Półfinał, ćwierćfinał, finał, druga runda – tak wyglądały cztery ostatnie występy Radwańskiej w turnieju Bank of the West Classic (z pulą nagród 731 tys. dol). Wyraźnie widać, że nasza najlepsza tenisistka dobrze czuje się na twardych kortach w Stanford, a ubiegłoroczny występ i porażkę z Amerykanką Varvarą Lepchenko należy traktować raczej w kategoriach wpadki. Tym bardziej, że chwilę później wygrała prestiżowy Rogers Cup w Montrealu (w tym roku turniej odbędzie się w Toronto).
Teoretycznie nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by Agnieszka nawiązała do osiągnięć z 2010 i 2013 roku, a być może nawet je poprawiła. W turniejowej drabince nie ma w tym roku zawodniczek, z którymi nie byłaby w stanie sobie poradzić, jeśli zagra na swoim normalnym poziomie. Tym z Wimbledonu, gdzie udało jej się w końcu przełamać po bardzo nieudanej pierwszej połowie roku i osiągnąć czwarty w karierze wielkoszlemowy półfinał.
Pytanie tylko, czy było to faktycznie przełamanie Radwańskiej, czy też pojedynczy wyskok na ulubionej nawierzchni...
– Moim zdaniem będzie coraz lepiej. Nie sądzę, by aż na tyle, żeby wygrała US Open, ale na pewno możemy liczyć na lepsze wyniki niż w pierwszym półroczu – uważa Paweł Ostrowski, były trener Marty Domachowskiej i Niemki o polskich korzeniach Angelique Kerber. –_ Przełamanie nastąpiło według mnie już w poprzedzającym Wimbledon turnieju w Nottingham. Agnieszka przegrała tam co prawda do zera decydującego seta w finałowym meczu z Monicą Niculescu, ale w poprzednich dwóch walczyła do upadłego. Dawno nie widziałem u niej takiej ambicji, takiej sportowej złości. Przegrała, bo po prostu nie wytrzymała fizycznie i odcięło jej prąd. Widać było jednak zmianę w jej zachowaniu na korcie _– dodaje.
Zdaniem Ostrowskiego Radwańska powinna teraz pójść za ciosem.
– _Ta jej niemoc była tak naprawdę typowa dla damskiego tenisa. Narażę się może feministkom, ale z doświadczenia wiem, że faceci łatwiej się wydobywają z takich kryzysów. Zdarzają się oczywiście wyjątki, ale generalne łatwiej przychodzi im narzucenie sobie samodyscypliny i reżimu. Kobiety z kolei często popadają w taką – w cudzysłowie – melancholię i seriami powtarzają te same błędy. Zaczynają wręcz mamrotać pod nosem: „O, znowu w trzech setach”. „O znowu w pierwszej rundzie”.
Zaczyna się gadanie o pechowym losowaniu, albo teorie, że tamta zawodniczka to dobrze gra tylko przeciwko mnie, bo przeciwko innym to już słabiej. No i w efekcie tenisistki wpadają w taką spiralę negatywnego myślenia, z której bardzo trudno się wydobyć. Ja nie twierdzę oczywiście, że dokładnie tak było w przypadku Agnieszki, bo nie jestem w jej sztabie trenerskim i nie obserwuję jej na co dzień. Zresztą przed Wimbledonem zdarzały jej się również dobre mecze. Tak mi po __prostu podpowiada doświadczenie _– zaznacza.
W Stanford rozstawiona z numerem drugim Polka („jedynkę” dostała Dunka o polskich korzeniach Karolina Woźniacka) nie powinna mieć problemów w drugiej rundzie (w pierwszej ma wolny los), bez względu na to, czy jej rywalką będzie Amerykanka Catherine Bellis (157. WTA), czy Japonka Misaki Doi (104. WTA). Trudniej będzie w ćwierćfinale, w którym może trafić na Angelique Kerber (nr 5.). W półfinale na Hiszpankę Carlę Suarez-Navarro (nr 3.) lub na Ukrainkę Elinę Switolinę (nr 8.). To groźne rywalki, ale z każdą z nich Radwańska jest w stanie sobie poradzić, o ile... (patrz wyżej).
W turnieju głównym w Stanford znalazły się również trzy inne Polki. Wszystkie w deblu. Klaudia Jans-Ignacik i Chorwatka Mirjana Lucić-Baroni zmierzą się w pierwszej rundzie z Chinkami: Yi-Fan Xu i Saisai Zheng, a Alicja Rosolska i Kanadyjka Gabriele Dabrowski (nr 3.) z Serbką Aleksandrą Krunić i Niemką Andreą Petković.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?