Adrian Danek wykonał powierzone mu zadanie

- Adrian swoją postawą, pracą na treningach zasłużył, żeby zagrać. No, ale dopiero zobaczymy, czy teraz w Gdyni również wystąpi - mówi trener Sandecji Nowy Sącz Robert Kasperczyk.

21-latek, który jeszcze w młodzieżowych rozgrywkach występował jako napastnik, od jakiegoś czasu szansę gry dostaje na pozycji prawego obrońcy. Tak było w minioną sobotę, kiedy w podstawowym składzie zastąpił Mateusza Bartkówa: ten drugi w tygodniu poprzedzającym mecz trenował tylko dwa dni z zespołem.

- Występ Adriana to nie była jedynie potrzeba chwili, podyktowana kłopotami ze zdrowiem kolegi. Chodziło też o __kwestię taktyki - twierdzi trener. - Bartków jest wysokim piłkarzem i z małymi, niższymi rywalami może mieć problemy, więc „pod” Martina Pribulę chciałem dobrać zawodnika, który zniweluje tę różnicę. Co prawda mamy w zespole kilku uniwersalnych zawodników, na prawej obronie mógłbym postawić też na Przemka Szarka czy Sebastiana Szczepańskiego, ale potrzebowałem kogoś takiego jak właśnie Adrian. I Pribula ani nie strzelił bramki, ani nie zanotował asysty. Trzeba jednak przyznać, że był groźny - dodaje trener.

Latem do Sandecji trafił doświadczony Maciej Małkowski, który uchodzi za jednego z najszybszych lewoskrzydłowych. W sobotę na boisku nie mógł pojawić się Kamil Słaby, więc tym razem to właśnie 30-latek wystąpił na lewej obronie.

- Tak jak z Adrianem, również w przypadku Maćka zmiana pozycji to nie do końca była konieczność. Po prostu, takie były potrzeby taktyczne, ponieważ chcieliśmy bardzo oskrzydlić lewą stronę. Wiedzieliśmy, że środek Zagłębia będzie trudny do __sforsowania.

W sobotę Sandecja zdobyła punkt, choć prowadziła już 3:1. - Elementem, którego mi zabrakło było utrzymywanie się przy __piłce. Niestety, kompletnie tego nie było - twierdzi trener.