Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska nie obroniła tytułu w Kanadzie, ale "coś wielkiego wisi w powietrzu"

Hubert Zdankiewicz
Tenis. Z nieba do piekła - tak można by w skrócie podsumować piątkowy ćwierćfinał Agnieszki Radwańskiej w turnieju Rogers Cup (z pulą nagród 2,377). Broniąca tytułu (wywalczonego rok temu w Montreau) Polka zaczęła mecz z Simoną Halep w najlepszy możliwy sposób, od wygranego do zera pierwszego seta i wydawało się, że jest na najlepszej drodze, by rozprawić się z wyżej sklasyfikowaną rywalką.

Rumunka udowodniła jednak, że nie przypadkiem jest obecnie trzecią rakietą świata. Wygrała dwa kolejne sety i to ona awansowała do półfinału (w którym rozprawiła się z Włoszką Sarą Errani; w finale zagrała w nocy z Belindą Bencić).

Przegrana w takich okolicznościach zawsze pozostawia niedosyt, niemniej drugi w tegorocznym w cyklu US Open Series ćwierćfinał (wcześniej krakowianka dotarła do tego etapu w Stanford) mimo wszystko nie jest złym rezultatem. Zwłaszcza, jeśli się pamięta fatalne pierwsze pół roku w wykonaniu Radwańskiej, którego kulminacyjnym momentem była porażka w pierwszej rundzie Roland Garros.

- US Open Agnieszka raczej nie wygra, ale na pewno będzie grała lepiej - zapowiadał niedawno na naszych łamach Paweł Ostrowski, były trener Marty Domachowskiej i Angelique Kerber. Wygląda na to, że miał rację - przynajmniej na razie wszystko wskazuje na to, że kryzys Polka ma już definitywnie za sobą, a niedawny półfinał Wimbledonu nie był w jednorazowym wyskokiem.

- Znów gra pięknie, czaruje na korcie. Gra zdecydowanie najciekawszy tenis ma świecie - chwali krakowiankę Wojciech Fibak. - Nie zawsze przekłada się to na wyniki, ale z jej finezyjnym tenisem czasem trudno jest się przebić, gdy musi mierzyć się z tak atletycznymi rywalkami, jak Halep, albo niewygodnymi, jak Kerber (to z Niemką przegrała w Stanford - red.), ale to nie oznacza, że nie jest w stanie niczego wygrać. Przeciwnie, moim zdaniem coś wielkiego wisi w powietrzu - dodaje deblowy mistrz Australian Open z 1978 roku.

W Cincinnati Radwańska została rozstawiona z numerem 13. W pierwszej rundzie Polka, która przed rokiem osiągnęła tu ćwierćfinał, zagra z kwalifikantką. W drugiej może czekać ją kolejne spotkanie z Alize Cornet (pokonała ją w Toronto), o ile Francuzka upora się z Rumunką Iriną-Camelią Begu.

Później zaczynają się schody, bo w trzeciej rundzie Polka może trafić na Marię Szarapową. Można się tylko zastanawiać w jakiej Rosjanka będzie formie, bo zrezygnowała z występu w Toronto z powodu kontuzji prawej nogi. Wydłużyła się więc jej przerwa w grze, bo po raz ostatni widzieliśmy ją na korcie 9 lipca, w przegranym z Sereną Williams półfinale Wimbledonu. W Cincinnati Szarapowa również zacznie rywalizację od II rundy i meczu z lepszą z pary Barbora Strycova - Varvara Lepchenko.

Trudne zadanie czeka w Cincinnati również Jerzego Janowicza, bo jego rywalem w I rundzie będzie Gael Monfils.

Do turnieju głównego nie zdołała przebić się Urszula Radwańska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski