Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aby wilk był syty i owca cała

Włodzimierz Knap
Polityka. Rząd Ewy Kopacz został tak ułożony, by uspokoić napięcia wewnątrz PO. Przy podziale tek zapomniano jednak o konserwatystach.

Ewa Kopacz nie kryje, że budując rząd kierowała się interesem partyjnym. "Chcę zapewnić spójność wewnątrz Platformy Obywatelskiej" - zapewnia.

Bez konserwatystów
W jej gabinecie znalazło się po dwóch przedstawicieli frakcji dotychczas zaciekle się zwalczających: "schetynowców" i "spółdzielców". Grupy te różnią się bardziej towarzysko niż ideologicznie. Nie ma natomiast ani jednego reprezentanta trzeciego nurtu: konserwatywnego. Marek Biernacki przestał być ministrem sprawiedliwości. Innemu czołowemu konserwatyście z PO, Jackowi Rostowskiemu, szykowanemu na szefa dyplomacji, "nie" powiedział prezydent Komorowski.

"Schetynowców" reprezentują sam Grzegorz Schetyna, który stanie na czele resortu spraw zagranicznych, oraz Andrzej Halicki, nowy minister administracji i cyfryzacji. Obóz tzw. spółdzielni ma w rządzie swojego lidera, czyli Cezarego Grabarczyka. Na fotelu szefa resortu sprawiedliwości zastąpił on konserwatystę Biernackiego. "Spółdzielcą" jest też Andrzej Biernat, minister sportu.

Awanse łagodzą obyczaje?
- Powołanie do rządu liderów obu frakcji w PO dowodzi, że Ewa Kopacz stara się wyciszyć walki wewnątrzpartyjne - mówi dr Jarosław Flis, socjolog z UJ. - Zapewne na jakiś czas taki manewr przyniesie efekt, ale napięcia pozostaną, bo podziały są zbyt głębokie. Czy wybuchną na nowo, czas pokaże. Dr Flis uważa, że rząd pozbawiony konserwatystów wywoła ogromne niezadowolenie członków tego skrzydła Platformy Obywatelskiej.

Zgadza się z tą oceną dr Olgierd Annusewicz z Zakładu Psychologii i Socjologii Polityki UW. Przypomina jednak, że po odejściu Jarosława Gowina, Johna Godsona i Jacka Żalka obóz konserwatywny w PO jest w głębokiej defensywie. Marek Biernacki nie ma cech przywódczych, a Jacek Rostowski nad poglądy przedkłada wierność Donaldowi Tuskowi.

Stanowcza Kopacz
Dr Annusewicz radzi też pamiętać, że choć nową premier uważa się powszechnie za osobę bierną i wierną Donaldowi Tuskowi, to przed objęciem funkcji marszałka Sejmu miała ona zdecydowane poglądy w kwestiach światopoglądowych, np. in vitro czy aborcji.

- Jeszcze trzy lata temu po lewicowej stronie światopoglądowej barykady wewnątrz PO twardo stała Kopacz, po prawej Gowin - przypomina politolog z UW.

Bo Grabarczyk chciał?
Zdaniem dr. Flisa odejście Marka Biernackiego powinno zostać szczegółowo wyjaśnione. - Powinniśmy się dowiedzieć, dlaczego zastąpił go Cezary Grabarczyk. Bez tej wiedzy narzuca się teza, że nie chodziło o względy merytoryczne, a Grabarczyk został ministrem sprawiedliwości, bo bardzo chciał nim zostać. I to od dobrych kilku lat. Teraz, gdy Kopacz jest jego sojuszniczką w PO, może zrealizować swoje marzenie.

Dla dobra partii
Znawcy polityki zwracają uwagę na coś, co wielu osobom może się nie spodobać. Chodzi o to, że Ewa Kopacz musi tak układać skład rządu, by PO mogła skutecznie walczyć o władzę.

- Takie są realia gry politycznej na całym świecie. Dlatego nie może dziwić, że jednym z kluczowych zadań nowej szefowej rządu i partii jest uspokojenie sytuacji w PO - twierdzi dr Annusewicz.

W tym celu liderzy obu skrzydeł, czyli Schetyna i Grabarczyk, dostali ważne teki. - Proszę jednak zwrócić uwagę, że obaj stoją na czele resortów, które muszą obsadzić także fachowcami, a nie tylko swoimi wiernymi współtowarzyszami z partii - mówi dr Annusewicz. - W MSZ i resorcie sprawiedliwości potrzebni są ludzie znający się na tej robocie, o szerokich horyzontach - dodaje.

Dublin nie Lublin
Z kolei dr Flis dostrzega sprytny zabieg Kopacz, która dała ministerialną tekę Schetynie, ale taką, która nie pozwoli mu na mozolne odbudowywanie swojego "poranionego" obozu w kraju. - Częściej Schetyna będzie musiał latać teraz do Dublina niż do Lublina - mówi socjolog z UJ.

Dr Annusewicz zwraca natomiast uwagę na inny aspekt sprawy. Schetyna jest w mediach kreowany na "żarłocznego" polityka, ale jako najpierw I wiceprzewodniczący PO, a potem szef MSW wykazywał się wiernością wobec Tuska.

Prezydent w akcji
Nominacja szefa resortu obrony Tomasza Siemoniaka na wicepremiera oraz powołanie Grzegorza Schetyny do rządu dowodzą, że prezydent Bronisław Komorowski miał spory wpływ na obsadę gabinetu. Ewa Kopacz doskonale wie, że nie może się obejść bez poparcia prezydenta - zgodnie twierdzą znawcy sceny politycznej.
Jednocześnie Bronisław Komorowski potrzebuje wykazać się konkretnymi działaniami w walce o reelekcję. To, że ministra obrony (Siemoniaka) i dyplomacji (Schetynę) zaliczyć należy do jego stronników, może ułatwić mu podejmowanie spektakularnych działań na obu polach. Dzięki temu zarzuty opozycji, że jest malowanym prezydentem, łatwiej będzie mu zbijać w czasie kampanii prezydenckiej.

Kluczowy resort
Według prof. Ryszarda Bugaja, makroekonomisty z PAN, dla Polaków kluczowe znaczenie ma obsada resortu infrastruktury i rozwoju. - Ten resort ma duży wpływ na to, jak wykorzystamy miliardy euro z Unii Europejskiej - mówi. - Maria Wasiak, która zastąpi Elżbietę Bieńkowską, nie dała się dotychczas poznać jako wybitna specjalistka, a na tej posadzie taka osoba jest niezbędna.

Przypomnijmy, że Maria Wasiak była szefem gabinetu politycznego Tadeusza Syryjczyka, ministra transportu w rządzie AWS-UW. Później pracowała w PKP, gdzie była m.in. prezesem Przewozów Regionalnych. Z Ewą Kopacz poznały się w latach 90., gdy obie działały w Unii Wolności w okręgu radomskim.

Zasada komitywy
Na czele MSW stanie inna kobieta: Teresa Piotrowska. Ona również nie jest powszechnie znana. Z Marią Wasiak łączy ją to, że od lat znajduje się w bardzo bliskich relacjach z Ewą Kopacz.

Dr Jarosław Flis tak tłumaczy nominacje obu pań: - Każdy premier potrzebuje mieć w rządzie kilku ludzi, z którymi jest w dobrej komitywie. Obie panie zostały powołane na ministerialne posady zgodnie z tą zasadą.

Teresa Piotrowska również nie dała się poznać jako fachowiec w zakresie spraw, którymi zająć się będzie musiała w resorcie spraw wewnętrznych. Premier Kopacz zapewnia, że jest ona silną kobietą, ale żadnych osiągnięć Piotrowskiej nie podaje. W 1998 r. premier Jerzy Buzek powołał ją na wojewodę bydgoskiego.

To stanowisko zajmowała jednak tylko rok. Od 2001 r. zasiada w Sejmie. W Bydgoszczy była szefową miejskiej i wojewódzkiej PO, kandydowała bez powodzenia na prezydenta Bydgoszczy. Obecna kadencja miała być jej ostatnią. Po niej chciała przejść na emeryturę.

O ile wielkim zaskoczeniem była nominacja Grzegorza Schetyny na szefa MSZ, to odejście z rządu Bartłomieja Sienkiewicza nie było niespodzianką. Jego dymisja jest oczywistą konsekwencją udziału ministra w tzw. aferze taśmowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski