Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian Danek (Sandecja): Nie deklarujemy walki o awans

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Adrian Danek (w koszulce w pasy, ciagnie za koszulkę rywala)  ma za sobą bardzo udaną rundę na zapleczu ekstraklasy
Adrian Danek (w koszulce w pasy, ciagnie za koszulkę rywala) ma za sobą bardzo udaną rundę na zapleczu ekstraklasy Fot. Adrian Maraś
Rozmowa. ADRIAN DANEK, 22-letni pomocnik pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz, jest zadowolony z postawy zespołu w rundzie jesiennej.

- Po rundzie jesiennej z 27 punktami na koncie, plasujecie się na szóstym miejscu w ligowej tabeli. Jest się z czego cieszyć?

- To dobry wynik. Ciężko zapracowaliśmy na niego jako cała drużyna.

- Gdyby nie to, że dwa wasze ostatnie spotkania odpowiednio ze Stalą Mielec i GKS-em Tychy zostały odwołane, wasz dorobek mógłby być bardziej pokaźny, a co za tym idzie miejsce mogłoby być jeszcze lepsze.

- Są plusy i minusy przekładania meczów. Gdybyśmy mieli grać na zmrożonych nawierzchniach, to nie miałoby to sensu. Łatwo byłoby o kontuzje. Wiosną przez jakiś czas będziemy grać częściej, pewnie co trzy dni, ale to nam nie przeszkadza. Podobną sytuację mieliśmy już jesienią. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będziemy musieli zostawić dużo zdrowia na boisku, ale to nic nowego.

- Jest Pan zadowolony ze swojej dyspozycji w minionej rundzie?

- Nie lubię sam siebie oceniać. Notowałem gorsze i lepsze mecze, nie zawsze było kolorowo. Grywałem na różnych pozycjach, w obronie i w pomocy. Za każdym razem dawałem jednak z siebie wszystko. Starałem się dostosować do taktyki, słuchałem wskazówek trenera. U nas nikt nie wybrzydza na pozycję, ważne, by grać.

- Łącznie w tym sezonie rozegrał Pan piętnaście spotkań, w tym dwa pucharowe, co daje Panu nieco ponad 630 minut spędzonych na murawie. To dużo czy mało?

- Chciałbym więcej, apetyt rośnie w miarę jedzenia.

- Jest szansa na pobicie rekordu z poprzedniego sezonu, gdy udało się wystąpić w 24 meczach.

- Nie liczę spotkań. Wiadomo, że chciałbym grać dużo, najlepiej w wyjściowym składzie, ale nie zawsze to się udaje. Mam jednak motywację do tego, by pobijać te swoje tzw. rekordy.

- Był taki mecz, który zapadł Panu szczególnie w pamięci?

- Tak i mam tutaj na myśli ostatnie spotkanie z Miedzią Legnica (1:0). To po moim wślizgu w szesnastce arbiter podyktował rzut karny, do piłki podszedł Łukasz Garguła, byłem zły na siebie… Na szczęście „Radziu” (Łukasz Radliński - przyp. red.) obronił i chwała mu za to! Zaraz po jego interwencji poczułem ulgę, bardzo mu za to dziękowałem.

- Teraz przyszedł czas na roztrenowanie. Chwilę odpoczniecie od piłki. Czujecie tę jesień w nogach?

- Nie ma co ukrywać. Mamy za sobą ciężkie treningi i sporo meczów. Z moją dziewczyną Anitą chcemy spędzić wolny czas na miejscu, w domu. Nie planujemy jakichś dalekich wypadów. Również w Nowym Sączu jest przecież co robić. Trzeba dbać o formę i w grudniu szykuje się dużo biegania. W styczniu musimy wrócić jeszcze mocniejsi.

- Cele na wiosnę?

- Myślimy o czołówce, ale nie deklarujemy walki o awans.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski