywatelski, pod którym podpisało się ponad 700 tysięcy pracowników, był dwukrotnie przedstawiany w Sejmie: 22 lipca 2010 r. i 29 lutego 2012 r. Nie ma dnia, abyśmy nie zabiegali o to rozwiązanie – podkreśla Ostrowski.

Dodaje, że 5 lutego 2015 r. OPZZ w piśmie do ówczesnej premier Ewy Kopacz ponowił postulat podjęcia prac nad projektem obywatelskim – i po raz kolejny koalicyjny rząd PO-PSL negatywnie odniósł się do tych propozycji.

- 23 sierpnia 2018 r. wystąpiliśmy pisemnie do premiera Mateusza Morawieckiego z postulatem emerytur stażowych 35/40 lat. Jednocześnie poinformowaliśmy pana premiera, że OPZZ złożyło do Rady Dialogu Społecznego projekt ustawy o zmianie ustawy o emeryturach pomostowych oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy prosząc o zainicjowanie procesu legislacyjnego – opisuje wiceszef OPZZ.

Przypomina, że OPZZ interweniował w tej sprawie u ówczesnej przewodniczącej Rady Dialogu Społecznego, minister Elżbiety Rafalskiej.

3 marca 2019 r. OPZZ skierował projekt ustawy o emeryturach stażowych do prezydenta Andrzeja Dudy – „z prośbą o wsparcie prac nad zmianą prawa w tym zakresie”. Projekt trafił także do Rady Dialogu Społecznego.

9 maja 2019 r. OPZZ zwróciło się do Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z petycją o poparcie złożonych w Radzie Dialogu Społecznego przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych dwóch projektów ustaw emerytalnych: w sprawie emerytur stażowych i w sprawie niewygasającego charakteru emerytur pomostowych.

- Nasze petycje do ministerstwa rodziny i pracy nie przyniosły jak dotąd rezultatu. Dlatego cieszymy się, że tak poważny kandydat, jak Władysław Kosiniak-Kamysz, popiera tę inicjatywę – kwituje wiceszef OPZZ.

- Pan Kosiniak-Kamysz jest hipokrytą – odpowiada na to rzecznik „S”. I wyjaśnia: - Teraz lider ludowców chce dać ludziom prawo wyboru, ale w 2012 im takiego prawa nie dawał. Nie tylko do spółki z PO wydłużył i zrównał wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 roku życia, ale też wyrzucił do kosza kilka milionów podpisów odbierając społeczeństwu prawo do referendum emerytalnego – grzmi Lewandowski.

Przypomnijmy, że reforma emerytalna PO-PSL przewidywała stopniowe podnoszenie i zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. W przypadku Polek miało to trwać aż 40 lat, czyli wiek emerytalny 67 lat obowiązywałby dopiero te, które zaczęły swe życie zawodowe w drugiej dekadzie XXI wieku. Podobne rozwiązania wprowadziły lub właśnie wprowadzają wszystkie kraje unijne, w niektórych wiek emerytalny ma wynosić nawet 69 lat. Nigdzie nie ma zróżnicowania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, choć różnica w długości życia na niekorzyść panów jest na Zachodzie znacznie mniejsza niż w Polsce…

Emerytury stażowe, czyli zdrowa gospodarka kontra chora polityka

Ekonomiści wskazują, że przywrócenie starego wieku emerytalnego przez PiS mocno osłabiło polski rynek pracy – by ratować rozwój gospodarczym, nasi przedsiębiorcy i rolnicy musieli w miejsce doświadczonych fachowców (z których grubo ponad 90 proc. skorzystało z obniżenia wieku i przeszło na garnuszek ZUS) ściągnąć setki tysięcy cudzoziemców, głównie Ukraińców.

Pomysł wprowadzenia emerytur stażowych, cieszący się szerokim poparciem wyborców w wieku przedemerytalnym i dlatego tak nośny w kampanii, budzi jeszcze większe emocje ekonomistów: ostrzegają oni, że w ciągu roku może zniknąć nawet 400 tys. wartościowych pracowników, których nie ma kto zastąpić. Co w tej sytuacji zrobią firmy, którym zawdzięczamy wzrost gospodarczy i rosnące wpływy do budżetu państwa?

Wiadomo, że w celu wysondowania skutków wprowadzania stażówek, prezydent Duda poprosił ZUS o konkretne wyliczenia dla dwóch rozważanych wariantów. W pierwszym Polki mogłyby przechodzić na emerytury po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni po 40 – czyli tak, jak to zapisano w dwóch konkurencyjnych projektach (OPZZ i S). W drugim przejście na wcześniejszą emeryturę byłoby możliwe po przepracowaniu 45 lat – niezależnie od płci.

Przypomnijmy, że przy aktualnie obowiązującym wieku emerytalnym przeciętny Polak pracuje tylko 33 lata, a przeciętna Polka – 30 (dla porównania: Szwed - 42 lata, a Czech – 36). Statystyki zaniżają nam jednak mocno ci, którzy korzystają z przywilejów emerytalnych, czyli m.in. mundurowi i górnicy, wśród których jest wielu emerytów poniżej 50, a nawet 45 roku życia.

Wedle wyliczeń ZUS, w pierwszym wariancie – czyli zgodnie z pomysłami OPZZ/Kosiniaka-Kamysza i „S”/Dudy – wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu składek zmniejszyłyby się o 4 mld zł rocznie, a to dlatego, że potężna rzesza ubezpieczonych przestałaby być płatnikami, a zaczęłaby być świadczeniobiorcami. Z kolei na ich emerytury trzeba by dodatkowo wydać 9 mld zł, czyli niemal tyle, ile kosztowała w zeszłym roku „trzynastka” dla wszystkich emerytów i rencistów w Polsce.

Drugi wariant (45 lat stażu dla kobiet i mężczyzn) byłby, ze zrozumiałych względów, znacznie mniej kosztowny: wpływy do FUS zmniejszyłyby się o zaledwie 300 mln zł, a wydatki ZUS na emerytury wzrosłyby o 900 mln zł rocznie. Te kwoty nie stanowiłyby zapewne większego problemu. Tyle że taka propozycja jest zdecydowanie mniej nośna niż 35/40 i obejmuje znacząco mniej potencjalnych wyborców (wyłącznie osoby powyżej 60-tki, podczas gdy wariant pierwszy także miliony pięćdziesięciolatków). A to oznacza, że nie pomoże wygrać wyborów.

Dlatego część doradców prezydenta Dudy skłania się ku wariantowi pierwszemu: co najmniej wielce ryzykownemu dla gospodarki i finansów państwa, przerażającemu dla pracodawców, ale popieranemu przez masy wyborców. Sam Duda wypowiada się na razie ostrożnie, akcentując potrzebę dbania o finanse państwa i spójność systemu emerytalnego.

Inna sprawa, że wprowadzenie któregokolwiek rozwiązania nie zależy od prezydenta, ani tym bardziej kandydata na prezydenta, tylko od parlamentu. W nim przeważają przeciwnicy stażówek. Przynajmniej na razie. Bo jeśli z Nowogrodzkiej pójdzie sygnał, że „jednak trzeba”, to może być różnie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski