Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Buksa. Z Krakowa do reprezentacji Polski przez Nową Anglię w USA

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Adam Buksa w meczu reprezentacji Polski U-21
Adam Buksa w meczu reprezentacji Polski U-21 Pawel Skraba
Adam Buksa to jedyny krakowianin w kadrze Paulo Sousy. Dostał powołanie na wrześniowe mecze eliminacji mistrzostw świata z Albanią, San Marino oraz z Anglią i w reprezentacyjnym debiucie zdobył swoją pierwszą bramkę. To drugie podejście byłego piłkarza Wisły, Hutnika i Garbarni do reprezentacji Polski.

Warto podkreślić - reprezentacji seniorów, gdyż w kadrach młodzieżowych (od U-17 do U-21) starszy z braci Buksów rozegrał trzydzieści spotkań. Najbardziej spektakularne występy w biało-czerwonych barwach przeszły mu jednak koło nosa. Został dołączony do zespołu Marcina Dorny na turniej młodzieżowych mistrzostw Europy w Polsce (2017), ale nie wszedł na boisko nawet na minutę. Podobnie jak półtora roku później, gdy powołanie przysłał mu Jerzy Brzęczek na towarzyski mecz z Czechami i potyczkę Ligi Narodów z Portugalią. Czy teraz 25-latek wreszcie na dobre zaistnieje w międzynarodowym gronie?

Jest na to spora szansa, gdyż wrześniowe spotkania z Albanią i San Marino siłą rzeczy staną się poligonem doświadczalnym dla Sousy. Buksa to napastnik występujący na pozycji numer 9, ale w Pogoni Szczecin zyskiwał też doświadczenie jako skrzydłowy, więc portugalski selekcjoner może zechcieć go sprawdzić w różnych boiskowych konfiguracjach.

Tym bardziej, że Sousa musi się mierzyć z plagą kontuzji. Krzysztof Piątek dopiero kończy rehabilitację po urazie kostki i z pewnością nie będzie w stanie zagrać. Podobnie jak Arkadiusz Milik i Dawid Kownacki.

Bez oferty kontraktu z Wisły Kraków

Dla Buksy zespół Major League Soccer nie jest pierwszą zagraniczną przystanią. Warto bowiem pamiętać, że już jako nastolatek przechodził testy w akademiach na zachodzie Europy.

Młody zawodnik wciąż jednak wracał do Krakowa, stąd w jego CV nie tylko Wisła, ale także Hutnik i Garbarnia. Gdy na nowo pojawił się w klubie z Reymonta, grał w zespole Młodej Ekstraklasy. Po czym skorzystał z oferty Novara Calcio i trafił do młodzieżowej drużyny włoskiego klubu.

- Dostałem kompleksową ofertę z zagranicy, skorzystałem z niej i odszedłem z Wisły. Kierowałem się tylko tym, aby się piłkarsko rozwijać. Uważam, że zrobiłem dobrze - wspominał Buksa w rozmowie z naszą redakcją w 2014 roku, gdy jako 18-latek przyjechał do Krakowa jako piłkarz Lechii Gdańsk. - Po sezonie zabiegało o mnie kilka zespołów z Polski i zagranicy. Propozycję podpisania profesjonalnego kontraktu otrzymałem od Lechii i to była dla mnie najlepsza oferta pod względem rozwoju.
Przyznał wówczas, że rozważyłby propozycję powrotu do Wisły, ale... - Nikt z Wisły nie rozmawiał ze mną na temat podpisania kontraktu – powiedział.

Z perspektywy czasu można oceniać, że młodzieńcze doświadczenia zaprocentowały poznaniem dobrych piłkarskich wzorców i języków oraz międzynarodowym obyciem. Dlatego gdy Buksa poleciał za ocean, szybko się zaaklimatyzował i stał ważną postacią New England Revolution. Od razu też zaczął udzielać obszernych wywiadów miejscowym dziennikarzom, czym zrobił na nich bardzo dobre wrażenie.

Uczyłem się angielskiego od bardzo dawna, ale to pierwszy kraj anglojęzyczny, w którym będę mógł mieszkać. Dlatego na pewno jeszcze się rozwinę pod tym kątem. Chciałbym opanować język angielski do perfekcji – opowiadał w lutym 2020 roku dla serwisu Łączy nas piłka.

Buksa pod skrzydłami Areny

W USA szlifowaniem talentu Buksy zajął się Bruce Arena, były trener reprezentacji, który odniósł sukces podczas mistrzostw świata w 2002 roku (wprawdzie w meczu grupowym uległ kadrze Engela, ale było to w meczu nieistotnym i dla jednych, i dla drugich; Polska już odpadła, a Stany Zjednoczone miały awans do 1/8 finału w kieszeni, następnie eliminując Meksyk i odpadając dopiero po spotkaniu z Niemcami). Arena już w 1997 roku został Trenerem Roku MLS, zna tę ligę od podszewki. Wydaje się, że krakowianin nie mógł trafić lepiej. Pod okiem Areny zaczął regularnie zdobywać gole i stał się czołowym strzelcem rozgrywek, co nie uszło uwadze Sousy.

- Każdy zawodnik ma swoją historię. Nie generalizowałbym, że MLS to w każdym przypadku jest dobry kierunek. Tu jest wiele klubów i nie każdy byłby dla mnie dobry – mówił Adam Buksa przed debiutem w USA. - Akurat New England Revolution jest klubem bardzo dobrym. To była przemyślana decyzja, którą długo analizowałem. Dostałem numer 9, co oznacza, że klub wiąże ze mną duże nadzieje. Drużyna rozwija się tak, jak cała liga. Ma bardzo dobrych zawodników i trenera. Decyzję podjąłem w pełni świadomie. Bruce Arena to człowiek legenda w Stanach, trener z wielkim autorytetem, ma wielki posłuch w szatni. Nie musi krzyczeć, a i tak wszyscy robią to, czego od nich wymaga.

Dziś drużyna Polaka to lider Konferencji Wschodniej i jest uznawana za jednego z faworytów do końcowego triumfu. On sam ma na koncie siedem goli w pierwszym sezonie ligowym i pucharowym oraz już osiem (oraz dwie asysty) w trwających rozgrywkach MLS (20 meczów od kwietnia).

Buksa przyznaje, że przed transferem kontaktował się z Przemysławem Frankowskim z Chicago Fire, który sporo opowiadał mu o lidze i bardzo ją polecał. - Jego zdanie również dla mnie było bardzo istotne przed podpisaniem kontraktu – przyznawał.

W Polsce jego decyzja była jednak przyjmowana z mieszanymi uczuciami. W komentarzach internautów na stronie PZPN były i takie wpisy, jak ten:

„MLS - fajne miejsce by zarobić pieniądze, by później mieć z czego żyć. Sportowo droga donikąd. Owszem, teraz Buksa opowiada, jak to MLS jest super, jaki to poziom, ale co on ma powiedzieć: że byłem za słaby na ligi europejskie i to była jedyna szansa na zarobienie kasy?”.

Polscy piłkarze starają się jednak zadawać kłam takim opiniom. Przemysław Frankowski pokazał, że grając w USA można osiągnąć wysoką formę i nie tylko trafić do reprezentacji na turniej mistrzostw Europy, ale również stać się bohaterem transferu do czołowej ligi w Europie. Dziś bowiem jest zawodnikiem RC Lens i czekają go pojedynki z Leo Messim, Kylianem Mbappe i Neymarem.

Adam Buksa: z USA do Francji?

Być może tą samą drogą pójdzie Adam Buksa. Gdy w Polsce Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl napisał o zainteresowaniu Buksą przez czołowe kluby z Francji, a hiszpański reporter Eugenio Gonzalez Aguilera donosił, że w grze o Polaka jest AS Monaco, do tych informacji odniósł się sam Arena. Zapytany o to przez reportera Tommy’ego Quinlana z Rhode Island trener odparł, że New England Revolution „nie planuje sprzedawać żadnego piłkarza w środku sezonu”. Co może oznaczać, że temat powróci zimą.

W amerykańskim zespole Polak ma status Designated Player, który przysługuje jednie trzem graczom w drużynie. Taka pozycja oznacza możliwość wypłacania pensji poza limitem, czyli mówiąc wprost – gwiazdorskiej. Zarobki krakowianina szacowane są na milion dolarów rocznie.

W USA gra wielu piłkarzy o znakomitej przeszłości, ale także wielu perspektywicznych. To co wyróżnia i jednych, i drugich na tle innych lig, to znakomite przygotowanie wydolnościowe i motoryczne. Można być więc spokojnym o fizyczną dyspozycję napastnika New England Revolution po przylocie na zgrupowanie Sousy. Wkomponowanie nowego napastnika do składu, który składa się z piłkarzy mającymi za sobą słaby występ na Euro 2020, to już zmartwienie Portugalczyka. Można domniemywać, że skoro wysłał powołanie za ocean, ma na to dobry pomysł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski