Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka gra dziś z Venus Williams, Urszula wpadła na Petrę Kvitową

Redakcja
TENIS. - Trzeba zagrać agresywnie, zobaczymy, na co ona pozwoli - mówi Agnieszka Radwańska przed pojedynkiem ze słynną Amerykanką w drugiej rundzie wielkoszlemowego French Open. Wczoraj do tej fazy turnieju awansowała siostra krakowianki.

Dziś wielki sprawdzian Agnieszki Radwańskiej na korcie centralnym im. Philippe'a Chatriera w Paryżu. Rywalką krakowianki w drugiej rundzie French Open będzie sama Venus Williams. Mecz odbędzie się ok. 18, transmisja w Eurosporcie.

Ostatni pojedynek z Amerykanką, dwa miesiące temu w Miami, Agnieszka wygrała w wielkim stylu 6:4, 6:1, a później triumfowała w całej imprezie. - Trudno ustalać taktykę na pojedynek z kimś, kogo się dobrze zna od wielu lat, kogo oglądało się wcześniej w telewizji. Na nią nie ma taktyki, bo to nie jest tenisistka, która nie ma forhendu czy bekhendu. Trzeba zagrać agresywnie i zobaczyć, na co ona pozwoli. Tak się gra, jak przeciwnik pozwala - powiedziała nam Agnieszka.

31-letnia Venus, starsza od krakowianki o 9 lat, to wielka mistrzyni, zdobywczyni 7 tytułów wielkoszlemowych, wraz z siostrą Sereną zdominowała kobiecy tenis poprzedniej dekady. Ostatnio gra coraz mniej. Kontuzje, choroba - syndrom Sjogrena, którego jednym z objawów jest osłabienie układu odpornościowego - sprawiły, że spadła w rankingu na 53. miejsce. Wraca i zapowiada, że znów chce zajść na szczyt.

Kiedyś Agnieszka Radwańska odbijała się od Venus jak od ściany. Filigranowa krakowianka nie mogła sobie poradzić z kosmicznym tenisem rywalki i jej fizyczną siłą. W ostatnim roku to się zmieniło. Agnieszka poprawiła serwis, jest mocniejsza. Grały z Williams siedem razy, Isia wygrała dwa pojedynki. Najbardziej spektakularne było zwycięstwo w marcu tego roku w ćwierćfinale w Miami.

- Nie ma taktyki na Venus Williams - powtórzył słowa córki Robert Radwański. - Wiele zależy od jej dyspozycji. Jeśli będzie grała świetnie, to wygrać będzie bardzo ciężko. Przecież to jedna z najlepszych zawodniczek tenisa ostatnich kilkunastu lat. Ale ma być kopia z Miami! - dodał Radwański, który pojedynku Agnieszki z Venus nie zobaczy już na żywo, gdyż dziś wraca do Krakowa.

Śladem Agnieszki idzie jej młodsza siostra. Urszula Radwańska po raz pierwszy w karierze awansowała do drugiej rundy French Open. Ula pokonała Francuzkę Paulinę Parmentier 6:4, 6:3. Kolejną rywalką naszej tenisistki będzie aktualna mistrzyni Wimbledonu Czeszka Petra Kvitova ("4").

Bardzo zadowolony po wygranej Uli był Robert Radwański: - Rozegrała świetny mecz, przecież Parmentier to bardzo solidna zawodniczka. Okazało się, że Ula również na ziemi może bardzo dobrze grać. Dotychczas mówiło się, że to jej słabsza strona, że nie potrafi wygrywać na tych kortach. Udowodniła, że tak nie jest! Teraz gramy z Petrą Kvitovą. Widziałem jej trenera na trybunach, podglądał, jak Ula gra. No cóż, Czeszka jest wysoka, ciężka, nie ma tak dobrej koordynacji ruchowej, jak mniejsze dziewczyny. Na ziemi przewagę mają tenisistki niższe, szybsze, bardziej zwinne. Ona tego nie ma. Trzeba więc będzie ruszyć "bryłę z posad świata", rozstawiać ją szeroko po korcie, tak, by grała pod reklamy. Lekką faworytką meczu jest więc Kvitova, ale Urszula walczy o miejsce na igrzyskach. To dla niej pojedynek o dużą stawkę!

Urszula grała bardzo mądrze, spokojnie, skutecznie, momentami koncertowo! Widać, że dojrzała jako tenisistka. Nie traci czasu na niepotrzebne nerwy. Po godzinie i 22 minutach zrobiła kolejny krok w kierunku igrzysk. W pierwszym secie przełamała rywalkę tylko raz, przy stanie 5:4, i to dało jej wygraną. Francuzka, dopingowana żywiołowo przez publiczność, posyłała podkręcane top-spiny, rozprowadzała Ulę po korcie, ale krakowianka skutecznie odpowiadała na zagrania przeciwniczki. W drugiej partii trzy przełamania ze strony Uli i dwa dla Parmentier dały wygraną 6:3.
- To był ciężki mecz, grałam z Francuzką, publiczność była przeciwko mnie. Dużo pewności siebie dodała mi ostatnia wygrana nad Marion Bartoli w Brukseli, i w ogóle te cztery mecze, które tam wygrałam. Nie sądziłam, że mogę tak dobrze grać na ziemi, której nie lubię. Jestem w pozytywnym szoku! Z Kvitovą nie mam nic do stracenia, to ona będzie faworytką - stwierdziła Ula.

We wtorek rozpoczął się turniej deblowy. Jedynie Agnieszka Radwańska w parze z Andżeliką Kerber, po zwycięstwie nad Czeszkami Ivetą Benesovą i Barbarą Zahlavovą Strycovą 7:6, 7:5, awansowały do II rundy. Ula ze Słowenką Poloną Hercog przegrały z Rosjanką Wierą Duszewiną i Chia-Jung Chuang (Tajwan) po kreczu (kontuzja Słowenki). Odpadły także Alicja Rosolska i Andreja Klepac (porażka z Amerykankami Raquel Kops-Jones i Abigail Spears 3:6, 4:6) oraz Klaudia Jans-Ignacik i Rosjanka Ałła Kudriawcewa (przegrana z Hiszpankami Marią Jose Martinez-Sanchez i Nurią Llagosterą Vives 6:1, 2:6, 3:6).

AGNIESZKA BIALIK, Paryż

CZY NADAL POBIJE REKORD BORGA?

Czy Rafael Nadal wygra na kortach Rolanda Garrosa po raz siódmy i pobije rekord sześciu zwycięstw legendarnego Bjoerna Borga? To pytanie często pada na paryskich kortach. We wtorek Hiszpan zrobił pierwszy krok, by obronić tytuł, pokonując Włocha Simona Bolleliego 6:2, 6:2, 6:1.

- Dla mnie faworytem turnieju jest Rafa - mówił na konferencji przed rozpoczęciem French Open Serb Novak Djoković, lider rankingu ATP. Prasa francuska pisze o wielkiej "czwórce" w męskim tenisie, zawężając rozważania do "trójki" (bez Andy'ego Murraya, w którego wygraną media nie wierzą), a skupiając się na wielkim Hiszpanie, który zdominował ziemne korty w ostatnich latach. Rafael Nadal już przeszedł do historii, jeśli wygra w tym roku, będzie mistrzem absolutnym.

W turnieju mężczyzn na razie bez sensacji, a u pań natomiast już w pierwszej rundzie przegrała jedna z wielkich faworytek - Serena Williams! Amerykanka, rozstawiona z "5", poległa po 3-godzinnym boju z Francuzką Virginie Razzano 6:4, 6:7, 3:6. Do drugiej rundy awansowały wczoraj Petra Kvitova i Maria Szarapowa. Czeszka (zagra teraz z Ulą Radwańską) ograła Australijkę Ashleigh Barty 6:2, 6:1, Rosjanka odprawiła "na rowerze" Rumunkę Alexandrę Cadantu 6:0, 6:0. Mecz trwał zaledwie 48 minut, a piękna Maria walczy w tym roku w Paryżu o ostatni, brakujący w jej kolekcji tytuł Wielkiego Szlema. Mistrzyni sprzed dwóch lat, ubiegłoroczna finalistka, Francesca Schiavone bez problemów wygrała z weteranką kortów 42-letnią Japonką Kimiko Date-Krumm 6:3, 6:1.

(AGA), Paryż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski