Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Nawałka: Proszę być spokojnym, wyniki przyjdą

Cezary Kowalski
Pod wodzą Adama Nawałki reprezentacja Polski rozegrała dotąd pięć towarzyskich meczów. Bilans: 2 zwycięstwa, 1 remis, 2 porażki
Pod wodzą Adama Nawałki reprezentacja Polski rozegrała dotąd pięć towarzyskich meczów. Bilans: 2 zwycięstwa, 1 remis, 2 porażki FOT. TOMASZ HOŁOD
Rozmowa. Adam Nawałka ma szansę być pierwszym w dziejach polskim selekcjonerem, który pokona Niemców. Mecz towarzyski jutro w Hamburgu o godz 20.45.

Jutro mecz z Niemcami w Hamburgu. Nie chcę Pana dołować, ale mało kto wierzy w pierwsze w dziejach zwycięstwo Polski, chociaż oba zespoły zagrają w rezerwowych składach...

Liczę na dobry wynik. Walczymy o zwycięstwo. Wiem, co robię. Jeżeli są niepowodzenia, trudności wynikające z tego, że materia nie jest łat­wa, to tym bardziej muszę się utwierdzać w przekonaniu, że to, co robię, zarówno jeśli chodzi o selekcję, jak i organizację gry, jest słuszne. Najważniejsze dla mnie jest to, aby pobyć z tą wyselekcjonowaną grupą przez dłuższy czas. Liczę, że po meczu z Niemcami te dwa siedmio­dniowe zgrupowania przed Litwą i Gibraltarem sprawią, że nastroje nam się wszystkim poprawią.

Raz, że robota pójdzie do przodu, ale będą też wymierne efekty. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak zwycięstwa, nawet z nie najwyżej notowanymi zespołami, mają wpływ na integrację i morale drużyny. Trzeba być cierpliwym i konsekwent­nym. Mnie tej cierpliwości i determinacji nie brakuje. Wierzę, że zawodnikom też nie. Mam przekonanie do tego, co robię. Proszę być spokojnym, wyniki przyjdą.

Pan jest cierpliwy, ale cierpliwość kibiców powoli się kończy. Wyników i lepszej gry jak nie było, tak nie ma. Ostatni mecz to porażka ze Szkocją, po bardzo słabej grze, która nie dawała nadziei na postęp...

Oczywiście, że to rozumiem. Nie dziwię się, że tak jest. Powiem więcej: to nawet dob­rze. To jest jednak reprezentacja Polski, kraju, który ma w tej dyscyplinie bogate tradycje.

Trzeba wymagać. Zdaję sobie sprawę, jaki jest głód sukcesu, ale też pojedynczych zwycięstw. W tych meczach sparingowych chodziło mi przede wszystkim o organizację gry i selekcję, ale przez to, że brakowało zwycięstw, polemiki na mój temat i reprezentacji są ostrzejsze. Napięcie zrobiło się duże.

Jeśli chodzi o personalia, też wiele osób ma różne zdanie. Liczyłem się z tym, że będę musiał sobie radzić z presją. Do tego byłem przygotowywany już jako piłkarz. Tak byłem wychowywany od najmłodszych lat i niech mi pan wierzy, że krytyka nie ma negatywnego na mnie wpływu. Jeszcze bardziej się mobilizuję, a nie zniechęcam.

Nie puszczają Panu nerwy? Przecież to jest syndrom wszystkich selekcjonerów. Na początku jesteście optymistyczni, pozytywni, a po kilku miesiącach zamykacie się w sobie, szukacie wrogów, wietrzycie spiski. A kończycie pracę skłóceni ze środowiskiem, obrażeni z poczuciem krzywdy...

Ja nie. Podchodzę bardzo selektywnie, jeśli chodzi o te krytyczne analizy. Z drugiej strony nie zamykam się na nie i nie odcinam. Bo trzeba wiedzieć, co się wokół dzieje.

Pana nominacje do kadry właściwie zawsze wzbudzają kontrowersje. A to Pan powoła bramkarza z pierwszej ligi, na którego nikt nie stawiał. A to wyciągnie jakiegoś Brazylijczyka z kapelusza, jak teraz Thiago Cionka. Są dwie wersje tłumaczące Pana działanie. Jedna, że koniecznie chce Pan pokazać, że dostrzega więcej niż przeciętny Kowalski, druga, że rzeczywiście Pan dos­trzega...

Przede wszystkim względy selekcyjne, sportowe, wpływają na powoływanie zawodników. Nie gram pod publiczkę. Pat­rzę na to, co jest dzisiaj, ale też na to, co będzie w przy­szłości. Uważam, że potrafię myśleć do przodu, planować i przewidywać. Wiem, że wywołuję kontrowersje niektórymi powołaniami, ale nie jestem od tego, żeby wszystko było takie oczywiste i bezpieczne. Podejmuję ryzyko. Na przestrzeni lat, w których jestem trenerem, nigdy nie bałem się stawiać na młodych, albo niepopularnych zawodników. W większości przypadków to mi się sprawdzało. Generalnie nie myliłem się w pro­gnozach. Oczywiście to też zawsze zależy od zawodnika.

Faktycznie to duża odwaga wystawić na mecz z Niemcami Thiago Cionka, który nigdy nie grał w kadrze, a teraz występuje jedynie na poziomie drugiej ligi włoskiej.

Duża odwaga, ale też wynikająca ze świadomości stanu posiadania. Na podstawie obserwacji określiłem poziom tego zawodnika i obecnie chcę mu dać szansę. Teraz od niego zależy, jak to dalej będzie wszystko wyglądało. Gdyby selekcjonerzy trzymali się tylko utartych szlaków, to nie byłoby Władka Żmudy czy innych zawodników, którzy wypłynęli mimo tego, że nikt wcześniej nie zaryzykował.

Ja też swoją pierwszą szansę w reprezentacji dostałem jak miałem 19 lat. I z początku ją wykorzystałem. Ważna jest mentalność takich graczy, nie wiadomo przecież jak zareagują, czy nie uderzy im woda sodowa do głowy, czy się nie spalą, czy wytrzymają psychi­cznie, czy nie zachłysną się powołaniem i nie spocz­ną na laurach. Dodam jeszcze, że ta selekcja nie dotyczy jedynie wyboru najlepszych zawodników pod względem wyłącznie sportowym.

Chodzi też o ich morale, o ducha drużyny. To nie jest tylko jedenastu najlepszych piłkarzy, ale dobra grupa graczy, nastawiona odpowiednio na współpracę w drużynie. W historii wiele mieliśmy takich przypadków, w których znakomici zawodnicy nie sprawdzali się w rep­rezentacji i to mimo wielu prób. Nie byli w stanie dostosować się do warunków panujących w zespole. A bez nich reprezentacje osiągały znakomite wyniki.

Oczywiście na wszystkie próby i ryzyka musi być czas i miejsce. Moim zdaniem, teraz jeszcze mogę sobie pozwolić na pewne próby i nie spowoduje to wielkiego problemu. Stąd takie moje decyzje a nie inne.

Powołał Pan na sześć meczów 62 zawodników. To nie jest mało.

Faktycznie, to duża grupa, ale kończy się pewien etap, gdzie mistrzostwa Europy i eliminacje do mistrzostw świata w Brazylii były nieudane. Trzeba było spróbować poszerzyć grupę o nowych zawodników czy też młodzież. I ja to robiłem. Kamiński, Golla, Janicki czy Rzeźniczak, ci wszyscy zawodnicy z obrony też są przez nas intensywnie monitorowani. W każdej chwili będą mogli wskoczyć do składu, bo wiedzą, o co chodzi w tej strategii, jaki jest system gry. I szybko podczas zgrupowania zaadaptują się do warunków.

Jaka jest prawda w sprawie Eugena Polanskiego? Dostał powołanie, choć było wiadomo, że nie przyjedzie. I nie przyjedzie. Tymczasem dwóch jego kolegów trafiło z Hoffenheim do kadry Niemiec na mecz Polską.

Sekretarz PZPN będzie rozmawiał z niemieckimi działaczami przy okazji tego meczu i wtedy będziemy mieć więcej informacji. Generalnie było tak, iż umówiliśmy się z zawodnikami, że będą nas odpowiednio wcześnie informować, jeśli pojawi się jakiś problem z wyjazdem na mecz do Hamburga. Wiadomo przecież było, że nie jest to termin FIFA i kluby nie mają obowiązku zwalniania swoich graczy. Eugen poinformował nas o problemie trochę późno. Dyrektor sportowy i sekretarz próbowali coś zrobić, ale się nie udało.

Chciał go Pan w kadrze?

No przecież go powołałem. Cały czas był w kręgu mojego zainteresowania. Dostał powołanie na mecz ze Szkocją. Owszem, nie zagrał w dużym wymiarze czasowym, ale to o niczym nie świadczy.

Podobno w Pana notesie wyżej w rankingu na tę pozycję w pomocy stoi Michał Pazdan z Jagiellonii?

Totalna bzdura. Jeżeli już mówimy o rankingu, to Eugen należy do tych zawodników, którzy mają czołowe miejsce na swojej pozycji. Jeden z absolutnie topowych graczy. Nie będę polemizował z tego typu informacjami.

Sebastian Boenisch rozegrał w tym sezonie kilkadziesiąt meczów w silnym klubie Bundesligi – Bayerze Leverkusen, ma Pan kłopot z lewą obroną, a nie dos­taje on szansy.

Taka jest moja decyzja. Jest na naszej liście, ale akurat w tej chwili go nie powołuję. Po prostu postanowiłem i tyle.

Toczy się właśnie dyskusja na temat Miroslava Radovicia. Serb ma polski paszport, jest najlepszym obcokrajowcem w lidze, mógłby grać...

Mogę tylko powiedzieć, że znam Rado doskonale i bardzo cenię jego umiejętności. Jednak na razie nie ma tematu, bo w tym momencie Radović ma przekonania takie a nie inne.

A jakby chciał grać dla Polski?

Mówiłem już, to jest zawodnik, którego bardzo cenię.

Mecz z Niemcami to wydarzenie wykraczające poza emocje czysto sportowe. Elektryzuje ludzi. 50 tysięcy biletów w Hamburgu rozeszło się błyskawicznie.

Szczególnie mecze z Niemcami mają swój dodatkowy smaczek, wiem, bo sam brałem w nich udział. Nie jest ważne, że oba zespoły wystąpią w rezerwowych składach. Mnie zależy, aby jak największa liczba zawodników potwierdziła moją wiarę w nich. Zagramy o zwycięstwo.

Doskonale jednak znam historię polskiej piłki, sam ją tworzyłem i pamiętam, że nigdy Niemców jeszcze nie ograliśmy. Wszystko jest przed nami. Nie ma co składać broni. Trzeba grać, piłka ma sprawiać radość. Czasem trzeba zapłakać, aby w końcu pojawił się uśmiech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski