Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrenalina go nakręca

Artur Bogacki
Kamil Maruszczyk (z lewej) ma za sobę grę w juniorskiej kadrze
Kamil Maruszczyk (z lewej) ma za sobę grę w juniorskiej kadrze fot. Artur Bogacki
Siatkówka. Przyjmujący Kamil Maruszczyk miał duży udział w awansie Hutnika do I ligi

W meczu decydującym o awansie Hutnika Kraków do I ligi, w turnieju finałowym w Katowicach – z Czarnymi Rząśnia (3:1), wszedł z ławki i wziął na siebie ciężar gry. W kluczowych momentach piłka często trafiała do niego, a on skutecznie kończył niemal każdy atak.

_– Gdy jest adrenalina nie rozmyślam o tym, co zrobiłem dobrze, a co źle, koncentruję się na danym celu. Wtedy __wszystko jest możliwe _– tak Kamil Maruszczyk tłumaczył swoją świetną postawę, zastrzegając, że nie czuje się bohaterem, bo na sukces zapracowała drużyna.

Trudno jednak nie doceniać 22-letniego gracza, skoro w tym sezonie przeszedł próbę charakteru. Długo był głównie zmiennikiem na pozycji przyjmującego, ale w końcówce sezonu z roli „jokera” wywiązał się więcej niż dobrze. Był wyróżniającym się zawodnikiem turnieju półfinałowego i finałowego.

Każdy ma pretensje do trenera, jeśli siedzi się na ławce. Nie ukrywam, że ja też miałem, bo liczyłem na __więcej gry – mówi Maruszczyk. Przyznaje jednak, że rola rezerwowego chyba mu trochę pomogła. Zresztą wcześniej też dostawał szanse, ale nie zawsze je wykorzystywał.

Na rezerwowym ciąży mniejsza presja. Jak ci ktoś powie dzień przed meczem, że grasz od początku, to czasami za dużo o tym myślisz. Można się psychicznie spalić. A jak wchodzi się z __ławki, wyjdą pierwsze akcje, to później wychodzi już wszystko – mówi.

Pod Wawel trafił przed sezonem 2012/13, z Norwida Częstochowa do II-ligowego wówczas AGH Kraków. Wtedy miał za sobą mistrzostwa Europy juniorów (Polska zajęła w nich 6. miejsce) i spodziewać się należało, że kariera młodego zawodnika nabierze rozpędu. Był mocnym punktem akademickiej drużyny. Zespół walczył w finałowym turniej o awans, ale na parkiecie go przegrał. Dopiero później, po rezygnacji rywali, akademików zaproszono do I ligi. Tego jednak zawodnik nie traktuje jak awansu (– Nie było za __niego premii – uśmiecha się). Zwłaszcza że w klubie nie został.

Ostatecznie trafił do Hutnika, który rozpoczynał grę w II lidze. Po dwóch latach Maruszczyk może świętować „prawdziwy” awans. Sukces ma tym słodszy smak, że w trakcie sezonu zespół grał momentami poniżej oczekiwań i nie był faworytem.

Awans do pierwszej ligi to jest coś. W całym sezonie w II lidze było prawie 700 meczów, a my zagraliśmy ten ostatni, który decydował o __wszystkim – mówi Maruszczyk. – To dla mnie jest jak bajka. Czasami takie zakończenie jak teraz, potraktowalibyśmy niczym żart. Wprawdzie na obozie przed sezonem wiedzieliśmy, że stać nas na dobry wynik, ale później mieliśmy różne momenty, przegrywaliśmy po słabej grze.

Jak mówi, kluczowy był drugi mecz turnieju półfinałowego – z TSV Cellfast Sanok. Krakowianie wygrali (3:1) z faworyzowanym rywalem w spotkaniu, w którym porażka oznaczałaby dla nich koniec marzeń o awansie. Bohaterem Hutnika został... rezerwowy Maruszczyk. – Każda drużyna musi się „narodzić”, w naszym przypadku było to właśnie z meczu z Sanokiem. Przegraliśmy pierwszego seta, w drugim było 17:21. Odrobiliśmy tę stratę. Poczuliśmy, że to jest ten moment – mówi.

O I lidze na razie nie ma co za dużo myśleć, bowiem klub najpierw musi się do niej przygotować organizacyjnie, przede wszystkim spłacić długi, także wobec zawodników.

Znając zaangażowanie działaczy, to wszystko będzie w porządku. W Hutniku atmosfera jest inna niż w AGH. W Nowej Hucie są tradycje siatkarskie, nie tylko studenci tym żyją. Klub ma swoją markę, jak Wisła czy Cracovia – mówi Maruszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski