Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska: Cele na rok 2016 to Wielki Szlem i medal w Rio!

Rozmawiała Agnieszka Bialik
Rozmowa. Krakowska tenisistka wygrała plebiscyt „Dziennika Polskiego” na 10 Asów Małopolski. Za wybitne osiągnięcia na światowych kortach w kończącym się roku otrzymała także nagrodę marszałka województwa małopolskiego. - Statuetki są bardzo piękne - podkreśla.

- Gratulacje! Po raz drugi wygrała Pani plebiscyt Dziennika Polskiego Asy Małopolski. Pamięta Pani swoją pierwszą wygraną?

- Oj, było to dość dawno. Chyba 2008 rok?

- Jeszcze wcześniej, rok 2007. W tym sezonie po raz trzeci z rzędu Pani zagranie (z finału WTA Finals w Singapurze z Petrą Kvitovą - przyp.) zostało wybrane przez kibiców uderzeniem roku. Do tego doszedł tytuł najbardziej lubianej tenisistki w tourze. Wygrywa więc Pani światowe plebiscyty, czy triumf w małopolskim daje równie dużą satysfakcję?

- Oczywiście, że tak! Każda nagroda cieszy, bardzo dziękuję za uznanie. Każda z nich też jest za coś innego i zdobyta w różnych częściach świata. W moim imieniu Asy odbierała mama. Dzwoniła i mówiła, że w tym roku statuetki są wyjątkowo piękne. Zobaczę je na żywo w Wigilię. Czuje, że czeka mnie ciężki bój, by je zabrać do domu! (śmiech). Mama chce sobie jedną zostawić.

- Proszę przyznać: wygrała Pani turniej Masters w Sigapurze po to, by w końcu po kilku latach drugi raz zwyciężyć w Asach Małopolski?

- Trzymajmy się tej wersji! (śmiech)

- Trofeum za Masters to bez wątpienia najbardziej cenna zdobycz w Pani dotychczasowej karierze.

- Na pewno! Zajmuje honorowe miejsce w moim mieszkaniu. Bez wątpienia to także spełnienie jednego z moich tenisowych marzeń.

- Sześć meczów - sześć zwycięstw dla drużyny Indian Aces - to Pani bilans z elitarnej ligi ITPL. Jakie wrażenia po powrocie z Azji?

- Świetne, to super sprawa! Chciałam spróbować czegoś innego. W meczach ligi ITPL każdy z nas sam wychodzi na kort, ale walczymy dla całej drużyny. Kapitalna była atmosfera każdego z takich meczów. To świetny patent zwłaszcza dla kibiców. Frekwencja była niesamowita, zwłaszcza w Indiach.

Pojedynek Rogera Federera z Rafaelem Nadalem oglądało ponad 18 tysięcy widzów! Już kiedy wchodzili na kort wrzawa była niesamowita, trudno to opisać. Kibice bardzo żywiołowo reagowali na każde uderzenie. Była dobra zabawa, okazja, by potrenować, ale walczyliśmy na serio. Kiedy wychodzi się na kort, nieważne jaka jest stawka, chce się wygrać. Nie ma zmiłuj się! Walczyło się o każdego gema, bo to one liczyły się w końcowym rachunku. Szefowie ligi, organizatorzy sporo inwestują w te rozgrywki, więc każdy z nas się starał, by wypaść jak najlepiej.

- Obok Rafaela Nadala była Pani największą gwiazdą swojej drużyny. Jaki Hiszpan jest prywatnie?

- Poza kortem to wyluzowany gość. Kiedy jednak wchodzi na kort widać, że jest skupiony na tym, co robi, chce wygrać. Tak prywatnie to świetny kompan, dobrze się bawiliśmy.

- Po kilku latach zakończyła Pani współpracę z agencją Lagardere i podpisała w Azji kontrakt z potentatem - IMG. W tej agencji są już największe gwiazdy tenisa m.in. Serena Williams, Maria Szarapowa czy Novak Djoković. Skąd taka zmiana?

- Dużo się działo ostatnio w światowych agencjach, także w Lagardere. Postanowiłam, że po kilku latach pora spróbować czegoś innego. Dlatego związałam się z agencją IMG, jedną z najlepszych na świecie. Nadal moim menedżerem będzie Stuart Duguid, z którym pracowałam w Lagardere. W IMG jestem traktowana jak gwiazda.

- Sylwestra i Nowy Rok spędzi Pani w Tajlandii. Później, po raz pierwszy w karierze, zamiast do Australii czy Nowej Zelandii, poleci Pani do Chin. Skąd taka zmiana w przygotowaniach do Australian Open?

- Miałam duży dylemat w tym roku, gdzie rozpocząć nowy sezon. W ostatnich latach zaczynałam od Pucharu Hopmana. W ubiegłym roku z Jurkiem Janowiczem wygraliśmy ten turniej, dwa lata wcześniej z Grzegorzem Panfilem dotarliśmy do finału. Wiadomo jednak, że Hopman to bardziej pokazówka niż turniej. Tym razem chciałam zagrać na punkty. Dlatego wybrałam turniej w Chinach w Shenzen. Zaczyna się 3 stycznia, Ula też tam zagra. Sylwestra i Nowym Rok spędzę w Tajlandii, w Hua Hin. To dwudniowa pokazówka, w której oprócz mnie zagrają także Angie Kerber, Venus Williams i Sara Errani. Z kraju wylatuję 28 grudnia. Po Chinach zagram tradycyjnie w Sydney i oczywiście w wielkoszlemowym turnieju w Melbourne.

- Do tej pory była Pani podporą naszej drużyny w Pucharze Federacji i miała ogromny udział w awansie Polski do Grupy Światowej. Niestety, po porażce ze Szwajcarią, spadliśmy do Grupy Światowej II. 6-7 lutego zagramy mecz na Hawajach z USA. Zagra Pani w tym spotkaniu? Kto będzie faworytem?

- W tej chwili trudno mi powiedzieć, czy zagram. Nie jestem tego pewna tak, jak w ostatnich latach. Będziemy decydowali na bieżąco. Zobaczymy też, jak wypadnę w Australian Open. W przyszłym roku są igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro i nie ukrywam, że Fed Cup nie bardzo jest mi po drodze. Nie da się grać wszystkiego. Wiadomo, że w pewnym momencie trzeba coś odpuścić, by wygrać w czymś innym. Na pewno nie będziemy faworytkami spotkania z USA. Zobaczymy, jaki skład wystawią, ale mają tyle świetnych zawodniczek, że u nich pierwszy, drugi czy nawet trzeci skład będzie mocny.

- Pani priorytety na 2016 rok?

- Są one niezmienne od lat, aż już nudne, bo zawsze to powtarzam. Wygrana w Wielkim Szlemie. Dodatkowo w przyszłym roku medal igrzysk olimpijskich.

- Na igrzyskach zagra Pani tylko w singlu?

- W singlu na pewno, dodatkowo chciałabym wystąpić w mikście, a jeśli się uda, to także w deblu. Wiadomo jednak, że o starcie w turnieju olimpijskim decyduje odpowiedni ranking. Tutaj nie wszystko będzie zależało ode mnie.

- Czego Pani życzyć w Nowym Roku?

- Zdrowia, wygrania turnieju wielkoszlemowego i zdobycia medalu olimpijskiego!

- Tego życzę i dziękuję za rozmowę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski