Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian Mierzejewski: W Rijadzie mam eldorado

Sebastian Staszewski
Rozmowa. Siedziałem na trybunach Narodowego i czułem się dziwnie. Mogłem być tam na dole. Nie czuję się gorszy od grających - mówi Adrian Mierzejewski.

Ostatnio można było Pana spotkać albo na Stadionie Narodowym podczas meczu z Gruzją, albo w hotelu kadrowiczów w Gdańsku przed spotkaniem z Grecją. Ciągnie wilka do lasu?

W Warszawie siedziałem na trybunach i czułem się fatalnie… Przecież mogłem być tam, na dole. Nie jestem gorszy od chłopaków, którzy są w kadrze. Widzę się w tej reprezentacji. Mógłbym jej pomóc. Nie twierdzę, że od razu wskoczyłbym do podstawowego składu, ale byłbym alternatywą. To jednak tylko moja teoria. W tej chwili kadrę mogę co najwyżej obejrzeć z trybun…

Dlaczego nie ma Pana w reprezentacji Adama Nawałki?

To nie jest pytanie do mnie. Może są lepsi? Sam się zastanawiam, dlaczego nie otrzymuję powołań, bo za mną naprawdę dobry sezon. Grałem regularnie, strzeliłem jedenaście bramek i zanotowałem jedenaście asyst. Zostałem wybrany najlepszym pomocnikiem ligi i jednym z trzech najlepszych piłkarzy. Mój klub zdobył mistrzostwo, grał w finale Pucharu Arabii Saudyjskiej. Może to za mało? Jeśli tak, to w tym sezonie będę starał się podwójnie. Oby to coś zmieniło.

Czyli nie wywiesza Pan białej flagi?

Wciąż nie pogodziłem się z tym, że trener Nawałka nie widzi mnie w reprezentacji. Żartuję czasami, że przyzwyczaiłem się do braku powołań i nawet nie sprawdzam listy kadrowiczów, ale ostatniego słowa nie powiedziałem. Mam przecież 29 lat. Przede mną jeszcze kilka lat grania.

Może problemem jest to, że występuje Pan w Arabii? Z drugiej strony…

Z drugiej strony, Łukasz Szukała też tam gra, a jednak jest powoływany. Krzysiek Mączyński przyjeżdżał z Chin. Są też zawodnicy z drugiej Bundesligi, z Serie B. Szansę dostają chłopaki z Ekstraklasy, która wcale nie jest silniejsza od ligi saudyjskiej. A więc to, że występuję w Arabii, nie jest raczej powodem braku powołań. Zresztą, zaproszenia na kadrę nie otrzymałem już jako piłkarz Trabzonsporu, kiedy rozgrywałem świetny sezon. Szkoda.

To przez brak powołań przestał Pan rozmawiać z mediami?

Wywiadów nie udzielałem od dwóch lat. Postanowiłem się odciąć od mediów, bo wkurzało mnie to, jak one funkcjonują. Ktoś się stara, robi o mnie fajny materiał, a później jakiś chłopiec wybiera sobie z tego dwa zdania i robi oddzielnego newsa. Nakręca ludzi, wyjmując coś z kontekstu. Nie chciałem się w to bawić. Inna sprawa, że od roku nie byłem w Polsce. Po transferze do Al-Nassr pojechałem na zgrupowanie do Turcji i dopiero teraz udało się wrócić do kraju. Postanowiłem się trochę przypomnieć.

Dziwne, że nie chciał Pan zdyskontować swoich sukcesów. Gazety i telewizja to tuby, za pomocą których można powiedzieć selekcjonerowi: Panie Adamie, jestem tu!

Ale trener wie, gdzie gram i jak gram. Sztab kadry obserwuje ligę saudyjską, choćby ze względu na Łukasza Szukałę. A ja nie chciałem pchać się do kadry przez media. Czuję się tu doceniany. Do mistrzostwa Al-Nassr dołożyłem dużą cegiełkę. Uczestniczyłem przy ponad dwudziestu bramkach. Cały czas ktoś mi gratuluje, nagradza. To chyba jasna informacja, że walczę, staram się, jestem gotowy, by pomóc kadrze.

Wygodnie żyje się w Rijadzie?

Wygodniej niż w Trabzonie. Tu mam wszystko, a w Turcji, choć mieszkałem w dużym mieście, poza klubem nie było praktycznie nic. Rijad to ogromna metropolia. Ponad pięć milionów ludzi. Mieszkam na zamkniętym osiedlu, na którym żyję z 500 niearabskimi rodzinami. Większość to Europejczycy, są też trzy polskie domy. Do dyspozycji mamy wielki apartament, basen, amerykańską szkołę, do której za chwilę pójdzie moja córka. Niczego tu nie brakuje.

Mówi Pan już po arabsku?

To niemożliwe nauczyć się tego języka! Porozumiewam się po angielsku. Może z czasem nauczę się arabskich słów, ale raczej mówić niż pisać. W domu na szczęście mogę porozmawiać po polsku.

Fakt, samotność Panu nie grozi. W przeciwieństwie do Szukały, który w Dżuddzie mieszka sam, Pan zabrał do Arabii rodzinę: żonę, dzieci, siostrę…

To na pewno ułatwia życie. Jesteśmy razem, zawsze coś się dzieje. Gosia zajmuje się domem i roboty jej nie brakuje, bo dzieciaki mamy żywiołowe. Czasami śmiejemy się tylko, że raczej nigdy nie dostaniemy wiz do USA, bo córka urodziła się w Trabzonie, a syn w Rijadzie. Wybuchowa mieszanka.

Arabia kojarzy się z najlepszymi samochodami. Pan też ma wypasione auto?

Pełno tu najlepszych marek. Najwięcej jest chyba rolls--royce'ów. Jeszcze niedawno miałem sąsiada, który jeździł albo niebieskim bentleyem, albo białym porsche panamera. Zastanawiałem się, co to za bogacz, a okazało się, że to Laurentiu Reghecampf, trener tutejszego Al-Hilal. Co chwila dostawał w prezencie nowe auto! Ja takich bryk nie mam. Nie posiadam też bugatti, o czym pisali polscy dziennikarze. Mamy dzieciaki, więc postawiliśmy na wygodę i bezpieczeństwo. Jeżdżę autobusem.

Słucham?

Chevroletem tahoe. Wielki jak autobus! [

Myślałem, że gwiazdy ligi arabskiej jeżdżą ferrari albo lamborghini.

Wywieźć auto z Arabii nie jest tak łatwo. Poza tym furę wynajmuje mi klub.

Patrząc na liczbę transferów, których dokonują Saudyjczycy, można się przerazić. Piłkarze są zmieniani jak rękawiczki! Z czego wynika ta rotacja?

Związana jest głównie z limitem obcokrajowców, bo w klubie może być ich tylko czterech, w tym jeden musi być Azjatą. Jeśli ktoś się nie sprawdza, od razu wylatuje. Kilka miesięcy temu z Flamengo przyszedł do nas Hernane, kosztował pięć milionów euro. I się nie sprawdził, strzelił tylko jednego gola. Chwilę później wrócił do Brazylii. Za darmo! Był też Ekwadorczyk Armando Wila, podobno najlepszy w tamtejszej lidze. Pograł u nas momencik i też go nie ma. Niedawno dowiedziałem się, że jestem jedynym obcokrajowcem od dziesięciu lat, który zostanie w Al-Nassr na kolejny sezon. Jeszcze ostrzej jest w innych zespołach. Nie poradzili tu sobie m.in. Didier Ya Konan, Georgios Samaras…

Beznadziejnie poszło też znanemu nam z Jagiellonii Białystok Daniemu Quintanie, który z Al--Ahli wyjechał na taczkach.

Niestety, Dani popsuł opinię zawodnikom z Ekstraklasy. Kiedy transfer był dopinany, Saudyjczycy pytali mnie o opinię, a ja dałem mu bardzo dobre referencje. Do Al-Ahli miał przyjść przecież jako gwiazda Ekstraklasy, strzelec dwudziestu bramek. A w Arabii zdobył tylko jedną. Dziś jest w Azerbejdżanie. Myślałem, że będzie grał klasowo, a wyszła mega klapa.

Zastanawiam się, czy ten przypadek tak dobrze świadczy o lidze, czy tak źle o Quintanie…

W Arabii rozgrywki są naprawdę mocne. Mówią, że z trójki: Katar, Emiraty, Arabia Saudyjska, to my jesteśmy najsilniejsi. Muszę się przyznać, że sam byłem zaskoczony poziomem. Myślałem, że przeskok z Turcji będzie większy. Widziałem, że Łukasz Szukała niedawno powiedział, że najlepsze kluby z Arabii walczyłyby w Polsce o mistrzostwo. I całkowicie się z nim zgadzam. Może piłkarze stąd są trochę gorzej przygotowani fizycznie, ale na pewno nie ustępują nam techniką. A często są znacznie lepsi.

Jest szansa, aby w Arabii zagrali kolejni Polacy?

Może być trudno. Rzuciłem szejkom kilka nazwisk naszych skrzydłowych, bo na tę pozycję szukamy piłkarzy, ale nie wiem, co z tego będzie. Fajnie byłoby stworzyć tu polską kolonię. Arabowie celują jednak w zawodników z Ameryki Południowej: Argentyńczyków, Brazylijczyków, Urugwajczyków itd. Kilkanaście dni temu kupili na przykład Rodrigo Morę z River Plate. Ale wiercę im dziurę w brzuchu. Wstępnie rozmawiałem też z chłopakami i byliby ligą saudyjską zainteresowani. To w ogóle zabawne: ciągle słyszę, że to bananowe rozgrywki, a kiedy spotykam się z kolegami, to sami dopytują jakie są szanse, aby trafić do Arabii.

A Pan? Rozumiem, że nie rusza się Pan z Rijadu?

Jestem tam szczęśliwy. Mam jeszcze dwuletnią umowę, ale gdyby Saudyjczycy chcieli przedłużyć kontrakt, to mogę tu siedzieć i przez pięć lat. I nie chodzi tylko o kasę. Powiem nawet, że mógłbym zostać tu do końca kariery!

Marzy się Panu powrót do Polski?

Może i marzy. Mógłbym wrócić do klubu, który walczy o mistrzostwo Polski. Tak jak Michał Żewłakow. Musiałbym być jednak w pełni sił, bo bez sensu jest powrót, kiedy nie masz już ochoty biegać i walczyć. Rok pograłbym w Ekstraklasie, a później zajął się czymś innym. Może zostanę trenerem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski