Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w krakowskiej „okręgówce”

Artur Bogacki
Artur Bogacki
AJH
Kontrowersje. Mecz w grupie II krakowskiej klasy okręgowej między Prokocimiem i Kmitą Zabierzów został przerwany z powodu złego zachowania kibiców. O losach spotkania zdecyduje MZPN.

Według relacji gości, w pierwszej połowie z trybun w kierunku ich zawodników poleciały różne przedmioty, metalowe zapalniczki i szklane butelki po alkoholu. Sędzia Robert Marciniak przerywał spotkanie, później wznawiał grę. Gdy po raz kolejny w przyjezdnych czymś rzucono, trener i prezes klubu Artur Gaweł nakazał swoim zawodnikom zejść do szatni. Drużyna, w obawie o własne bezpieczeństwo, nie zgodziła się na powrót na boisko, choć chuliganów usunięto już ze stadionu. Mecz przerwano w 37 minucie przy stanie 2:0 dla Prokocimia.

Według Gawła, gospodarze nie potrafili zagwarantować bezpieczeństwa jego zawodnikom. - Nikt nie reagował na to, co działo się na trybunach, gdy wyzwano nasz klub i zawodników, rzucano różnymi przedmiotami. Kto był odpowiadał za to, że ktoś dostał w głowę butelką po piwie? - mówi Gaweł.

Jak dodaje, to kolejny przypadek agresji widzów, jakiego był świadkiem na tym obiekcie. Poprzednio, podczas meczu juniorów z Kmitą 6 kwietnia, miało dojść do pobicia przez grupę kibiców jednego z miejscowych piłkarzy. Teraz to przyjezdni czuli się zagrożeni. - Poprosiliśmy gospodarzy, aby wezwali policję, by nas eskortowała ze stadionu, bo taka jest procedura, ale nas zignorowano. Niby usunięto chuliganów z trybun, ale stali oni tuż za ogrodzeniem i w każdej chwili mogli wrócić, bo, w mojej ocenie, ludzie w klubie się ich bali - mówi Gaweł.

Prezes Prokocimia Józef Małecki zapewnia, że wspomniane zdarzenia z meczu juniorów to była tylko „kłótnia”, a nie pobicie, a wszystko zostało przez zabierzowian wyolbrzymione, zresztą podobnie jak teraz. Odpiera zarzuty o niewłaściwie zabezpieczenie sobotniej imprezy.

- Ubolewamy nad tym, że doszło do takich wydarzeń, jak rzucanie przez widzów przedmiotami w zawodników. To nie byli kibice naszej drużyny, nie wiem, kto to był. Przecież nie jesteśmy w stanie ocenić, jakie zamiary mają osoby wchodzące na stadion. Chodzi o 3-4 osoby, które w końcu zostały przez nas usunięte ze stadionu. Nie można oceniać klubu i działaczy na podstawie zachowania kilku panów na trybunach. Sędzia przyznał, że można grać, bo nie ma zagrożenia, ale goście nie chcieli. Według mnie, szukają okazji, żeby dostać punkty walkowerem - mówi prezes.

Dodaje, że nie wzywał policji, bo nie było takiej potrzeby. _- Nie chcieliśmy ulec psychozie wywołanej przez pana Gawła, który zażądał konwoju policji. Nie licząc rzucania przedmiotów z trybun, bezpieczeństwo gości nie było zagrożone. Chcieliśmy wpuścić ich samochody na stadion, aby mogli spokojnie do nich wsiąść, ale się nie zgodzili. Zresztą policja była w pobliżu stadionu, od strony parku, a skoro nie interweniowała, to widocznie nie było takiej potrzeby -___mówi prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski