Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adolf Weltschek: Współczesność stała się bliska dawnej wizji Stanisława Lema

Rozmawiał Wacław Krupiński
Adolf Weltschek: Pomysły Lema są groteskowe, pełne sarkazmu...
Adolf Weltschek: Pomysły Lema są groteskowe, pełne sarkazmu... Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. Z ADOLFEM WELTSCHKIEM, reżyserem spektaklu „Dzienniki gwiazdowe”.

- Małgorzata Zwolińska, autorka adaptacji opowiadań Stanisława Lema, wystawionych właśnie w Teatrze Groteska, zarazem autorka inscenizacji, scenografii oraz tekstów piosenek podkreśla, że science fiction jej nie interesuje…

- …ani podróże w kosmos. Bo to spektakl o tym, że kosmos jest w każdym z nas. Zresztą sam Lem w jednym z wywiadów przyznał, że nie pisze o rakietach. A były te opowiadania dla niego bardzo ważne. Jak nam powiedział Wojciech Zemek, ostatni sekretarz pisarza, opowiadanie o zakonie Destrukcjanów, których wątek u nas pojawia się w finale, było dla Lema jedną z najważniejszych opowieści; uważał, że to w niej zawarł najistotniejsze przemyślenia na temat spraw ostatecznych. Ucieszyliśmy się, że trafiliśmy w preferencje samego autora.

- Rakiet w spektaklu nie będzie.

- Nie. Ani wojaży międzyplanetarnych, ani rakiet. Były w realizowanym przeze mnie ponad 10 lat temu spektaklu „Planeta Lemia”, według groteskowo-baśniowych opowiadań „Bajki robotów”; wtedy to poznałem autora. Okazał się uroczym, rozmownym człowiekiem; dociekał, jak pokażemy smoki, jak rakiety… Teraz będzie to opowieść o podróży bohatera, Ijona Tichego, w głąb siebie; wszelkie zdarzenia i postaci - a każdy z dziesięciu aktorów wciela się w kilka - będą pojawiać się niejako w głowie głównego bohatera. Ale nie chciałbym ujawniać szczegółów samej inscenizacji.

- Czytając scenariusz Małgorzaty Zwolińskiej ma się co i rusz wrażenie, że to aluzje do naszego tu i teraz…

- To współczesność stała się tak bliska wizji Stanisława Lema. Ale nie chcemy, by traktować inscenizację jako spektakl publicystyczny, a uniwersalny, egzystencjalny, mówiący o kwintesencji człowieczeństwa. Dotykający głębokich sensów, które wydają się szczególnie istotne w czasach obecnych, pytający o nasze człowieczeństwo, o meandry zderzania się jednostki z różnego rodzaju presjami obyczajowymi, politycznymi, w tym totalitarnymi.

- Ale zarazem plakatami reklamującymi spektakl, z takimi napisami jak „Zdrada elit”, teatr sugeruje, by wiązać tę premierę z polityczną codziennością…

- Ta kampania to tyleż zabieg marketingowy, co pedagogiczny - przybliżamy w telegraficznym, plakatowym skrócie główne wątki lemowskiej narracji. Bo przecież marzenie ludzkości o stworzeniu idealnego społeczeństwa i takiego miejsca na ziemi jest odwieczne. I ta chęć znalezienia idealnego świata jest u Lema. I w naszym spektaklu. Taką właśnie próbę podejmuje Ijon Tichy. Tyle że zawsze jest jakaś „zdrada”, jakiś słaby punkt - w naszej psychice, w naszym ego, w naszych ambicjach, partykularyzmach. I to już nie jest aluzja do naszej rzeczywistości, ale uniwersalna prawda o naturze człowieka. Marzenie o utopii pojawia się od antyku, przez średniowiecze, renesans i dalej, aż do dzisiaj. Przecież nasza Solidarność, ta z czasu zrywu roku 1980, także była przejawem marzenia o świecie idealnym. I też swego rodzaju utopią. I o tym także jest spektakl. To Tichy mówi, że projekt idealnego świata był gotowy, ale niestety. „Niestety?… jak zwykle - NIESTETY” - słyszy w reakcji. I to z takiej uniwersalnej perspektywy opowiadał Lem.

- Ów gwiazdokrążca Tichy to postać przypominająca z jednej strony barona Münchhausena, z drugiej - Guliwera…

- To everyman, zmierzający do udzielenia sobie samemu odpowiedzi na różne problemy, które jego i nas osaczają. Który podróżuje po kosmosie człowieczych pragnień i orbitach bezsilności.

- Adaptacja opowiadań Lema niepozbawiona jest elementów humorystycznych, zawartych w zabawie słowem, w neologizmach, rodzących skojarzenia z językiem Witkacego.

- To niesamowite, jak Lem bawił się słowotwórstwem, grami języka. Choćby stylizacja świata i języka w opowiadaniu o Karelirii. Za całą misterną grą stylistyczną kryje się figura totalitaryzmu - wszak o nim Lem mógł pisać tylko korzystając z takiego kamuflażu, bo przecież powstawały te teksty w czasach cenzury. A zdiagnozował tamten system precyzyjnie, ośmieszając go jednocześnie, pokazując, że w swych głęboko skrywanych mechanizmach to wielki przekręt dla kasy.

- I tak, chcąc nie chcąc, doszliśmy do polityki. Przyznam, że pomyślałem nawet, iż „Dzienniki gwiazdowe” to niejako ciąg dalszy słynnych corocznych kabaretowych spotkań w Grotesce - Reality Shopka Show…

- O tyle, o ile pomysły Lema są groteskowe. Pełne sarkazmu, by nie powiedzieć szydercze. A to wszystko jest wynikiem rozczarowania Lema kierunkiem, w jakim podążał świat…

- Jednakże zamykającą spektakl piosenkę, która się przezeń przewija, kończy słowo „nadzieja”.

- Poprzedzane słowami „ciężar istnienia” oraz „navigare necesse est”, czyli żeglowanie jest koniecznością. To są wersy oddające wszystko, co składa się na ludzką kondycję. To jest kwintesencja wędrówki Tichego. I każdego z nas…

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski