Ten sam mechanizm stosowano w Krakowie już w latach 90. ubiegłego stulecia. Tylko na podstawie ostrożnych szacunków prokuratury, pod Wawelem doszło do wyłudzenia ponad 40 kamienic. Trafiały nie tylko w ręce ludzi, którzy za utracone mienie dostali już odszkodowania.
Piękne, warte miliony kamienice stawały się też własnością grup przestępczych, które podrabiały dokumenty i podstawiały sądom rzekomych spadkobierców. Nie byłoby jednak tego zjawiska, gdyby nie notariusze, adwokaci, sędziowie, pracownicy wydziałów ksiąg wieczystych czy miejscy urzędnicy. To oni przymykali oczy na fałszywe dowody własności i zniechęcali lokatorów zgłaszających przestępstwa.
Pamiętam wręcz kuriozalne przypadki, np. mieszkańcy jednej z kamienic zakwestionowali fakt sprzedaży domu przez właścicielkę, na której pogrzebie byli... ćwierć wieku przed transakcją. W sądzie, gdzie interweniowali, dowiedzieli się, że... nie są stroną w sprawie.
Dziś sytuacja wygląda dużo lepiej, zwłaszcza w magistracie, prokuraturze i sądach. Cały czas jednak nikomu nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności urzędników i funkcjonariuszy publicznych, odpowiedzialnych za wydanie wielomilionowego majątku przestępcom i doprowadzenie do eksmisji setek lokatorów. Mam nadzieję, że dożyję czasów, gdy wokół tego tematu zrobi się u nas szum w stylu warszawskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?