MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ABBA na okrągło

Redakcja
Takiego mnie jeszcze nie znacie: Jacek Wójcicki

   - Beata Rybotycka i Konrad Mastyło, ilekroć wsiadają ze mną do samochodu, błagają, bym już nie puszczał ABBY, ale ten ma władzę, kto ma kierownicę... - śmieje się Jacek Wójcicki. - Są więc skazani na te piosenki, a ja mogę ich słuchać na okrągło. Fascynacja to za mało powiedziane, ja zakochałem się po uszy w tej grupie, w jej muzyce, karierze i tak mi zostało. Nie bójmy się słów: mam na ich punkcie jobla - dodaje rozbrajająco śpiewający aktor.
   - Nie znam nikogo, kto byłby tak wierny jednemu wykonawcy, a próbowałem Jacka zarażać różnymi - mówi Konrad Mastyło, pianista, który sam się wychował na ABBIE i bardzo ją ceni, także, co podkreśla, za niezwykle ciekawie brzmiący fortepian. - Jeszcze samochód nie ruszy, a Jacek już włącza płytę ABBY. Na szczęście ostatnio ma i nową płytę Agnethy…
   Bo Jacek Wójcicki gromadzi nie tylko wszelkie nagrania ABBY, ale i te, których dokonali członkowie kwartetu przed jego powstaniem, jak i po jego rozpadzie w 1984 r. Ma zatem płyty z piosenkami, jakie nagrały Frida i Agnetha - ta m.in. występowała w szwedzkiej wersji musicalu "Jesus Christ Superstar", wykonując arię Marii Magdaleny. - Dostałem niedawno album Agnethy, 6 kompaktów, z nagraniami wcześniejszymi, a miała wówczas kilka hitów, jak i późniejszymi. Czuje się, że ona śpiewa z pasji, z miłości do muzyki. A teraz właśnie wydała płytę "My Colouring Book" z coverami z lat 50. i 60. To jedna z ładniejszych płyt, jakie wyszły ostatnio. Ogromnie miła dla ucha. Kondzio Mastyło już dostał, ma się nauczyć ballady "Sometimes When I'm Dreaming", teraz i przy niej się będę rozśpiewywał - mówi aktor.
   Bo od lat przed występem rozśpiewuje się piosenkami z repertuaru ABBY - "Thank You For The Music" albo "Dancing Queen". Bywa, że nieraz przypadkowy świadek próby słucha zaskoczony, a potem pojawiają się prośby o te piosenki w recitalu. I też pierwszą z nich Wójcicki nieraz wykonuje w ramach bisów - tyle że z małą zmianą w tekście. Zamiast "I'm the girl with golden hair" śpiewa "jestem chłopcem z kręconymi włosami". - No, może bardziej byłem - śmieje się, wyjaśniając, że reszta tekstu się zgadza, bo i on wcześniej śpiewał, niż mówił, i tańczył, niż chodził. A potem już zaczął poważne występy - od tego w przedszkolu, z "Walentyną twist" jako numerem popisowym.
   Zdarza się jednak, co ujawnia towarzysząca często aktorowi skrzypaczka Halina Jarczyk (- On nas tą ABBĄ zadręcza…), że wykonuje znacznie więcej piosenek ABBY. Tak było kiedyś w Zielonej Górze - już w części nieoficjalnej recitalu, i w Niemczech, w jakiejś knajpce, gdzie zastąpili tamtejszych muzyków i dali show z ABBĄ w roli głównej. A Jacek Wójcicki mógłby - no, może nieraz lekko zmieniając słowa - zaśpiewać wszystkie piosenki, jakie ABBA nagrała. To na przebojach tego zespołu nauczył się angielskiego, bo chciał rozumieć, o czym śpiewa. Do dziś potrafi w rozmowie po angielsku wtrącać całe zwroty z piosenek.
   Szaleje na punkcie ABBY od zawsze, od kiedy usłyszał pierwszą piosenkę. A potem przywiózł sobie płytkę "I Do, I Do, I Do". Śpiewając w chórze chłopięcym Filharmonii Krakowskiej, jeździł z nim po świecie, mógł zatem kupić sobie a to singla, a to longplay. Płacił - 3 lub 5 dolarów; słono, były to czasy, gdy przeciętny Polak zarabiał 15-20 dolarów.
   Wspomina też, jak to z magnetofonem szpulowym ZK 140 czuwał codziennie przy radiu, bo "Trójka", bodaj o 17.15, puszczała przez kwadrans piosenki w całości, by można było je nagrać.
   Na szczęście były i wydawane wówczas pocztówki dźwiękowe; do dziś ma taką z "Waterloo". A potem ukazały się i dwa polskie longplaye... Ileż goryczy doświadczył, będąc z chórem chłopięcym w Warszawie - jechali Krakowskim Przedmieściem, gdy z okien autobusu zobaczył w sklepie firmowym "Polskich Nagrań" okładkę płyty ABBY. Pognał w przerwie próby z kościoła św. Anny, by dowiedzieć się, że to jedynie dekoracja. Płyty już nie ma.
   - Do dziś pamiętam to dziwne podniecenie, gdy biegłem do tego sklepu; teraz już niewiele rzeczy tak mnie kręci z branży muzycznej, no, może ostatnio odczułem coś takiego, czekając na album Agnethy. A miałem go na drugi dzień po ukazaniu się.
   Pamięta, jak w 1977 przyjechała ABBA do Polski, wystąpiła w telewizyjnym Studio 2, ale on, wtedy licealista, jakież miał szanse, by się tam znaleźć?
   Tak więc nigdy zespołu nie usłyszał na żywo i pewnie się to już nie zdarzy, członkowie kwartetu odżegnują się bowiem od jakichkolwiek wspólnych występów, nawet nie dają się skusić Japończykom, oferującym miliony za jeden koncert… - A ty ile byś dał, by usłyszeć ABBĘ na żywo? - rzucam pytanie. - Jestem z Krakowa… - śmieje się Jacek. - Wolałbym jakiś barter, mógłbym im dośpiewać chórki…
   Rozeszły się drogi artystyczne i życiowe kwartetu, który tworzyły dwie pary: Anni-Frid i Benny oraz Björn i Agnetha. Frida, która następnie owdowiała po związku z księciem niemieckim i utraciła syna, mieszka w Szwajcarii, Björn i Benny wędrują po świecie, acz można ich spotkać i w szwedzkich klubach, gdzie grywają dla przyjemności na akordeonach, a Agnetha bodaj najbardziej stroni od jakichkolwiek wspólnych kontaktów. - Mam współczesny film o ABBIE, o tym, co porabiają jej muzycy, i właśnie ona jedyna mówi z offu, a filmowana jest wyłącznie z daleka. I tak też żyje zaszyta w posiadłości na obrzeżach Sztokholmu, z dala od tłumów, fanów.
   Cóż, po szaleństwie, porównywalnym jedynie z popularnością Beatlesów, jakie kwartet przeżywał od zwycięstwa w 1974 r. w konkursie Eurowizji, można mieć dość. ABBA wygrała piosenką "Waterloo", swym późniejszym wielkim przebojem. I ten tytuł poprzedza tzw. małpę w adresie e-mailowym Jacka Wójcickiego.
   Tak więc półka z ABBĄ w mieszkaniu aktora, wciąż wiernego krakowskiemu Zwierzyńcowi, jest najważniejsza. Znajdują się na niej oczywiście wszystkie oryginalne płyty, i kolekcja dawnych 27 singli, teraz wznowionych z oryginalnymi okładkami na CD, i rozmaite fonograficzne ciekawostki, jak np. płyta pt. "Oro", wydana po hiszpańsku - z takimi przebojami o latynoskim klimacie, jak "Hasta Manana" czy "Fernando". Jest także "Waterloo" po francusku i "Ring Ring" po niemiecku, bo to jeden z krajów, gdzie kwartet był niezwykle popularny. Z innych perełek na tym 4-płytowym albumie jest m.in. 12-minutowy track _z próby w studiu, kiedy to muzycy komentują samo nagranie, a i rozmaite hity - tyle że z innymi tekstami.
   Zbiera także Jacek Wójcicki wszystkie sfilmowane koncerty ABBY, a nie było ich wiele - telewizyjne pochodzą głównie z Niemiec, jest też film z koncertu w Australii, która na punkcie ABBY oszalała. Gdy zespół był w Melbourne, pod hotelem wiwatowało ponad sto tysięcy ludzi. Oddzielnie są jeszcze filmy fabularne z muzyką zespołu, jak australijskie "Wesele Muriel", jak "Priscilla, królowa pustyni". I oczywiście książki o zespole… I jeszcze płyty męskiej części zespołu Björna i Benny'ego, w tym ich musicale - "Mamma Mia", oparty na dawnych piosenkach zespołu, mówiący o współczesnych problemach młodzieży, i "Chess". Jacek Wójcicki puszcza to odtwarzacz CD, to DVD i oczywiście cały czas śpiewa.
   Aktor nie ma natomiast żadnych pamiątek w rodzaju fragmentów garderoby członków zespołu. Nie bierze także udziału w zlotach fanklubów…
   Jak na zwariowanego fana przystało Jacek Wójcicki ogromnie przeżył rozpad grupy; jeszcze łudził się, że może będzie ona choćby tylko nagrywać piosenki.
- To współbrzmienie dwóch głosów żeńskich było jedyne w świecie. Dziewczęcy sopranik Agnethy, zresztą ona tak brzmi nadal, mimo upływu lat, i do tego alt Fridy, i jeszcze nieraz Bjö_rn coś dośpiewywał - to była wielka siła grupy. I te piękne melodie, wspaniale nagrywane, zawsze przez Michaela B. Tretowa, który później współpracował z Agnethą.
   Tak, ABBA to bez wątpienia największa pasja aktora.
   - To może jej owocem powinna być i Twoja płyta z tymi piosenkami?
   - Pewnie, że chciałbym mieć taką płytę w dorobku, ale trzeba by się zająć prawami do piosenek i mieć jakiś pomysł muzyczny, a ja nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać - reaguje sceptycznie aktor. Po chwili jednak się ożywia: - To by była heca, gdybym ją wydał, puszczałbym ją w samochodzie, a wtedy Beata i Kondzio w ogóle by już nie wsiedli. Bo nie dość, że ABBA, to jeszcze ja…
WACŁAW KRUPIŃSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski