Agencja wyciągnie z bezrobocia?

Rusza kolejny etap rozpoczętej w ubiegłym roku reformy, mającej przekształcić niewydolne urzędy pracy w nowoczesne centra pośrednictwa. Pomóc w tym mają prywatne agencje zatrudnienia.

To one będą wspierać "pośredniaki" w wyszukiwaniu pracy dla osób długotrwale bezrobotnych. - Czyli tych, które najtrudniej zaktywizować. Przywrócenie ich na rynek pracy to ogromne wyzwanie - przyznaje Monika Zaręba, ekspertka ds. rynku pracy.

W Małopolsce od 30 marca zajmować będzie się tym firma Ingeus, mająca 25-letnie doświadczenie ze współpracą z instytucjami rynku pracy, m.in. w Niemczech, Francji i Szwecji. Na razie trafi do niej w sumie tysiąc osób z Krakowa oraz powiatów krakowskiego, nowotarskiego i bocheńskiego. Niewykluczone jednak, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej rozszerzy współpracę z prywatnymi firmami.

Anna Karaszewska, dyrektor generalna Ingeusa, przekonuje, że firma będzie w stanie skuteczniej pomagać bezrobotnym. - Naszym celem jest nie tylko jak najszybsze znalezienie pracy dla osoby długotrwale bezrobotnej, ale przede wszystkim pomoc w jej utrzymaniu - mówi Karaszewska.

To od tego czynnika zależeć będzie wysokość dochodów agencji. Za przywrócenie na rynek pracy osoby długotrwale bezrobotnej firma może otrzymać maksymalnie 9,2 tys. zł netto. Ale aż 60 proc. tej kwoty trafi do firmy dopiero, gdy jej klient przepracuje w jednym miejscu przynajmniej sześć miesięcy. - Niespełna 10 tysięcy złotych to nie jest wygórowana kwota. Przeciętny koszt aktywizacji osoby długotrwale bezrobotnej przez urzędy pracy zwykle zaczyna się od kilkunastu tysięcy zł - szacuje Monika Zaręba.

Wsparcie państwowych instytucji przez prywatne agencje sprawdziło się m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Skandynawii. Małopolskie urzędy pracy na razie dość sceptycznie podchodzą jednak do współpracy z prywatnym partnerem. Zwłaszcza że kilka ma już takie doświadczenia.

Od listopada 2013 r. firma Ingeus prowadzi bowiem pilotażowy program aktywizacji długotrwale bezrobotnych, m.in. w powiatach chrzanowskim, gorlickim, oświęcimskim, tarnowskim oraz w Nowym Sączu. Dotąd firmie udało się znaleźć pracę ponad 330 bezrobotnym, z czego zdecydowanej większości zatrudnienie udaje się utrzymywać.

- Gdybyśmy mieli większą liczbę doradców zawodowych, to myślę, że osiągnęlibyśmy podobne efekty. Nie trzeba byłoby zlecać tego zadania prywatnej firmie - uważa Angelika Bilska, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Tarnowie. W urzędzie jeden doradca ma pod opieką ok. 500 osób. W Krakowie 300, a w Nowym Sączu - 400. W firmie Ingeus jeden doradca zajmuje się około 70 bezrobotnymi. - A więc jest dobrze zorientowany w sytuacji każdego z nich i może pracować z nimi indywidualnie - mówi dyrektor Karaszewska.

Monika Zaręba wskazuje, że powierzenie prywatnej firmie części zadań urzędu pracy może mieć też inne zalety.

- Prywatne firmy nie mają narzuconej ustawą listy narzędzi, które mogą stosować w pomocy bezrobotnym, ale mogą używać niekonwencjonalnych metod i przez to być skuteczniejsze - uważa ekspertka rynku pracy.

- Tak naprawdę dopiero okaże się, czy takie rozwiązanie ma sens i czy rzeczywiście prywatna firma będzie w stanie zaktywizować większą grupę długotrwale bezrobotnych. Wielu z nich trudno namówić do pracy. Część bezrobotnymi jest tylko dla ubezpieczenia zdrowotnego, a woli korzystać z pomocy państwa, a część już pracuje, tylko w szarej strefie - wskazuje Waldemar Jakubas, wicedyrektor Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie.

W chwili obecnej bez pracy w Małopolsce pozostaje niespełna 146 tys. osób, czyli 10,3 proc. wszystkich mieszkańców naszego regionu.