O tym się mówi
Był kiedyś taki rosyjski mag - Anatolij Kaszpirowski. Jeździł po świecie, leczył ludziom dusze. Muzyka grała, a on pogadywał do mikrofonu niskim, ciepłym głosem. I liczył: adin, dwa, tri.
Potem gdzieś przepadł, ślad po nim zaginął; może zaszył się w bezkresie Rasieji, może gdzie indziej koi nienadążających w wyścigu szczurów maruderów. Ale natura nie znosi próżni, więc mamy nowych Kaszpirowskich. Rodzimego chowu.
Niestety: niewiele w nich łagodności oryginału. Podobni są tylko ze stosowania nieskomplikowanych recept na problemy, z powtarzania mantr, w które pewnie wierzą. Jedni twierdzą, że lekiem na każde zło jest odejście Balcerowicza, inni - zaostrzenie kar i wprowadzenie "czapy", jeszcze inni - podatek liniowy. Bo reszta to betka; bzdura bez znaczenia.
Powtarzają te swoje prawdy natchnione, aż człowiek tęskni za Kaszpirowskim: ten przynajmniej nie był agresywny, a jego "adin, dwa, tri" nie wyrządzało nikomu krzywdy, nie mieszało w głowach, nie wzbudzało zamętu.
Przydałby się ktoś taki. Może uspokoiłby to nasze rozwrzeszczane towarzystwo z politycznych piedestałów, może skłonił do zastanowienia nad sensem wojowania wszystkich ze wszystkimi. A może zgoła zrobił coś jeszcze lepszego? I swym miarowym "adin, dwa, tri" wyciszył je, wyłączył, uśpił?
Jejku - jak by to było dobrze!
A więc, towarzysze partyjni spod różnych szyldów? Adin, dwa, tri...
(DELL)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?