Agnieszka jest żądna rewanżu

Spośród polskich singlistów, w drugim tygodniu Wimble­donu grać będzie już tylko Agnieszka Radwańska. Pojedynki trzeciej rundy przegrali bowiem Łukasz Kubot i Jerzy Janowicz.

W sobotę z nieba lunęło i przez długi czas grano tylko na korcie centralnym. Na nim wygrywali faworyci: Rafael Nadal (z Kazachem Michaiłem Kukuszkinem 6:7, 6:1, 6:1, 6:1), Roger Federer (z Kolumbij­czy­kiem Santiago Giraldo 6:3, 6:1, 6:3) i Maria Szarapowa (z Amerykanką Alison Riske 6:3, 6:0). Ale na korcie nr 1 doszło do sensacji: Francuzka Alize Cornet pokonała wielką faworytkę, rozstawioną z „1” liderkę światowego rankingu Serenę Williams 1:6, 6:3, 6:4! Tym samym w drabince kobiet nie ma już dwóch najwyżej rozstawionych tenisistek: Sereny i Chinki Na Li.

Jerzy Janowicz i Łukasz Ku­bot na swoje pojedynki czekali prawie sześć godzin. W końcu wyszli na kort, ale obaj przegrali. Kubot z Kanadyjczykiem Milosem Raonicem 6:7, 6:7, 2:6, Janowicz z Hiszpanem Tom­mym Robredo 2:6, 4:6, 7:6, 6:4, 3:6. Nie będzie powtórki z polskiego ćwierćfinału przed rokiem, gdy Janowicz ograł wtedy Kubota. Tym razem obaj skończyli na trzeciej rundzie. Punkty za ubiegłoroczny Wimble­don przepadły. Szczególnie boleśnie odczuje to Janowicz. Z 25. miejsca na świecie spadnie do szóstej dziesiątki.

Łodzianin był faworytem meczu z Hiszpanem, ale… tym razem doświadczenie wzięło górę nad młodością. 9 lat starszy Robredo, specjalista od pięcio­setówek, błyskawicznie wygrał dwie partie. W kolejnych dwóch Janowicz złapał rytm i wydawało się, że rozstrzygnie mecz na swoją korzyść. W piątej partii Hiszpan szybko jednak objął prowadzenie 3:0 i nie dał sobie już odebrać wygranej.

Trudniejsze zadanie miał Kubot. Raonic, 9. rakieta świata, dysponujący atomowym serwisem niedawny ćwierćfinalista Rolanda Garrosa, posłał Polakowi 30 asów. Łukasz zrewanżował się połową zwycięskich podań. Kanadyjczyk zagrał świetnie, ale Łukasz zasłużył na pochwały. Utrzymywał gemy przy swoim podaniu. Raonic przy swoim serwisie nie dał mu żadnej szansy na przełamanie.

– Tak jak się spodziewałem, to był mecz na serwisy. Źle zagrałem w tie-breakach. Nie wyjeżdżam jednak z Londynu zmartwiony. Zagrałem dobry tenis, taki prezentuję od około dwóch miesięcy. Nie przejmuję się, robię swoje, idę naprzód – skwitował swój występ Kubot.

Dziś Agnieszka Radwańska powalczy o ćwierćfinał z Rosjanką Jekateriną Makarową. Pora na rewanż za porażkę w ubiegłorocznym US Open. – Niedogodnością będzie jej... lewa ręka i to, że na trawie gra o klasę lepiej – stwierdziła Agnieszka pytana o rywalkę.

Trener Tomasz Wiktorowski dodał: – Nie podniecajmy się jeszcze tym szybkim otwarciem, dopiero mecz z Makarową będzie pierwszym testem mocy Agnieszki w tym Wimbledonie. Dotąd grała z zawodniczkami, które mogły pokusić się o urwanie jej kilku gemów, nie miała jeszcze naprawdę trudnej przeprawy z kimś, kto by się jej postawił. Makarową na to stać, wiemy o tym, ale nie znaczy to, że nie można z nią wygrać.

Agnieszka może to zrobić, o ile zagra od początku do końca w pełni skoncentrowana. Lepiej żeby nie przydarzyły jej się takie momenty rozkojarzenia, jak w pierwszych gemach z de Brito. Dobrze, że Isia wygrywała szybko w pierwszych pojedynkach, bo w ubiegłym roku brakowało sił w drugim tygodniu. Cieszę się bardzo, że tym razem jest inaczej.

Krakowiankę czeka trudny mecz, bo choć dla Rosjanki czwarta runda to jej najlepszy wynik w Wimbledonie, to jest ograną i doświadczoną tenisistką. Do czwartej rundy dotarła tracąc jednego seta (w pierwszej rundzie) z weteranką Kimiko Date-Krumm. W turnieju jest rozstawiona z numerem 22. Dotychczas trzy razy była w wielkoszlemowych ćwierćfinałach (w 2012 roku w Australian Open pokonała Serenę Williams). Faworytką będzie jednak krakowianka.