Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agent „Tomek” donosił o wiejskich zebraniach pod Wadowicami

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Lustrowany Adam B.
Lustrowany Adam B. Artur Drożdżak
Adam B. chciał być radnym w gminie Lanckorona, ale nic mu z tych zamiarów nie wyszło, a dodatkowo dostał wyrok za kłamstwo lustracyjne, gdy okazało się, że relacjonował SB przebieg wiejskich zebrań.

FLESZ - Żłobki tylko dla dzieci zaszczepionych. Od stycznia nowe regulacje

Rzemieślnik spod Wadowic Adam B. w 2010 r. postanowił wystartować na radnego gminy Lanckorona pod szyldem Komitetu Wyborczego Wyborców Przyszłość w Naszych Rękach. Mandatu nie zdobył, a dodatkowo nie przyszłość, ale smutna przeszłość dopadła niedoszłego radnego.

Musiał złożyć oświadczenie lustracyjne i zaprzeczył w nim, by był pracownikiem lub agentem tajnych służb PRL. W ramach rutynowej kwerendy w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej odnalazły się materiały sprzed lat, które świadczyły, że Adam B. nie jest czysty jak łza. Prokurator po uzyskaniu tych dokumentów z IPN dopiero po latach, bo w 2018 r. skierował sprawę do sądu.

W archiwach odkryto mikrofilmy z tzw teczką pracy i teczką personalną Adama B., który występował tam jako Tajny Współpracownik SB ps. Tomek.

Esbecy z Bielska Białej i Wadowic zainteresowali się mężczyzną, bo często wyjeżdżał za granicę m.in. do Jugosławii, Turcji i Grecji. Postanowili pozyskać go do współpracy w ramach tzw Sprawy Obiektowej Granica, ale te akta zostały jednak potem zniszczone w 1990 r.

Esbecy liczyli, że Adam B. pomoże im w dostarczaniu informacji dotyczących, jak to określili, negatywnych zjawiskach w międzynarodowym ruchu osobowym, a konkretnie w przemycie, nielegalnym handlu i negatywnych zachowaniach polskich turystów, czyli w odkryciu sprawek, którymi można później szantażować niepokornych obywateli. Miał też Adam B. ułatwić ujawnianie osób noszących się z zamiarem opuszczenia Polski na stałe oraz informować o przedstawicielach placówek dyplomatycznych krajów zachodnich.

Do współpracy agenta „Tomka” pozyskał na zasadzie lojalności i dobrowolności chorąży Andrzej R., a wszystko odbyło się 24 marca 1987 r. w mieszkaniu Adama B. Agent zgodził się na współpracę, ale nie napisał pisemnego zobowiązania. Obiecał jednak, że je napisze je później, gdy przekona się o „prawdziwej konspiracji jego współpracy z SB”.

Panowie ustalili sposób kontaktu przez telefon lub osobiście. Esbek zostawił do siebie numer do pracy. Agent Tomek później raz skorzystał w tej formy łączności. Esbek przygotował kierunkowy plan szkolenia i kontroli TW Tomek. Widywali się od czasu do czas, choć na niektóre umówione spotkania Adam B. nie przychodził. Raz nieobecność tłumaczył narodzinami dziecka, innym razem stanem zdrowia. Gdy esbek dowiedział się, że Adam B. wybiera się do Grecji polecił agentowi zbieranie informacji o przemycie i nielegalnym handlu Polaków. Przekazane potem wiadomości Andrzej R. uznał za wartościowe. Także i te, gdy agent „Tomek” zrelacjonował przebieg zebrań wiejskich pod Wadowicami, reakcje ludzi na tzw II etap reformy. 7 maja 1988 r. odbyło się ostatnie spotkanie panów, Adam B. dostał zadanie rozpoznania kandydatury wystawionej na wiejskim zebraniu i prób ożywienia działalności PSL. Gdy w dalszym ciągu unikał kontaktów z esbekiem we wrześniu 1988 r. zakończono współpracę z Adamem B. i akta sprawy złożono w archiwum.

W postępowaniu lustracyjnym Adam B. zaprzeczał swoim kontaktom z oficerem SB, mówił, że nie zna Andrzeja R., a w zachowanej w IPN teczce pracy i teczce personalne Agenta Tomka to są jakieś kłamstwa.

- Nigdy nie było takich spotkań i rozmów opisanych przez funkcjonariusza - przekonywał. Zapoznał się z tymi teczkami i, jak mówił, to był dla niego szok.

- Z nikim nie rozmawiałem, niczego nie podpisywałem- powtarzał raz za razem. - Ja chcę być oczyszczony z tego wszystkiego. To dla mnie rzecz nieprzyjemna. Ja byłem sumiennym obywatelem w Polsce, a to postępowanie dla mnie to trauma, straszne przeżycie – mówił na sali rozpraw. Opowiadał, że do jego mieszkania żaden funkcjonariusz nie przyjeżdżał, nigdy też Adam B. nie chodził na wiejskie zebrania, bo nie miał na to czasu jako zapracowany rzemieślnik.

W 2017 r. przesłuchano Andrzeja R., ale twierdził, że po 30 latach już nie pamięta kontaktów ze swoim agentem. Jego nazwiska i pseudonimu Tomek nie kojarzy. Kłopotami z pamięcią tłumaczył też niemożność podania w jakich wydziałach SB pracował, w jakich latach i co faktycznie wtedy robił.

W archiwach IPN zachowały się jednak dokumenty na temat esbeka i wynikało z nich, że służbę rozpoczął w w MO w 1980 r., a potem od 1982 r. w SB, a pracował w Bielsku i Wadowicach. Raz był to wydział do walki z Kościołem, potem kontrwywiad i w końcu wydział paszportowy.

Zachowało się jego świadectwo ukończenia kursu operacyjnego SB z 1982 r. z wynikiem dostatecznym. Miał tróje z przedmiotów: problemy walki klasowej i działalności antypaństwowej PRL oraz z zagadnień prawa i taktyki i metodyki pracy operacyjnej.

Słuchany w IPN potwierdził, że w swoich raportach pisał prawdę na temat kontaktów z agentem Tomkiem. Jednak przed krakowskim sądem zmienił zdanie i jak tylko mógł bronił lustrowanego Adama B. Twierdził, że mężczyzna nie był wartościowym źródłem informacji, nie napisał zobowiązania do współpracy, nie przychodził na spotkania, właściwie nie przekazał żadnej informacji, więc doszło do jego wyrejestrowania jako nieprzydatnego dla służb.

- Nie ma co tego pana obciążać jakąś współpracą z SB – wprost bronił lustrowanego w sądzie. Sugerował, że mogli się spotkać, gdy Adam B. zjawiał się po paszport w wydziale paszportowym, gdzie esbek był inspektorem. Możliwe, że wtedy pozyskał od mężczyzny pewne informacje.

Sąd uznał zeznania esbeka za stronnicze i nieobiektywne. Nie uwierzył też w tłumaczenia Adama B. i w wyroku na 3 lata zakazał mu pełnienia funkcji publicznych i startu w wyborach.

Zdaniem Sądu Okręgowego w Krakowie Adam B. był tajnym współpracownikiem SB, a jego kontakty z tą służba były tajne, świadome i materializowały się w konkretnych działaniach. Informacje które przekazywał esbekowi były wykorzystywane też w innych sprawach prowadzonych przez SB z Bielska Białej i Wadowic. Wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Agent „Tomek” donosił o wiejskich zebraniach pod Wadowicami - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski