Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aerozol do wdychania

Redakcja
Już słynny przyrodnik rzymski zapisał w swej "Historii naturalnej": "Dwie są rzeczy najważniejsze na świecie - słońce i sól". O leczniczych właściwościach soli można się przekonać w wielickiej kopalni podczas turnusu w Podziemnym Ośrodku Rehabilitacyjno-Leczniczym w komorze Jezioro Wessel.

W wielickich podziemiach

   - Proszę poczekać, ja prowadzę - młodziutka przewodniczka Elżbieta Jucha stanowczo upomina grupę dziennikarzy podążającą do komory Jezioro Wessel wprost z konferencji prasowej poświęconej leczniczym właściwościom unikatowego mikroklimatu wielickich podziemi. Właśnie przed chwilą prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Collegium Medicum prof. Marek Zembala oraz dyrektor naczelny kopalni Zbigniew Zarębski podpisali umowę o współpracy naukowej, badawczej, dydaktycznej i edukacyjnej dotyczącej wykorzystywania walorów klimatycznych i zasobów mineralnych kopalni do celów leczniczych. Grupa posłusznie podporządkowuje się poleceniu przewodniczki. - Komora Jezioro Wessel leży na III poziomie kopalni, 135 m pod ziemią. Solankowe jezioro o obwodzie około 200 m to naturalny inhalator - odpowiada na pytania. - Czeka nas około 15 minut marszu poza trasę turystyczną - mówi, gdy mijamy miejsce zjazdu z szybu Daniłowicza. - W tym niezwykłym wyrobisku utworzony został od czerwca zeszłego roku Podziemny Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy jako Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Kopalni Soli Wieliczka Trasa Turystyczna. Wskazane jest, by w komorze przebywało maksymalnie do 60 osób - tłumaczy cierpliwie. - Dotąd przyjeżdżali do nas kuracjusze komercyjni, w tym wielu z zagranicy. Od stycznia tego roku dzięki kontraktowi podpisanemu na trzy lata z Narodowym Funduszem Zdrowia, kuracja jest już dostępna dla wszystkich, którym zaleci ją lekarz - dodaje. Nagły powiew zimnego powietrza przerywa wyjaśnienia. Dowiadujemy się, że to powietrze z remontowanego szybu wlotowego Regis, którym w przyszłości turyści mają wyjeżdżać z podziemi w centrum Wieliczki.

Kurort

"ze słonymi kąpielami"

   Lecznicze właściwości soli doceniali już starożytni. Sól wg renesansowych medyków zmieszana z innymi substancjami miała leczyć m.in. wypryski, wrzody, anginę, podagrę, a nawet ukąszenia przez węża. Nie trzeba dodawać, że w górniczych wielickich rodzinach od wieków przekazywane były informacje, jaką sól trzeba dodać do kiszonych ogórków czy kapusty, a jaką np. do marynowanej szynki, by frykasy nie tylko zachowały trwałość, ale także uzyskały jak najlepszy smak. Sól jako naturalny konserwant i... źródło zasobności królewskiego skarbca dawnej Rzeczpospolitej oraz fortun na soli wyrosłych to także dziś naturalny lek nie do przecenienia.
   Rangę kurortu nie ustępującego zagranicznym zyskała Wieliczka w XIX wieku. Moda na balneologię, czyli leczenie kąpielami w solance, rozpoczęła się w latach dwudziestych tego stulecia. Zapobiegliwi wieliczanie natychmiast wykorzystali szansę na zarobienie pieniędzy. W domach zaczęto montować łazienki, gdzie przyjeżdżający turyści mogli kąpać się w solance dowożonej z kopalni. To ówczesnemu lekarzowi salinarnemu dr Feliksowi Boczkowskiemu poddało pomysł na utworzenie z podupadającego miasta prawdziwego kurortu. Z jego inicjatywy oraz starosty bocheńskiego Karola Berndta powstało w 1839 r. Towarzystwo Akcyjne, którego akcjonariuszami zostali: zarząd salin, urząd cyrkułu bocheńskiego, magistrat wielicki, wiele zamożniejszych osób prywatnych - przeważnie salinarnych urzędników i właścicieli ziemskich. Rozpoczęto budowę zakładu kąpielowego. Już następnego roku na kuracjuszy czekało 12 wanien i tusz, a w kolejnym roku łaźnia parowa do inhalacji, łaźnia rosyjska i ludowa, a potem łazienki dla Żydów. Do wanien rurami doprowadzano z kopalni wodę słodką zimną i ciepłą oraz dotąd niewykorzystaną solankę odprowadzaną z szybu Wodna Góra wprost do potoku Srawa. W osobnych kabinach można było dodatkowo korzystać z kąpieli w mule solnym i wodzie siarczanej. Leczono wówczas 36 chorób od kataru przez histerie, niepłodność, po "osłabienia ze zbytkowania w miłości". "Zbytkowników" musiało być zaś wielu, skoro w ciągu 20 lat skorzystało z uzdrowiska ponad 3 tysiące osób. Od Wiosny Ludów rozpoczął się stopniowy upadek wielickiego kurortu, a ostatecznie, gdy zmarł w 1855 r. podczas epidemii cholery niosący chorym pomoc dr Feliks Boczkowski. W budynku zakładu kąpielowego założono szkołę. Do dziś mieści się w nim SP nr 2.

Fenomen subterraneoterapii

   Dopiero około sto lat później wieliczanin prof. Mieczysław Skulimowski zainicjował w kopalni metodę leczenia unikatowym mikroklimatem solnych wyrobisk, tworząc nową dziedzinę medycyny - subterraneoterapię. Z jego inicjatywy powstało około 200 m pod ziemią na V poziomie kopalni czynne do dziś Sanatorium Alergologiczne "Kinga". Tu oferuje się m.in. w ramach kuracji noclegi w podziemiach. Zasługi prof. Skulimowskiego podkreśla prof. Krystyna Obtułowicz - opiekun naukowy nad porozumieniem kopalni i Collegium Medicum UJ w sprawie współpracy, m.in. nad dalszymi badaniami nad "fenomenem subterraneoterapii". Badania kliniczne prowadzone od lat 50. i 60. ub. wieku potwierdziły, że u osób cierpiących na choroby górnych dróg oddechowych następuje poprawa. Mikroklimat panujący w solnych wyrobiskach leczy m.in. nieżyty nosa, gardła, krtani i alergiczne wypryski skóry. Te ostatnie po kuracji na turnusie ustępują. Prof. Obtułowicz - także konsultant wojewódzki ds. alergologii - podkreśla unikatowość wielickiego podziemnego mikroklimatu, jedyną w swoim rodzaju w Europie. Czyste bakteriologicznie powietrze pozbawione jest tu alergenów. To niezwykły "powietrzny aerozol" składający się z dużej zawartości chlorków sodu, pierwiastków magnezu, manganu, wapnia. Nawiązaniem współpracy nad badaniami zastosowania subterraneoterapii zainteresowany jest Szpital św. Jerzego z Londynu. Założenia i program leczenia prowadzonego przez Podziemny Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy oparte są na definicji rehabilitacji oddechowej sformułowanej przez Amerykańskie Towarzystwo Pulmonologiczne. To nic innego jak sztuka aktywnego oddychania połączona z wielodyscyplinarnym programem, dokładną diagnozą schorzenia i indywidualnym program rehabilitacji kuracjuszy. Pod okiem lekarzy różnych specjalności oraz rehabilitantów i fizjoterapeutów w komorze Jezioro Wessel odbywają oni indywidualne i grupowe ćwiczenia ogólnousprawniające oraz oddechowe z nauką prawidłowego oddychania przeponowego.

Aktywnie wdychać zdrowie

   Po naszą grupę wychodzi pielęgniarka Maria Kmiecik. - Pani Maria trzyma tu grupy żelazną ręką - komentuje przewodniczka, wywołując żartobliwe żachnięcie przedstawionej nam osoby. Już z daleka z komory dochodzi... muzyka. To grupa pod opieką prowadzącej muzyczną terapię Katarzyny Chorabik śpiewa do akompaniamentu gitary. - Śpiew to także rodzaj terapii oddechem. A chodzi przecież o to, by do oskrzeli i płuc wniknęło jak najgłębiej tego leczniczego powietrznego aerozolu - komentuje Maria Kmiecik. - Kurację zawsze zaczynamy od nauki oddechu. Musi być aktywy, głęboki - dodaje. Jak to zrobić? - Wciągamy powietrze nosem i zaczynamy liczyć. Na pięć, sześć oddech zatrzymujemy, a potem wolno wypuszczamy powietrze, licząc do dziesięciu. Najlepiej, by cykl jednego oddechu trwał właśnie około 10 sekund - tłumaczy. Nie bez znaczenia dla kuracji jest zapewne uroda komory, której środek wypełnia solankowe jezioro. Wokół niego, w chodniku biegnącym wzdłuż brzegów, wyodrębnione są miejsca do leżakowana, ćwiczeń fizycznych na najprzeróżniejszych przyrządach: atlasach, ergometrach, bieżniach, drabinkach. Stół do bilarda okupują chłopcy. - Przydałyby się jeszcze przejażdżki po jeziorze - komentują, zerkając tęsknym okiem na taflę tajemniczego naturalnego inhalatora. Przewodniczkę oprowadzającą nas po ośrodku zatrzymują dwie kobiety.- Mieszkamy w Wiedniu. Jesteśmy tu po raz pierwszy - opowiadają po niemiecku Hilde Mirosevic oraz jej pochodząca z Indonezji przyjaciółka Juliani Tegelhofer. O możliwości odbycia takiej kuracji pani Hilde dowiedziała się podczas seminarium w swoim kraju na temat leczenia w Kopalni Soli w Wieliczce. Potem sprawdziła w Internecie, czy rzeczywiście taki ośrodek istnieje i przyjechała z przyjaciółką. - Jestem tu przede wszystkim dla dzieci, choć mojemu nauczycielskiemu gardłu też przyda się ta kuracja - mówi Jadwiga Sadowska z Krakowa, która przyjechała na cały turnus. - Mamy blisko z Krakowa, dlatego codziennie dojeżdżamy. Zjazdy i wyjazdy windą z kopalni są dla moich wisusów dodatkową atrakcją - dodaje. Jej czteroletnia córeczka Magdalenka bardzo często zapada na infekcje oskrzeli, a ostatnia zakończyła się groźnym zapaleniem płuc. - Leczenie antybiotykami skutkuje na trochę, a potem następują nawroty. Mateusz jest z kolei po dwu laryngologicznych operacjach gardła i katar męczy go niemal przez cały rok - opowiada zatroskana mama, która chce teraz sprawdzić, czy pobyt w solnych podziemiach pomoże jej dzieciom. - Na nudę nie ma tu czasu. Przywożone zabawki i książki na nic się zdają, bo personel wspaniale organizuje nam czas - zgodnie oświadczają mama i syn.
   Dyrektor Podziemnego Ośrodka Rehabilitacyjno-Leczniczego Jan Kubas zapowiada dalsze poszerzanie usług. Na powierzchni ma powstać centrum szybkiej diagnozy, gdzie pacjenci będą mogli wykonać także specjalistyczne badania. Jest też jeszcze jedna niespodzianka. Być może już latem uda się powrócić do dawnych wielickich tradycji balneologicznych. - W jednym z tutejszych hoteli ma powstać "sześć jednostek balneologicznych". Na razie to zamiary. Napiszemy, jak zamierzenia się bardziej skonkretyzują - zapewnia "Dziennik" dyrektor Kubas
   Tekst i fot.:
WANDA RYSZKIEWICZ

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski