Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrenaliny nie może zabraknąć

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Karolina Riemen-Żerebecka to jedyna Polka w skicrossowej elicie
Karolina Riemen-Żerebecka to jedyna Polka w skicrossowej elicie Fot. Archiwum zawodniczki
Rozmowa. Narciarka z Zakopanego KAROLINA RIEMEN-ŻEREBECKA wierzy, że udany występ w X Games to przełom, na który czekała

- Wzięła Pani udział w prestiżowych zawodach X Games w Aspen, w konkurencji skicross. Jakie wrażenia z tej imprezy?

- To tego typu zawody, że mogą być tylko bardzo dobre. Byłam na nich kolejny raz. Impreza jest naprawdę fajna, medialnie dobrze rozpropagowana, zainteresowane jest ogromne. Przychodzi dużo kibiców, są sami najlepsi na świecie zawodnicy. Można powiedzieć, że to impreza dopieszczona w każdym detalu, w sportach ekstremalnych jest najlepsza ze wszystkich. Jeśli chodzi o organizację, nagrody, to jest lepiej niż w Pucharze Świata i na igrzyskach. Jak to w Ameryce, wszyscy się dobrze bawią, uczestnicy robią show, o to przecież chodzi. Na takie zawody się czeka, i to mimo tego, że samemu trzeba opłacić ten wyjazd, bo nie jest to start z kalendarza FIS. W Europie X Games też się odbywają, ale w Polsce są mało znane, bo z naszych zawodników startowaliśmy tam tylko ja i wcześniej Mateusz Ligocki.

- Zajęła Pani siódme miejsce. Jak ocenić ten wynik?

- Jestem bardzo zadowolona, wygrałam mały finał. Było trudniej niż w Pucharze Świata. W skicrossie startowało 12 najlepszych zawodniczek z rankingu, to absolutny top. Do tego w poszczególnych biegach ścigało się aż sześć zawodniczek, a nie jak zwykle cztery. Wyprzedziłam rywalki, które były wyżej ode mnie. Ten występ cieszy mnie tym bardziej że wcześniej w tym sezonie nie szło mi za dobrze, wyniki miałam poniżej oczekiwań.

- Dlaczego wcześniej rezultaty były gorsze, niż Pani zakładała?

- Nie wiem, sami się nad tym zastanawialiśmy. Niby technicznie jazda była poprawna, ale czegoś brakowało. Prawdopodobnie problemy były przez... buty. Przed zawodami Pucharu Świata w Nakisce (Kanada - przyp. AB) oraz X Games wróciłam do starych butów i wyniki od razu się poprawiły, zarówno jeśli chodzi o czasy w eliminacjach, jak i później występy w finałach.

- Teraz pewnie przydałby się kolejny dobry start, żeby się podbudować na końcówkę sezonu.

- Bardzo bym chciała wygrać. Wiem, że jeśli wszystko dobrze się ułoży, to jestem w stanie to osiągnąć. W X Games pokonałam zawodniczki, które były w czołówce, wygrywały Puchary Świata. Przede mną wkrótce jeszcze kilka imprez, w terminarzu jest ich bodajże osiem, ale nie wiadomo, czy wszystkie się odbędą. Szans jest więc kilka.

- Jest Pani jedyną Polką startującą w skicrossie w Pucharze Świata. To pewnie nie jest dobra sytuacja.

- Brakuje kogoś, z kim mogłabym rywalizować na treningach. Czasem „doczepiam” się do innego teamu, ale przecież wiadomo, że każdy chce wygrywać i myśli głównie o sobie. To zrozumiałe, że rywalki nie zawsze mnie dopuszczają do wspólnej jazdy. Dochodzi też kwestia oczekiwań innych ode mnie. Jestem jedyną Polką, więc jeśli ja dobrze nie zjadę, to cały nasz kraj nie ma wyniku. Zresztą to szerszy problem, w innych konkurencjach narciarskich nasi reprezentanci też zazwyczaj startują w pojedynkę.

- Jest szansa, że wkrótce będzie mieć Pani w kraju poważniejszą rywalkę?

- Trudno powiedzieć, generalnie w Polsce narciarstwo upada. Nie mamy bardzo dobrych zawodników, nie ma dobrego systemu szkolenia. Wystarczy spojrzeć na narciarstwo alpejskie. Dużo jest trenującej młodzieży, ale znam wiele przypadków, że zawodnicy kończyli kariery jeszcze w wieku -nastu lat, czy tuż po przekroczeniu dwudziestki. Nie ma właściwego finansowania, perspektyw rozwoju. Co do skicrossu, to przeszkodą może być to, że to bardzo trudna konkurencja, ważnych jest wiele elementów. Do tego, aby osiągać sukcesy, trzeba mieć naprawdę dużo odwagi.

- A Panią co trzyma przy tej konkurencji?

- To co do tej pory - adrenalina. To nie jest tak, że po tylu startach na stoku już nic nie czuję. Każdy występ jest inny, są inne rywalki, odmienne warunki, trasa. Nigdy nie ma nudy.

- Poziom rywalizacji na świecie się zwiększa?

- Co roku dochodzą nowe dziewczyny. Niby mają mniej doświadczenia, ale w innych krajach system szkolenia jest dobry i prezentują duże umiejętności. Poziom jest wysoki, najlepsze kobiety uzyskują czasy w granicach dwudziestego miejsca wśród mężczyzn. Trzeba się trzymać czołówki, a to jest trudne. Skicross jest bardzo złożoną konkurencją, o dobrym rezultacie decyduje bardzo dużo czynników, o wiele rzeczy trzeba zadbać.

- Jest Pani wspierana przez projekt Tauron Bachleda Ski. Polski Związek Narciarski nie ma środków na skicross?

- Związek mnie wspiera, w jakimś stopniu musi, bo to konkurencja olimpijska. Jednak nie na wszystko są pieniądze. Dzięki Tauron Bachleda Ski mam dodatkowe środki na bardziej profesjonalne przygotowania, specjalistyczne badania. Mam nadzieję, że znajdą się fundusze, abym mogła w lecie wybrać się na treningi do Chile lub Nowej Zelandii. Tam w tym czasie są tory do skicrossu, w Europie wtedy ich nie ma.

- Igrzyska olimpijskie budzą jakieś emocje, czy po mało udanym występie w Soczi podchodzi Pani do tego inaczej?

- Zawsze budzą emocje, chciałoby się zdobyć medal. Na poprzednich mi się to nie udało, kolejna szansa będzie za dwa lata. Na razie trudno oceniać, co z tego wyjdzie, bo sporo czasu jeszcze zostało, ale wierzę, że będę w stanie się dobrze przygotować. To, że w tym sezonie nie ma igrzysk czy mistrzostw świata, nie znaczy, że odpuszczam. Na nartach jeżdżę przez prawie całe życie, a zawsze trenuję tak intensywnie, jak tylko się da, staram się ciągle się udoskonalać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski