Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adopcja pod ścisłą kontrolą

BARBARA MATOGA
Bezdomna Musia, po kilkutygodniowym pobycie w domu tymczasowym, trafiła pod stałą opiekę troskliwej pani FOT. BARBARA MATOGA
Bezdomna Musia, po kilkutygodniowym pobycie w domu tymczasowym, trafiła pod stałą opiekę troskliwej pani FOT. BARBARA MATOGA
"Czyś ty, kobieto, zwariowała? Zamiast dziękować, że ktoś chce przyjąć do swojego domu kota, stawiasz wymagania! I jeszcze jakieś wizyty przedadopcyjne, i podpisywanie umów?“

Bezdomna Musia, po kilkutygodniowym pobycie w domu tymczasowym, trafiła pod stałą opiekę troskliwej pani FOT. BARBARA MATOGA

DOM DLA KOTA. Tymczasowy opiekun kota chce zapewnić mu bezpieczne życie

Wszyscy, którzy tymczasowo przygarniają bezdomne koty, nader często spotykają się z taką reakcją osób, które zachęcone ogłoszeniami zgłaszają chęć przyjęcia zwierzaka na stałe. I bardzo się dziwią, kiedy po telefonicznej deklaracji: "To ja wezmę tego kota", zamiast entuzjastycznych podziękowań dostają serię pytań. Bo przecież ktoś chce się kota pozbyć, więc powinien się cieszyć, że znalazł chętnego...

Otóż - nie, odpowiedzialny, tymczasowy opiekun nie chce POZBYĆ SIĘ kota - chce natomiast znaleźć mu jak najlepszy dom stały, w którym zwierzak - bezpieczny i zadbany - przeżyje całe swoje kocie życie. Bezpieczeństwo ma zapewnić dom niewychodzący, lub - jeśli nowi opiekunowie zamierzają kota wypuszczać na zewnątrz - znajdujący się w bezpiecznej okolicy.

Bezpieczeństwo to także zabezpieczone okna i balkony, uniemożliwiające upadek i/lub zaginięcie. To wreszcie uzyskanie informacji, czy na przyjęcie kota zgadzają się wszyscy domownicy, czy któryś z nich nie ma alergii, czy ewentualne pojawienie się w rodzinie małego dziecka nie będzie powodem do pozbycia się zwierzęcia.

Natomiast pojęcie "zadbany" obejmuje nie tylko żywienie kota, ale również zapewnienie, że w razie potrzeby znajdzie się pod opieką weterynarza. A także, że w przypadku wyjazdów opiekuna nie zostanie pozostawiony sam sobie lub - co gorsza - wyrzucony z domu.

Ważne są także informacje, czy w domu są inne zwierzęta i czy dana osoba miała już kiedyś kota - i dlaczego go już nie ma. Bo jeśli chętny do adopcji ma na przykład papugę lub szczurki, kot w domu nie jest najlepszym pomysłem. Jeśli zaś posiada psa, trzeba się upewnić, że oba zwierzaki będą się nawzajem co najmniej tolerować.

- Tak, miałem dużo kotów i wiem, jak się nimi opiekować - słyszą często tymczasowi opiekunowie. Ale po następnym pytaniu, które brzmi: "A co się z nimi stało?" okazuje się, że "kot wypadł z okna i gdzieś przepadł", "jak zwykle wyszedł i nie wrócił", przejechał go samochód lub zagryzł pies sąsiadów. I nader rzadko takiej informacji towarzyszy deklaracja, że człowiek zrobi wszystko, żeby nowego przyjaciela przed takim losem uchronić.

Niestety, ciągle wiele osób uważa takie wypytywanie za przesadę, bądź wręcz obrazę. A propozycja odbycia wizyty przedadopcyjnej często budzi oburzenie. Tymczasem nie chodzi tu o naruszanie czyjejś prywatności czy sprawdzanie statusu finansowego. Dotychczasowy opiekun chce po prostu osobiście poznać nowy dom kota, upewnić się - w miarę możliwości - że podopieczny trafi w dobre ręce. Głupio mu np. wypytywać przez telefon o wiek przyszłego opiekuna, ale gdy przy osobistym kontakcie przekona się, że małego, rozbrykanego kociaka zamierza przygarnąć osoba w podeszłym wieku, z mieszkaniem pełnym łatwo tłukących się bibelotów, z pewnością odradzi jej taki pomysł i zasugeruje, by raczej pomyślała o kocie starszym, który okres szaleństw ma już za sobą. Z kolei w domu z małymi dziećmi można - i trzeba - upewnić się, że zwierzątko nie będzie zabawką dla żywiołowych maluchów. Takie i wiele innych spraw znacznie lepiej wyjaśnia się podczas bezpośredniej rozmowy.
Kolejnym "punktem zapalnym" procesu przekazywania kota bywa umowa adopcyjna. Zawiera ona dane osoby lub organizacji oddającej kota oraz tego, kto go przyjmuje, a prócz tego dwa zasadnicze punkty. Pierwszy, to zapewnienie, że kot w nowym domu będzie odpowiednio zadbany (tu pojawiają się szczegóły dotyczące np. kastracji i nie wypuszczania kota na zewnątrz); drugi, to zobowiązanie, że w razie konieczności zwierzę zostanie przekazane z powrotem do tymczasowego opiekuna, nie zaś wyrzucone na ulicę lub zawiezione do schroniska. Niby nic niezwykłego, nic strasznego - a jednak są tacy, którzy wobec prośby o podpisanie takiej umowy rezygnują z posiadania zwierzęcia.

Tym, którym powyższe wymagania wydają się mocno przesadzone, warto uświadomić, że zadbany, zdrowy i dobrze zsocjalizowany kot, który trafia do nich z domu tymczasowego, to efekt ciężkiej pracy i ogromnych nieraz wydatków, jakie włożyli w to zwierzę jego dotychczasowi opiekunowie.

Przeważnie bowiem trafiają do nich koty "z ulicy" - a więc wycieńczone, czasem chore, przeważnie nie wykastrowane, często sprawiające wrażenie dzikich. Trzeba je więc odkarmić, wyleczyć, odrobaczyć, odpchlić i zaszczepić, wreszcie przekonać, że człowiek może być dobry. Dorosłe zwierzaki są też z reguły kastrowane, co dodatkowo podnosi koszty opieki.

Przygotowania do adopcji trwają nieraz miesiącami. Potem zaś tymczasowy opiekun oddaje - za darmo - takiego wychuchanego kota. Ma więc prawo, a wręcz obowiązek, by upewnić się, że jego wysiłki nie zostaną zmarnowane. Że kot, któremu tyle poświęcił, znajdzie się w kochającym i odpowiedzialnym domu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Adopcja pod ścisłą kontrolą - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski